„Biden znalazł się w pułapce, podobnie jak inni szefowie zachodnich rządów: sankcje przeciwko Rosji coraz bardziej uderzają także w ich własne kraje z powodu rosnących cen energii. Tymczasem agresor, Władimir Putin, zarabia na boomie cen ropy” – pisze „Spiegel”.

Takiego scenariusza Stany Zjednoczone chciały właśnie uniknąć, wprowadzając sankcje. Przekonywały, że „są one zaprojektowane w taki sposób, aby uderzały w gospodarkę Rosji, a nie w naszą”. Jednak cztery miesiące po rozpoczęciu wojny narastają wątpliwości, czy to się uda.

Szefowa resortu finansów USA, Janet Yellen, w tym tygodniu złożyła propozycję, polegającą na nałożeniu pułapu cenowego na rosyjską ropę i stworzenie antyrosyjskiego kartelu nabywców. Yellen zaznaczyła, że rząd USA „bardzo aktywnie” pracuje nad wprowadzeniem takiego rozwiązania podczas rozpoczynającego się w najbliższy weekend szczytu G7 w niemieckim Elmau. „Celem jest zabezpieczenie dostaw rosyjskiej ropy na rynki światowe i uniknięcie dalszego wzrostu cen, przy jednoczesnym zmniejszeniu dochodów Putina” – wyjaśniła Yellen.

Ekspert naftowy Claudio Galimberti z Rystad Energy potwierdza, że obecnie zakaz importu, uchwalony przez UE, przynosi efekt przeciwny do zamierzonego, ponieważ Putin wciąż sprzedaje swoją ropę z rabatem do Indii i Chin. „W ten sposób UE jedynie wzmacnia azjatycką konkurencję, nie uderzając agresora w Moskwie. W tej chwili Europa strzela sobie w stopę” – podkreśla Galimberti.

Reklama

Plan Yellen zakłada, że Europejczycy i Amerykanie mogliby zgodzić się na płacenie w przyszłości za rosyjską ropę tylko 50 procent aktualnej ceny baryłki ropy Brent lub stałą cenę 50 dolarów za 159-litrową baryłkę – w zależności od tego, co jest tańsze. „Japonia i Korea Południowa natychmiast przyłączyłyby się do takiej kontroli cen” – ocenia Galimberti. „Chiny i Indie prawdopodobnie powiedziałyby, że płacą 51 procent. Ale dostawa do Indii zajmuje dwa miesiące, a do Europy dwa tygodnie. W istocie Putin byłby zmuszony sprzedawać do Europy”.

Pierre Andurand, specjalista od handlu energią, uważa pomysł wprowadzenia limitu cen na rosyjską ropę za przekonujący. „Nie przychodzą mi do głowy żadne wady. Dlaczego Chiny i Indie miałyby walczyć o droższe zakupy? Uwielbiają okazje” – podsumował Andurand.

mszu/ tebe/