W tegorocznym European Innovation Scoreboard 2024, czyli rankingu innowacyjności ogłaszanym przez Komisję Europejską, Polska zajęła nędzne 23 miejsce. Zestawienie opiera się na 32 wskaźnikach obejmujących gospodarkę, przedsiębiorczość, profile innowacji, ramy zarządzania i polityki, zmiany klimatu i demografii i pokazuje, gdzie jest dany kraj w obszarze badań naukowych i innowacji, a gdzie są unijni i globalni konkurenci.

Dania ma w tym rankingu prawie 150 punktów, Szwecja i Finlandia ponad 140, Austria 127, Niemcy 123, Słowenia ponad 100, Czechy prawie 100, podobna do nas wielkościowo Hiszpania – 99. A my 72,5 pkt., czyli mniej niż Węgry, mniej niż Grecja i mniej niż sporo już biedniejsza Portugalia. Wyciągamy zaledwie dwie trzecie unijnej średniej! Czemu jest tak źle i.. czy na pewno jest?

Polska innowacyjna: kształcimy świetnych specjalistów

Podczas prowadzonego przeze mnie pod koniec listopada INFORum Gospodarczego w Krakowie prof. Paweł Pichniarczyk, dyrektor krakowskiego Instytutu Ceramiki i Materiałów Budowlanych, będącego częścią Sieci Łukasiewicz, przywołał najnowszy raport przygotowany na zlecenie tej instytucji przez prof. Witolda Orłowskiego.Znany ekonomista już ponad dekadę temu analizował stan komercjalizacji wyników badań naukowych w Polsce. formułując na koniec raczej ponure wnioski. Teraz przebadał ten obszar ponownie – i wyszło mu, że mimo dwukrotnego zwiększenia nakładów na naukę w relacji do PKB Polska nie poczyniła w ciągu tych ponad 10 lat postępów na miarę kraju aspirującego do globalnej ekstraklasy. Mówiąc najprościej: liderzy globalnych i europejskich rankingów opierają się na innowacjach i wiedzy, a my stanowczo NIE. Ciągniemy się w ogonach rankingów innowacyjności w tempie żółwia, a świat nam ucieka z prędkością SpaceX.

ikona lupy />
Ranking innowacyjności w Europie - European Innovation Scoreboard 2024 / Forsal.pl / Źródło: Komisja Europejska

Prof. Paweł Pichniarczyk przypomina, że znaczna część owych dodatkowych nakładów na naukę poszła na stworzenie nowoczesnych laboratoriów i centrów badawczych. Nie znalazło to jednak odzwierciedlenia w liczbie innowacji, przynajmniej tych odnotowywanych w światowych i unijnych rankingach. Profesor skomentował to na INFORum tak:

- W sferze innowacji nic się nie wydarzy dzięki samej tylko, nawet najbardziej wyrafinowanej, aparaturze. Potrzebni są ludzie. W nowoczesnym przemyśle najbardziej pożądany jest inżynier humanista. Czyli ktoś, kto doskonale odnajduje się w technologii, a zarazem – w złożonym współczesnym świecie. On musi być po części socjologiem, psychologiem, ekonomistą, marketingowcem, by umieć nie tylko pracować w laboratorium, ale i efektywnie współpracować z różnymi środowiskami, w tym biznesem – rozumiejąc ten biznes, jego dynamikę i potrzeby. Musi umieć tworzyć zespoły, budować ekosystem, w którym innowacje powstają, są pozyskiwane, a potem rozwijane i wdrażane, otrzymując na każdym etapie właściwe wsparcie ze strony sprawnego systemu.

Czy mamy w Polsce takich ludzi i taki system?

