"Branża paliwowa w Polsce sobie radzi [z kryzysem wywołanym wojną na Ukrainie]. Wczoraj skończyła się panika na stacjach paliw, spowodowana strachem przed wybuchem wojny w Polsce, brakiem paliwa czy też bardzo wysokimi podwyżkami cen. Niektóre firmy prywatne działające pod logo członków POPiHN nawet zwracają różnicę pomiędzy ceną spekulacyjną a rozsądnym poziomem. Lokalnie występują braki paliw na niektórych stacjach. Są one na bieżąco uzupełniane. Kierowcy po intensywnych trzech dniach pracy potrzebują odpoczynku i wkrótce wszędzie paliwo będzie dowiezione" - powiedział Wiwała w rozmowie z ISBnews.

Jak podkreślił, stosunki gospodarcze z Rosją na obecną chwilę nie są zerwane de iure, a tego typu działania są dyskutowane na poziomie Unii Europejskiej. Zapewnił jednak, że branża paliwowa w Polsce jest przygotowana na każdy scenariusz.

"Nie ma ryzyka spadku skali działalności branży. Spodziewamy się raczej dużego wzrostu sprzedaży paliw, zwłaszcza w pierwszej połowie roku" - dodał Wiwała.

W ocenie szefa organizacji, nie odnotowano również w Polsce problemów z pracownikami i nie sygnalizowano potrzeb zatrudnienia dodatkowych pracowników. POPiHN nie ma natomiast informacji, ilu obywateli Ukrainy pracuje obecnie w branży paliwowej w Polsce.

Reklama

"Obecnie rezerwy ropy i paliw w Polsce starczą na 98 dni. Tankowce do Polski płyną i płynąć będą. Prace nad rozwiązaniami długookresowymi trwają. Wszyscy mamy nadzieję na pokój" - podsumował Wiwała.

POPiHN to działająca od 1995 roku organizacja branżowa zrzeszająca działające w Polsce firmy paliwowe i logistyczne.