Skarga nadzwyczajna złożona przez prokuratora generalnego została oddalona przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego 25 czerwca b.r. (sygn. akt I NSNc 48/19). Nie jest jeszcze znane uzasadnieniu wyroku, a sama sprawa budzi wiele wątpliwości i może negatywnie odbić się na wizerunku Polski jako miejsca przyjaznego inwestorom.

Prawnicy zdziwieni

Sprawa, w której prokurator generalny zdecydował się wnieść skargę nadzwyczajną, ma charakter stricte korporacyjny – chodzi o ważność uchwał walnego zgromadzenia akcjonariuszy Perła Browary Lubelskie S.A. (patrz: grafika). Mniejszościowy udziałowiec duński Royal Unibrew zaskarżył je do sądu, a w 2016 r. uzyskał korzystne dla siebie prawomocne orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Pozwanym w tym sporze była mająca większościowy pakiet zarejestrowana na Cyprze spółka Marconia Enterprises. I to właśnie niejako na jej korzyść zdecydował się wnieść do SN skargę nadzwyczajną prokurator generalny.
„W niniejszej sprawie wystąpienie przez Prokuratora Generalnego ze skargą nadzwyczajną jest konieczne dla zapewnienia zgodności orzeczenia z zasadą demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej” – czytamy w uzasadnieniu skargi podpisanej przez Bogdana Święczkowskiego, pierwszego zastępcę PG.
Reklama
Z kolei dział prasowy Prokuratury Krajowej w odpowiedzi na nasze pytania tłumaczy, że podstawą skierowania skargi nadzwyczajnej były ustalenia wskazujące, że SA dokonujący kontroli orzeczeń sądu okręgowego w sposób rażący naruszył przepisy prawa procesowego. Zdaniem PK naruszenie polegało na odmowie uznania zagranicznych dokumentów urzędowych.
„Powyższe skutkowało odmową uznania przez Sąd wiarygodności zagranicznych dokumentów urzędowych stanowiących poświadczenia nadania przesyłek zawierających zawiadomienia akcjonariusza o terminach Nadzwyczajnych Walnych Zgromadzeń i uznaniem, że akcjonariusz nie został o nich prawidłowo zawiadomiony, w wyniku czego Sąd stwierdził nieważność uchwał Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy pozwanej spółki” – podkreślono w odpowiedzi.
Taka treść skargi budzi szczere zdziwienie wśród prawników.
– W tej sprawie nie ma absolutnie nic, co mogłoby być przedmiotem rozstrzygania przez SN. Tutaj nie występuje żadne zagadnienie prawne, mamy do czynienia jedynie z polemiką z ustaleniami faktycznymi poczynionymi przez sąd powszechny – mówi nam jeden z adwokatów.
Tymczasem ustawa o Sądzie Najwyższym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 825 ze zm.) stanowi, że skarga nadzwyczajna może być wniesiona od prawomocnego orzeczenia sądu, jeżeli jest to konieczne dla zapewnienia praworządności i sprawiedliwości społecznej i:
■ orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w konstytucji,
■ orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie,
■ zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego.
– Skarga nadzwyczajna, jak wskazuje na to już sama jej nazwa, powinna być wykorzystywana tylko w naprawdę wyjątkowych przypadkach. Tutaj takiej potrzeby nie widzę. W tej sprawie mamy przecież do czynienia ze sporem między dwoma akcjonariuszami, a takie spory nie należą do rzadkości – mówi Michał Romanowski, adwokat, partner w kancelarii Romanowski i Wspólnicy, profesor w Instytucie Prawa Cywilnego WPiA Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem działania PG, gdyby okazały się skuteczne, prowadziłyby de facto do utworzenia czwartej instancji.
– Tak nie powinno być. Kiedyś możliwość kwestionowania orzeczeń sądowych musi mieć swój kres, niezależnie od tego, czy jedna ze stron jest z orzeczenia niezadowolona. W przeciwnym wypadku nie można mówić o pewności prawa i stabilności orzecznictwa – zaznacza.