Ludzi – tak. I to wielu! Prof. Paweł Pichniarczyk: Można rzec, że wraz z uczelniami współtworzymy i szlifujemy talenty na miarę XXI wieku. Przychodzi do nas absolwent AGH, Politechniki Krakowskiej czy Uniwersytetu Rolniczego, głównie z kompetencjami technologicznymi. My je rozwijamy, dopieszczamy kompetencje miękkie, on u nas nabiera doświadczenia w pracach projektowych, we współpracy z biznesem i… Przeważnie odchodzi do przemysłu. Przyjmuje do wiadomości, że nauka nie jest w stanie konkurować z biznesem w obszarze płac. Ale powinna być świetną przestrzenią dla naturalnych innowatorów. Tu właśnie potrzebny jest system.

ikona lupy />
Od lewej autor oraz profesorowie: Paweł Pichniarczyk, Jerzy Lis, Andrzej Szarata i Bernard Ziębicki / Forsal.pl / INFORum Gospodarcze Dziennika Gazety Prawnej i Forsal.pl

Prof. Jerzy Lis, rektor krakowskiej AGH, mówił w tym samym – superinspirującym - panelu, że podczas ostatniej wizyty na Stanfordzie spotkał licznych absolwentów polskich uczelni:

- Robią w Ameryce rzeczy fantastyczne, tworzą elitę innowatorów. Czyli my ich bardzo dobrze kształcimy. Wszyscy w świecie mi mówią, że polski cud gospodarczy dokonał się w oparciu o nasze polskie zasoby wiedzy i specjalistów. Także zagraniczni inwestorzy, w tym wielcy globalni gracze, ulokowali w Polsce tak wiele swoich agend właśnie dlatego, że my te kadry dobrze kształcimy. Natomiast jeśli spojrzymy na ten raport Łukasiewicza oraz rankingi unijne i swiatowe, to widzimy, że coś nie działa – komentuje prof. Lis.

Pytam, czy coś się wymyka statystykom. Odpowiada, że nie zawsze, bo polskie uczelnie w poszczególnych dyscyplinach naukowych potrafią być już naprawdę w czołówce. Tak jest w przypadku AGH. Natomiast rankingi innowacyjności powinny nas niepokoić – i nie ma sensu doszukiwać się błędów w metodologii.

- Jesteśmy, gdzie jesteśmy, bo choć mówimy o podwojeniu nakładów na naukę w dekadę, to na tle innych krajów są to nakłady bardzo mizerne, a w 2025 r. – w relacji do PKB - de facto spadną. A nakłady są ważne. Widać to w krajach brylujących w rankingach innowacyjności – diagnozuje rektor AGH.

Mamy zatem fenomenalnych ludzi, ale nie istnieje SYSTEM, który umiałby wykorzystać ich potencjał.

Innowacyjność po polsku: 31 mld na uczelnie i tyle samo na 13. i 14. emerytury

Pisałem tu niedawno, że w budżecie na 2025 r. przewidzieliśmy na naukę i szkolnictwo wyższe 31 miliardów zł. Dokładnie tyle, ile wydamy na trzynastki i czternastki dla emerytów. Na 800 plus pójdzie znów 70 mld zł. Oczywiście, redystrybucja jest ważna, ale – jak rzekłby Fredro – „znaj proporcjum, mocium panie”.

Prof. Jerzy Lis komentował to na INFORum tak: - Otworzyliśmy ostatnio Polskie Centrum Nauki w Dolinie Krzemowej, jesteśmy dynamiczni, ekspansywni, a resort nauki nam w tym pomaga. Równocześnie jednak trudno przeoczyć fakt, że wspierający innowacje fundusz inwestycyjny, z którym się spotkałem w Stanford, operuje kwotą 4 MILIARDÓW dolarów. To jest 16 mld zł - ponad połowa rocznego budżetu całej nauki polskiej. A takich funduszy jest w Dolinie Krzemowej piętnaście. Dodajmy do tego dziesiątki miliardów dolarów już ulokowane w innowacjach. Tam wszystko, na czele z systemem podatkowym, systemem odpisów na naukę, sprzyja innowacjom wewnętrznym i zewnętrznym. I jak dowodzą liczne raporty – USA wygrywa walkę konkurencyjną z Europą.

Profesor przekonuje, że musimy budować ekosystem innowacji, organicznie, pozytywistycznie, w olbrzymiej konkurencji. Wiadomo, jak działają nasze fundusze, wiadomo, jakie mamy pieniądze na innowacje i jakie jest podejście państwa.

- Natomiast na pewno mamy olbrzymi atut, który musimy lepiej wykorzystać: naszych absolwentów. Chodzi o to, by oni w większym stopniu pracowali na rzecz polskiej innowacyjności, w tym statystyki polskiej gospodarki – przekonuje prof. Jerzy Lis.

Prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata, rektor Politechniki Krakowskiej, pytał podczas INFORum: Dlaczego Kraków ma w kranach jedną z najlepszych jakościowo wód pitnych w Europie? Skąd wzięło się w Polsce 5000 km świetnych dróg szybkiego ruchu? Czemu mamy najbardziej zaawansowany technologicznie przemysł cementowy, oparty na innowacjach, na odnawialnych zasobach, inwestujący jak nikt na świecie w ochronę środowiska? Za tym wszystkim stoi innowacyjność i ciężka praca naszych inżynierów. Podobnie jest w wielu obszarach. Nieprzypadkowo polskie oddziały globalnych koncernów motoryzacyjnych uważane były i są za najlepsze na świecie. Nie dlatego, ze przyjechali Niemcy, Francuzi czy Włosi. To jest dzieło kadr wykształconych w Polsce.

Owszem, potężnych inwestycji we wdrożenie innowacyjnych technologii w przemyśle cementowym dokonali zagraniczni inwestorzy, ale za każdym pomysłem i jego wdrożeniem kryje się praca polskich naukowców, inżynierów.

W opinii profesora Szaraty nad Wisłą nie docenia się innowacji, które są wszędzie i czynią nasz świat lepszym. Innowacje rozumie się często wąsko - jako patenty. A tymczasem całą masę nieopatentowanych innowacji wykorzystuje się właściwie we wszystkich sektorach gospodarki, także w przemyśle czy budownictwie.

Innowacje po polsku: zerwać z kosztownym populizmem

Najbardziej kuriozalne jest to, że kiedy uczelnie w Polsce apelują o zwiększenie żebraczych środków na naukę, słyszą często od zapatrzonych w rankingi innowacyjności polityków, że „to nic nie daje” i „znowu naukowcy wszystko przejedzą”.

- Jak można takie rzeczy wygadywać w kraju, który przeszedł ogromną cywilizacyjną przemianę właśnie dzięki wiedzy? Jak Polska wyglądała 20, 30 lat temu, a jak wygląda dziś? Jakim krajem jest? Komu zawdzięcza ów gigantyczny skok? Nie zgadzam się z rankingami, bo one nie pokazują ciężkiej organicznej pracy, która jest w Polsce wykonywana przez naszych inżynierów, doktorów, profesorów. Oni są bardzo mocnym filarem polskiego rozwoju – kwituje rektor PK. Politykom radzi, by się raczej zastanowili, jak udało się to wszystko uczelniom i biznesowi osiągnąć MIMO szokującej mizerii finansowej polskiej nauki.

Prof. Paweł Pichniarczyk dodaje: - Przyjeżdżają do nas przedstawiciele jednostek badawczych z całego świata i globalnego przemysłu i są pod wrażeniem tego, co robimy, a przede wszystkim kadr. Wspomniany tu przemysł cementowy, z którym intensywnie współpracujemy, ma własne centra badawczo-rozwojowe. Pytanie retoryczne: kto w nich pracuje tworząc innowacje?

Prof. dr hab. Bernard Ziębicki, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie: Mimo niekorzystnych trendów demograficznych, czwarty rok z rzędu odnotowaliśmy rekordową liczbę kandydatów: 14,4 tys. Przyjęliśmy 7 tys., czyli tysiąc ponad limit. Jesteśmy za to finansowo karani, choć zapotrzebowanie na naszych absolwentów jest ogromne. W Krakowie działa ponad 150 globalnych centrów biznesowych - nie dlatego, że mamy Wawel i Rynek, tylko dlatego, że są tu specjaliści. Kształcone przez nas kadry świadczą pracę na najwyższym poziomie i kreują innowacje. Owoce nie są jednak przypisywane Polsce, tylko właścicielowi biznesu, podbijając PKB i miejsca w rankingach innych krajów. Dlaczego wykształceni przez nas ludzie potrafią tak znakomicie pracować i tworzyć innowacje w realiach globalnych korporacji, a nie mogą się na szerszą skalę odnaleźć w świecie polskiej nauki i polskich przedsiębiorstw? Z tym pytaniem wiąże się inne: czy powinniśmy nadal, jako społeczeństwo, łożyć np. 70 mld zł na nieefektywną politykę prorodzinną, w sytuacji, gdy ta kwota jest ponad dwa razy wyższa od łącznych nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe?

