Nietypowe zaproszenie

Właściwie nie zdarza się tak, by do Białego Domu przyjeżdżali razem zaproszeni prezydent i premier Polski. To nietypowe nawet jak na doniosłe okoliczności świętowania 25-lecia dołączenia Polski do NATO w trakcie największej u jej granic wojny w Europie od 1945 roku. Nadzwyczajny gest wykonany przez Joe Bidena wobec Warszawy widoczny jest gołym okiem i bez wątpienia znaczący. Intencje stojące za pomysłem Amerykanów nie są tajemnicą – to wysłanie sygnału, także do Rosjan, że choć na polskiej scenie politycznej mamy do czynienia z poważnymi podziałami, to wizja sojuszniczej współpracy z Waszyngtonem w Warszawie łączy właściwie wszystkich, poważniejszych głosów odrębnych w tej materii brak. A Polska przy obecnych okolicznościach jest dla USA kluczowa, to sojusznik, za którego zachowanie w trakcie wojny w Ukrainie powinno się dziękować, co powtarzalnie regularnie amerykańscy urzędnicy, ostatnio rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa John Kirby.

Wizyta Dudy i Tuska w Białym Domu

Reklama

Zgodnie z harmonogramem wizyty do spotkania Biden-Tusk-Duda w Białym Domu dojdzie we wtorek późnym wieczorem polskiego czasu. Z ust prezydenta USA spodziewać się można kolejnego potwierdzenia zobowiązań sojuszniczych ze strony Stanów Zjednoczonych. Wcześniej polski prezydent odbędzie szereg spotkań w Kongresie, m.in. z liderem demokratycznej większości senackiej Chuckiem Schumerem iodchodzącym w listopadzie liderem mniejszości republikańskiej Mitchem McConnellem. Najważniejsze wydają się jednak zaplanowane już rozmowy szefem z Izby Reprezentantów Mike’em Johnsonem. Ten republikanin z Luizjany ma klucze do zorganizowania głosowania w sprawie pakietu dla Ukrainy, przyjętego już przez Senat. Taki ruch blokuje na skutek presji Donalda Trumpa, który nie życzy sobie żadnych pozytywnych dla Bidena informacji w trakcie kampanii wyborczej. Johnson za swoje działanie mierzy się ze sporą i rosnącą krytyką z różnych środowisk, ale sytuacja utrzymuje się już tygodniami, mniejsze dostawy niekorzystnie rzutują na frontową sytuację Ukrainy. Gdyby Izba Reprezentantów zajęła się pakietem, jest niemal pewne, że zostałby on przyjęty.

Czy Duda zmiękczy pozycję szefa Izby Reprezentantów ws. pomocy dla Ukrainy?

Choć wątpliwe, by głos Polski po prawej stronie w Kongresie był przełomowy, to jest spora szansa, że będzie jednym z głównych czynników zmiękczających pozycję Johnsona. Wśród konserwatywnych amerykańskich polityków nasz kraj cieszy się przeważnie dobrą opinią. Prezydent Duda przyjmowany był w Białym Domu w 2020 roku, gdy przywódcą USA był Donald Trump i obaj politycy ubiegali się o reelekcję. Do wykorzystania kontaktów wśród republikanów wzywał polską prawicę niedawno minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że Warszawa przez kanały z MSZ-u oraz Kancelarii Prezydenta od co najmniej kilku tygodni rozmawia z otoczeniem Trumpa. Administracja Bidena przy organizacji wizyty postawiła jednak warunek, że nie będzie spotkania Dudy z Trumpem (który z kolei kilka dni temu spotkał się z premierem Węgier Viktorem Orbanem).

W praktyce mamy więc odwróconą sytuację sprzed czterech lat. Wtedy polski prezydent oraz republikanin wspierali siebie w trwających nad Wisłą i w USA kampaniach wyborczych. Teraz polskie władze angażują się po stronie demokratycznego prezydenta. Bo moment na wizytę jest mocno związany z harmonogramem amerykańskiej kampanii, z pewnością będzie ona ogrywana przez Bidena wyborczo. 81-latek wygrał w ubiegłym tygodniu tzw. "superwtorek", czyli prawybory w kilkunastu stanach i tylko wyjątkowo nadzwyczajne okoliczności polityczne spowodują, że nie otrzyma partyjnej nominacji w wyborach prezydenckich. W czwartek wygłosił natomiast w Kongresie mocno polityczne orędzie o stanie państwa, przemówienie zostało uznane za nieformalny początek kampanii. W najbliższych dniach i tygodniach będzie podróżował do kluczowych wyborczo stanach.

Jak należy odczytywać tę wizytę?

Wizytę Dudy i Tuska w Waszyngtonie należy więc też czytać przez pryzmat amerykańskiej polityki wewnętrznej. Po pierwsze, Biden dokłada dzięki niej presję na Johnsona, by ten zorganizował głosowanie nad pakietem, bez którego administracja ma ograniczone możliwości pomocy Ukrainie. Po drugie, zdjęcia z Białego Domu stworzą doskonałą okazję do pokazania wyborcomprzywództwa USA i sprawczości demokraty na arenie międzynarodowej. A z tym – przy blokadzie wsparcia dla Ukrainy oraz kontrowersyjnej polityce wobec Izraela – ma wśród wyborców problemy. Po trzecie, spotkanie odbije się echem wśród Polonii. Co prawda, nie odgrywa ona raczej wielkiego znaczenia w wyborach prezydenckich w USA, ale w kilku stanach ma pewne znaczenie polityczne. Np. na Środkowym Zachodzie, gdzie – jak pokazały dotychczasowe prawybory – Biden ma problemy sondażowe związane ze sprzeciwem wielu demokratów wobec wojskowej operacji lądowej Izraela w Strefie Gazy.