W sporze toczącym się w PGG związkowcy domagają się rekompensaty pieniężnej za przepracowane od września do grudnia ub. roku weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi - nieoficjalnie mowa była o kwocie 1,5 tys. zł jednorazowej wypłaty dla pracowników dołowych i mniejszych kwotach dla pozostałych. Oczekują także wzrostu średniego wynagrodzenia brutto w spółce do 8200 zł, wobec 7829 zł obecnie.

Środowe rozmowy w siedzibie PGG zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Od rana w kopalniach PGG trwa referendum strajkowe, które ma zakończyć się w czwartek przed południem. O tej samej porze związkowcy mają spotkać się z Warszawie z przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych.

Kolejnego dnia po spotkaniu w Warszawie, w piątek, spotka się związkowy sztab protestacyjno-strajkowy. Na razie związki podtrzymują ustalony harmonogram protestów, którego częścią ma być bezterminowa blokada wysyłki węgla z kopalń do elektrowni od 17 stycznia.

Lider związku Siepień'80 w PGG Rafał Jedwabny określił środowe mediacje w PGG "dziwnymi". Jak mówił, w poniedziałek związkowcy zgodzili się na przerwanie rozmów do środy, licząc na zbliżenie stanowisk. Jednak krótko przed rozpoczęciem negocjacji otrzymali zaproszenie na czwartkowe spotkanie w Warszawie ws. sytuacji PGG i postulatów strony społecznej. "Czyli w Warszawie już zdecydowano, że dziś porozumienia nie będzie" – mówił związkowiec, informując, że w środę ze strony PGG nie padły żadne propozycje płacowe.

Reklama

Szef Związku Zawodowego Górników Dołowych Jerzy Demski ubolewał, że stroną obecnych działań związków są dziś politycy PiS, którzy za rządów PO-PSL wspierali górników w protestach. Na dowód związkowiec zaprezentował zdjęcie z manifestacji w 2015 r. przeciwko planom rządu Ewy Kopacz wobec górnictwa, na którym przy związkowych liderach stoją obecni śląscy parlamentarzyści PiS. "Z jednej strony nas ratowano, teraz chce się nas pogrążyć" - ocenił Demski.

Prawdopodobnie również w czwartek Senat będzie głosował ustawę tworzącą system publicznego wsparcia dla górnictwa, przyjętą przez Sejm 17 grudnia. Dwie połączone senackie komisje zarekomendowały w środę odrzucenie tej ustawy. Zdaniem prezesa PGG Tomasza Rogali, ustawa jest kluczowa także dla rozmów toczących się obecnie w PGG.

"Zarząd zadeklarował gotowość do rozmów, ale (...) warunkiem koniecznym jest to, aby przeprocedowana została droga parlamentarna. Innymi słowy muszą być zapewnione środki na funkcjonowanie PGG w roku 2022, żeby rozmawiać o tych elementach wrażliwych, jakimi są wynagrodzenia" – powiedział po środowych rozmowach prezes największej górniczej spółki.

"Taka jest konieczność – w pierwszej kolejności finansowanie, a dopiero w drugiej kolejności, z natury rzeczy, kwestie kosztowe, czyli związane z wynagrodzeniami" – dodał Rogala, określając rozmowy ze związkami jako "bardzo trudne i bardzo newralgiczne".

"Mam nadzieję, że po zakończeniu drogi legislacyjnej będziemy mogli do tych rozmów wrócić i zakończyć je pozytywnie – w sposób, który będzie satysfakcjonował obie strony - na pewno nie w 100 procentach, ale jakiś kompromis może wtedy uda się wypracować" – podsumował prezes PGG.

"Dzisiaj jesteśmy na etapie, w którym mówimy: najpierw Sejm, najpierw zagwarantowanie środków, a później wracamy do tych rozmów. Chodzi o to, żeby zachować właściwą kolejność i logiczną naturę rzeczny" – tłumaczył.

Rogala zapewnił, że obecnie PGG ma środki na wypłaty dla pracowników – także na wynagrodzenia w lutym oraz wypłacaną tradycyjnie do połowy lutego tzw. 14. pensję. Jeżeli jednak wkrótce nie wejdzie w życie przewidziany ustawą system publicznego wsparcia dla górnictwa, PGG będzie musiała szukać alternatywnych możliwości finansowania. Obecnie spółce sprzyja sytuacja rynkowa, pozwalająca sprzedawać część węgla w cenach wyższych niż te obowiązujące w długoterminowych relacjach z krajową energetyką.

W ocenie szefa PGG, czwartkowe spotkanie w MAP będzie dobrą płaszczyzną do omówienia całokształtu procesu, w jakim jest obecnie górnictwo – chodzi zarówno o procedowaną w parlamencie ustawę, jak i przygotowywany wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej w sprawie pomocy publicznej dla sektora węglowego.

Pytany, czy – jak mówią związkowcy – szefowie spółek węglowych, na polecenie MAP, faktycznie analizują możliwości zamykania kopalń wcześniej niż zapisano to w umowie społecznej dla branży, Tomasz Rogala powiedział, że nie ma tego typu poleceń z MAP.

"Jest dużo różnego rodzaju analiz i modeli, które wykonujemy, i które są naturalną rzeczą w tak dużym procesie, o tak dużej wartości. Tego typu plotki, pomówienia, trzeba wyjaśniać. Na żądanie Komisji Europejskiej musimy składać wyjaśnienia i modele, dotyczące różnego rodzaju elementów. Nic złego się nie dzieje" – zapewnił prezes.

W środę w kopalniach rozpoczęło się dwudniowe referendum strajkowe, natomiast na 17 stycznia związkowcy zapowiedzieli rozpoczęcie bezterminowej blokady wysyłki węgla z kopalń do elektrowni. Wcześniej związki dwukrotnie prowadziły podobny protest – w grudniu przez dobę, a w styczniu przez dwie doby.

"Zawsze protesty mają swoje konsekwencje. W pierwszej kolejności straty, ponieważ nie sprzedajemy produktu, który wyjeżdża (z kopalń – PAP) - one są trudne do nadrobienia. Druga grupa konsekwencji to straty wizerunkowe i konsekwencje wzmacniające argumentację oponentów węgla co do tego, żeby skracać okres żywotności kopalń" – skomentował szef PGG Tomasz Rogala