Mówię profesorom, że nie widzę polityków, którzy szczerze odpowiedzieliby na te pytania. Prof. Bernard Ziębicki odpowiada z pasją, że MUSIMY na nie odpowiedzieć, jeśli chcemy wyprowadzić Polskę z pułapki średniego dochodu, kraju-podwykonawcy, grającego de facto w niższej lidze. Przekonuje, że nie pójdziemy naprzód, jeśli nie będziemy mieli odwagi zakończyć populistycznego marnotrawstwa i nie zainwestujemy odpowiednio dużo w naukę, wiedzę – czyli swoją wspólną przyszłość.

Innowacje w Polsce: zachęcać młodzież, wspierać MŚP

Prof. Jerzy Lis dodaje: - Nie tylko wielkie korporacje, czy duże firmy, ale i możliwie liczne MŚP muszą być napędzane wiedzą i innowacjami. Innowacje muszą się stać motorem napędowym wszystkich branż i sektorów. To, co w rozwiniętych krajach napędza średni i mały biznes, wciąż nie znalazło nad Wisłą sprzyjających warunków – musimy to szybko zmienić. Brak nam mechanizmów na skalę kraju stymulujących rozwój innowacyjnych przedsiębiorstw, startupów. Potrzebujemy pilnie funduszy inwestycyjnych nastawionych na długoterminową inwestycję w naukę, w innowacje. Na razie nasze państwo nie nastawiło się systemowo na rozwój oparty na wiedzy, na nauce, na innowacjach. Mamy tylko wyspy rozwoju.

Prof. Andrzej Szarata zauważa, że wiele jest także do zrobienia w szkołach. Wielu młodych niepotrzebnie boi się matematyki, przedmiotów ścisłych – bo ten strach jest im zaszczepiany w szkole podstawowej i średniej. Znajduje to potem odzwierciedlenie w wyborze studiów, a w konsekwencji - na rynku pracy.

- Dlatego nasi pracownicy angażują się w prace z młodzieżą już na etapie szkoły podstawowej, współtworzą programy nauczania dla dzieci. Tam trzeba zaczynać – z nadzieją, że kiedyś te dzieci wybiorą uczelnie techniczne i zostaną owymi wymarzonymi i pożądanymi na rynku inżynierami – humanistami. Niezależnie od płci – bo dbamy także o to, by dziewczynki, wbrew swym naturalnym uzdolnieniom, nie były systemowo wypychane z przedmiotów ścisłych. I one, i chłopcy potrafią się tak samo bawić matematyką, fizyką, chemią. Ta zabawa potem procentuje. Stereotypy nie mogą nas pozbawiać ogromnej części potencjalnych zasobów rynku pracy – przekonuje profesor.

Wszystko, co powiedzieli tutaj ci czterej mądrzy ludzie tworzy bardzo racjonalną i pragmatyczną diagnozę sytuacji Polski w przełomowym momencie. Wybór jest prosty: albo przełamiemy bariery, o których tutaj mowa i pójdziemy na przód, albo skończymy jak zawsze – na peryferiach cywilizowanego świata. Jeśli nie wykorzystamy dziejowej szansy, popełnimy grzech śmiertelny marnując najlepszy kapitał ludzki, jaki kiedykolwiek Polska posiadała.

Raport UE: Innowacyjność Polski w 2024 r.

POLSKA w European Innovation Scoreboard 2024 została sklasyfikowana jako „Początkujący innowator” z ogólnym wskaźnikiem innowacyjności - 72,5 pkt., czyli na poziomie 65,9 proc. średniej unijnej.

  • Względne mocne strony Polski to: dobrze wykształceni ludzie, prężny ekosystem tworzenia oprogramowania i aplikacji, rozwinięte przedsiębiorstwa świadczące usługi informacyjno-komunikacyjne,
  • Względne słabości Polski to: mało doktorantów, mało zagranicznych naukowców robiących kariery na polskich uczelniach, mizerna liczba zgłaszanych patentów.
  • Od 2017 r. mocno poprawiliśmy w Polsce: szkolenie kadr IT i telekomunikacyjnych, wsparcie administracji publicznej dla działalności badawczo-rozwojowej przedsiębiorstw, zatrudnienie w sektorze innowacji.