Na początku tygodnia MSWiA poinformowało, że od środy Polska przywraca zawieszony na czas szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży ruch graniczny. Ale tylko z Ukrainą. Nie wznowiono ruchu z obwodem kaliningradzkim, bo jak tłumaczył wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, „nie ustały przyczyny związane z naszym bezpieczeństwem”.

Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, decyzja polskich władz oznacza przede wszystkim straty dla biedniejszych przygranicznych polskich regionów, - Warmii i Mazur i Pomorza. Według danych GUS, w 2015 roku Rosjanie, którzy wjechali do Polski w ramach małego ruchu granicznego, wydawali w naszym kraju ok. 70 mln zł na kwartał.

Mały ruch graniczny między Polską i Rosją obowiązuje od lipca 2012 r. i obejmuje cały obwód kaliningradzki oraz część województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Umowa z Ukrainą funkcjonuje od lipca 2009 r. Mały ruch graniczny to inaczej regularne przekraczanie wspólnej granicy państw, które zawarły taką umowę, w celu przebywania w strefie przygranicznej z różnych względów - społecznych, kulturalnych lub rodzinnych oraz z uzasadnionych powodów ekonomicznych. Przykładowo Rosjanie przyjeżdżają do Polski na zakupy (zarówno spożywcze, jak i po sprzęt AGD, RTV, czy odzież), a Polacy zaopatrują się w Rosji w tańsze paliwo (zarówno benzynę, jak i olej napędowy). Czytaj więcej tutaj.

>>> Czytaj więcej w "Gazecie Wyborczej"

Reklama