Jakie widzi pan kluczowe wyzwania w obszarze bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju?
Kryzys energetyczny i wojna w Ukrainie pokazały, w jak skomplikowanej sytuacji znalazła się cała polska gospodarka w związku z zagrożeniem militarnym ze strony Rosji. Niestety należy liczyć się z tym, że nowa sytuacja geopolityczna ma trwały charakter, a nasze bezpieczeństwo energetyczne jest wysoce narażone na działania o charakterze nieprzyjaznym. Kluczowego znaczenia nabiera w związku z tym rozproszenie energetyki. Oprócz roli modernizacyjnej, ekonomicznej czy społecznej, może być podstawowym elementem bezpieczeństwa kraju. A podstawowym mechanizmem rozpraszania systemu energetycznego jest energetyka odnawialna.
Nasi rządzący nie ułatwiają jednak rozwoju OZE - wystarczy przypomnieć blokowanie w Sejmie liberalizacji zasady 10H czy zmianę zasad rozliczania prosumentów. Co należałoby u nas zrobić, by OZE mogły się rozwinąć?
Z perspektywy każdej branży kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych ma budowa stabilnego otoczenia legislacyjnego i regulacyjnego. Tymczasem funkcjonujące u nas przepisy blokują inwestycje w energetyce rozproszonej. To potężna bariera. Dlatego głównym zadaniem dla ministerstw związanych z rynkiem energii jest liberalizacja barier administracyjnych i tworzenie przyjaznego otoczenia dla inwestycji w OZE. Musi zmienić się cały system funkcjonowania polskiego systemu przesyłu i dystrybucji. W przyszłości kluczowym graczem na rynku energii będą OSD (operatorzy systemu dystrybucyjnego), którzy dziś notorycznie odmawiają OZE możliwości przyłączenia do sieci. By ułatwić rozwój OZE, trzeba więc skomercjalizować linie niskich i średnich napięć. Może to nastąpić przy udziale i pod kontrolą dotychczasowych operatorów sieci, tak aby maksymalnie minimalizować ryzyka z tym związane. Co więcej, wspólnie musimy podejmować wszelkie możliwe działania ukierunkowane na tworzenie krajowego łańcucha dostaw dla branż związanych z inwestycjami w nowy rodzaj energetyki.