Choć teoretycznie każdy wie co to jest węgiel, to w rzeczywistości dzieli się on na wiele rodzajów, które mają innych odbiorców i handluje się nimi na innych rynkach. Tutaj zajmiemy się miałami dla dla energetyki i ciepłowni. Węgiel dla drobnych odbiorców to zupełnie inna historia, którą także wkrótce opiszemy.

Sygnały, że miałów brakuje, dochodzą od kilku tygodni. Ale skala zjawiska wypłynęła dopiero teraz. Urząd Regulacji Energetyki potwierdził portalowi WysokieNapiecie.pl, że dziesięć jednostek zawiadomiło urząd, iż na koniec października nie dotrzymało obowiązkowych zapasów węgla. Zgodnie z prawem energetycznym elektrownie muszą utrzymywać zapasy węgla na 20 lub 30 dni pracy. Za braki grożą kary, choć niezbyt wysokie.

Kto jest na liście? Spośród dużych jednostek to należące do Polskiej Grupy Energetycznej elektrownie w Rybniku, Opolu i Dolnej Odrze. Według informacji portalu WysokieNapiecie.pl problem miała także elektrownia Ostrołęka, a także cztery ciepłownie i dwie mniejsze elektrociepłownie.

Pozostałe duże grupy energetyczne pozostali jakoś jeszcze obowiązkowe zapasy utrzymują, choć o fatalnej sytuacji mówią wszyscy.

Reklama

Więcej polskiego węgla już nie będzie

Problemy powtarzają się od wielu lat, podobnie było w 2012 i 2018. Różnica jest taka, że w 2018 braki zapasów zaczęły się w grudniu. Tym razem już w październiku. Energetycy są więc nerwowi. – Modlimy się o łagodną zimę – mówi menedżer z dużej grupy energetyczno-ciepłowniczej.

Przyczyn obecnego zjawiska jest wiele.

Po pierwsze, mniej jest samego węgla. Polska Grupa Górnicza, największy producent surowca, w kryzysowym 2020 r. wpadła w olbrzymie problemy finansowe i ścięła inwestycje o z 3 mld zł do 2,17 mld zł. To oczywiście musiało się odbić na wydobyciu. Energetycy w zeszłym roku zrywali umowy, zwały węgla pękały w szwach. Jeszcze wiosną spółki energetyczne mówiły, że chcą mało węgla.

Sytuacja zmieniła się raptownie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Kryzys energetyczny w Chinach wywindował światowe ceny węgla, problemy na europejskim rynku gazu spowodowały olbrzymi wzrost cen energii elektrycznej w UE. W rezultacie Polska, w której węgiel jeszcze w 2020 r. był droższy niż w UE, nagle zamieniła się w oazę taniego surowca. Z importera prądu staliśmy się jego eksporterem. Polskie elektrownie przez chwilę mają swoje złote żniwa –pracują znacznie więcej niż w zeszłym roku. Stąd większy popyt na węgiel, którego górnictwo nie jest w stanie zaspokoić.

Czy będziemy świadkami pociągów pod specjalnym nadzorem? Czy uratuje nas import? Czy Europa też ma problem? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Autor: Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl