Jak pisze Polly Foreman, „wężowy alarm” ogłosiło „The Mirror”, a „Stroud News & Journal” ostrzega, że w trakcie spacerów zagrożeni są psi pupile. Podczas upałów węże stają się aktywne, a że są „mistrzami ucieczek”, nietrudno im o ewakuację z domowego terrarium. Jak jednak zwraca uwagę dziennikarka, główny powód, dla którego te domowe terraria nie powinny mieć racji bytu, to dobrostan samych gadów.
Porywacze i przemocowcy
Jak wyjaśnia portalowi „Plant Based News” dr Clifford Warwick, biolog badający węże, te zwierzęta zazwyczaj zajmują duże terytoria i nawet kiedy urodziły się w niewoli, tęsknią za wolnością. Przetrzymywane w często za małym na ich potrzeby terrarium, zapadają z tego powodu na problemy zdrowotne i behawioralne. To nieprawda, że, jak twierdzi branża zoologiczna, są łatwe w hodowli czy wręcz idealne dla dzieci jako pierwsze zwierzątko. Zdaniem Warwicka tego rodzaju opinie dowodzą ignorancji, a hodowców-amatorów nazywa porywaczami i przemocowcami.
Węże, w odróżnieniu od puszystych kotków i przyjaznych piesków, nie wzbudzają w ludziach tak dużego współczucia. Ich niesamowity wygląd i mroczna sława sprawiają, że stają się łakomym kąskiem dla osób, które chcą zaimponować światu swoim nietypowym hobby. Jednak ich cierpienie jest faktem – w Wielkiej Brytanii nie ma nawet przepisów, które określałyby minimalną wielkość terrariów, jakie mają zamieszkiwać. Z tego powodu zwierzęta te często mają zbyt małą przestrzeń, żeby chociażby się rozciągnąć, co, zwłaszcza w trakcie upałów, skłania je do podejmowania desperackich prób ucieczek.
Biznes ściemnia
Zdaniem Clifforda Warwicka branża zoologiczna dostarcza prawodawcom nieprawdziwych danych na temat potrzeb węży. Jednym z podmiotów, który ustala zasady postępowania z tymi gadami, jest Departament of Environment, Food & Rural Affairs (DEFRA). Biolog twierdzi, że swoje wytyczne buduje na podstawie informacji od sprzedawców i hodowców, zamiast kierować się opiniami naukowców i organizacji zajmujących się prawami zwierząt.
Tymczasem węże doświadczają przemocy od momentu, kiedy rodzą się w niewoli lub są chwytane w swoich ojczystych krajach. Są przetrzymywane i transportowane w pojemnikach typu tupperware, przeznaczonych zasadniczo do noszenia w nich lunchu, a nie żywych, czujących stworzeń. Zdaniem dyrektorki Animal Protection Agency (APA), Elaine Toland, handel egzotycznymi zwierzętami jest absolutnie nieetyczny – powoduje ogromne cierpienie, przyczynia się do wyginięcia gatunków i utraty różnorodności biologicznej. Raport Born Free i RSPCA z 2021 roku określił ten proceder mianem „tykającej bomby zegarowej” dla ochrony przyrody.
Nie kupuj, adoptuj
Większość sprzedawanych w Wielkiej Brytanii węży urodziło się w niewoli, niemniej w latach 2010-2019 importowano do Anglii ponad 30 000 gadów z listy gatunków zagrożonych wyginięciem. A lista ta obejmuje tylko 9 proc. wszystkich gatunków, więc, jak można się domyślić, proceder handlu wężami ma znacznie większą skalę.
Jeśli chodzi o Polskę, mamy w prawie zakaz domowej hodowli jadowitych gatunków węży. Ciężko jednak powiedzieć, czy wszyscy go przestrzegają, ponadto całkiem legalnie można przetrzymywać gatunki „bezpieczne dla człowieka”. W sieci znajdziemy wiele poradników odnośnie tego, jak się nimi właściwie zajmować. Warto sobie jednak zadać pytanie – po co? Kupując te gady napędzamy nieetyczny biznes, a one same nie najlepiej dogadują się z ludźmi. Tymczasem schroniska czy domy tymczasowe wypełnione są po brzegi szukającymi swoich ludzi psami i kotami. Nie kupuj, adoptuj – może nie zaimponujesz znajomym posiadaniem groźnie wyglądającego gada, ale za to dasz dom komuś, kto go nie ma i zyskasz przyjaciela na wiele lat.