Niepewność inwestorów

A to musi wpływać na to, w jaki sposób Polska jest postrzegana wśród zagranicznych inwestorów.
– Jeszcze w trakcie wprowadzania skargi nadzwyczajnej krytykowaliśmy to, że będzie działać też w kontekście obrotu gospodarczego. Z rozmów z polskimi i zagranicznymi inwestorami wiemy, że są zaniepokojeni tym mechanizmem. Nawet ktoś, kto otrzymał prawomocny wyrok sądu, nie może być pewien, że po latach sytuacja prawna się całkowicie nie odwróci. Może to zniechęcać do nowych inwestycji – ostrzega Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC.
Jak podkreśla, w przypadku sporów właścicielskich powstają dodatkowe kontrowersje – np. takie, czy wspólnik, który przegrał w sądzie, nie wykorzystuje swych nieformalnych wpływów.
– Co więcej, powstaje też problem z tym, jak przywrócić poprzedni stan prawny, gdy strona, która wygrała w sądzie, zdążyła sprzedać swoje akcje czy udziały komuś innemu. Może prowadzić to do niebezpiecznych i absurdalnych sytuacji przywracania stanu sprzed wielu lat – uważa wiceprezes BCC.
Z kolei Jakub Bińkowski, dyrektor departamentu praw i legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, przypomina, że skarga nadzwyczajna jest stosunkowo nową instytucją, więc na razie trudno jest powiedzieć, żeby był to w tej chwili instrument szczególnie istotny w kontekście prowadzenia działalności gospodarczej. Zaraz jednak dodaje, że sama perspektywa możliwości podważenia prawomocnego wyroku sądu po tak długim czasie (w terminie pięciu lat od dnia uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia – red.) nie wpływa pozytywnie na pewność obrotu, co z kolei może mieć przełożenie na skłonność inwestorów do zaangażowania się w przedsięwzięcia ulokowane w Polsce.

Nadużywanie instytucji

Prawnicy przypominają, że skarga była wprowadzana pod hasłem konieczności przywrócenia sprawiedliwości i odbudowania społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości.
– Tymczasem stworzono mechanizm, który bardzo szybko zaczął być nadużywany i wykorzystywany do zupełnie innych, tak naprawdę niejasnych celów – mówi jeden z adwokatów.
Z kolei Michał Romanowski zastanawia się, dlaczego PG wniósł skargę nadzwyczajną, skoro cypryjska spółka sama nie zdecydowała się wnieść od niekorzystnego dla siebie wyroku skargi kasacyjnej.
– W takiej sytuacji państwo tym bardziej nie powinno ingerować w autonomiczne decyzje spółki – zaznacza profesor.
Co ciekawe, I prezes SN (wówczas funkcję tę pełniła Małgorzata Gersdorf) powołała w tej sprawie rzecznika interesu społecznego. Z treści zarządzenia wynika, że zrobiła to na wniosek duńskiej spółki. Jak napisano w jego uzasadnieniu, było to „pożądane z uwagi na potrzebę zapewnienia ochrony praworządności i sprawiedliwości społecznej”. Rzecznikiem został ustanowiony znany radca prawny Marek Chmaj, który o tym, że IKNiSP już rozpatrzyła skargę PG, dowiedział się od nas.
– Nie otrzymałem żadnego zawiadomienia. Gdybym otrzymał, oczywiście wnosiłbym o wyłączenie całego składu orzekającego – mówi DGP mec. Chmaj. Co do wszystkich osób zasiadających w IKNiSP są bowiem wątpliwości związane z ich statusem jako sędziów SN.
Marek Chmaj dodaje, że opisywana sprawa jest dowodem na to, że pomysł powołania skargi nadzwyczajnej był chybiony.
– Ten przypadek to dowód także na to, że kompetencja PG do wnoszenia skargi nadzwyczajnej jest zbyt szeroka – stwierdza mecenas. ©℗
Kalendarium sporu
Współpraca Grzegorz Kowalczyk