Polska w ostatnich latach nie kontrolowała wydatków z budżetu. Dodatkowo wskutek kryzysu wywołanego przez pandemię i później wysoką inflację, nadszedł kryzys i gospodarka wyhamowała. Wskutek tego wpływy do budżetu już nie rosną tak szybko, jak się spodziewano. Natomiast mocno wzrosła dziura budżetowa – różnica między wpływami a wydatkami.
Jest ona na tyle duża, że trzeba wdrożyć specjalną procedurę, której realizacja jest kontrolowana przez władze Unii Europejskiej – procedurę nadmiernego deficytu.

Nie będzie wyższej kwoty w PIT od 2025 roku

Polska to jeszcze nie Grecja sprzed dekady, która wskutek przewagi wydatków z budżetu nad wpływami praktycznie zbankrutowała, ale uruchomienie procedury nadmiernego deficytu ma nas przed greckim syndromem uchronić. Co to jednak oznacza dla obywateli?
Władze UE nie będą decydowały o tym czy Polska może wypłacać wdowią rentę czy podwyższać kwotę wolną od podatku. Mówiąc najogólniej, teraz pod kontrolą są wyłącznie liczby a nie to co za nimi stoi.
Wbrew pozorom władze UE nie będą decydowały o tym czy Polska może wypłacać wdowią rentę czy podwyższać kwotę wolną od podatku.
Tak by było do niedawna, ale na szczęście 30 kwietnia 2024 r. zmieniły się zasady procedury nadmiernego deficytu. Mówiąc najogólniej, teraz pod kontrolą są wyłącznie liczy a nie to co za nimi stoi.
Choć z końcem kwietnia 2024 r. władze Unii Europejskiej zasadniczo znowelizowały procedurę nadmiernego deficytu – EDP, to podstawowe parametry: deficytu do poziomu poniżej 3 proc. i 60 proc. dla długu publicznego zostały utrzymane.
Podobnie jak zasada, w myśl której nadzorem zostanie objęta większość wydatków, przy czym mowa tu nie tylko o wydatkach budżetu państwa, lecz szerzej – sektora instytucji rządowych i samorządowych, którego zakres wyznaczają unijne przepisy (to on właśnie podlega nadzorowi UE).




Nadzór ten będzie jednak dotyczył łącznego poziomu wydatków, a nie poszczególnych kategorii. Dodatkowo, wyłączone będą koszty obsługi długu i wydatki na projekty finansowane przez budżet UE. Natomiast nie będą wyłączane wydatki związane z obroną narodową czy też innymi czynnikami istotnymi dla procedury nadmiernego deficytu.
Wszystkie państwa członkowskie są zobowiązane do opracowania jesienią br. średniookresowych planów budżetowo-strukturalnych. Najważniejszy element nowych planów stanowić będą ścieżki wydatków wiążące na okres co najmniej czterech lat.

W programie Rodzina 800 plus będzie powrót do kryterium dochodowego na pierwsze dziecko?

Nie zmienia to jednak istoty sprawy: trzeba zwiększyć dochody lub ograniczyć wydatki, by nie żyć ponad stan. Najlepiej zaś jedno i drugie – tak wszak robi każde nawet najmniejsze przedsiębiorstwo czy gospodarstwo domowe.
Jak komentuje kwestię wdrożenia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Lewiatana, decyzja Komisji Europejskiej nie jest zbyt wielką niespodzianką.

– Już na etapie projektu ustawy budżetowej na 2024 r. przestrzegaliśmy, że widzimy poważne zagrożenie związane z rosnącym deficytem. To zagrożenie też widział obecny rząd, dlatego w Wieloletnim Planie Finansowym już zostały zawarte plany redukcji deficytu. W perspektywie jednak 2025 roku to zaledwie zejście do 4,1% PKB – komentuje ekspert.

W ostatnich dniach, chyba wyprzedzająco, minister finansów sam poinformował, że stan finansów państwa wskazuje na to, że rozpocznie się wobec nas procedura nadmiernego deficytu. Miało to złagodzić napięcie panujące wokół finansów publicznych.

Renta wdowia, 800 plus, świadczenia z pomocy społecznej: co się może zmienić jeszcze

Krok KE jest zaledwie pierwszym etapem w procedurze nadmiernego deficytu. Cała procedura może być długotrwała, a patrząc na prognozowane nasze zadłużenie, rząd będzie musiał przedstawić cięcia budżetowe. Minister finansów, jeszcze miesiąc temu, nie chciał lub nie wiedział gdzie te cięcia będą miały miejsce.
Będą także trwały rozmowy, na poziomie roboczym w KE, jak duża część naszego deficytu jest tym złym deficytem, a na ile wydatki na obronność zostaną potraktowane jako konieczne i zostaną wykluczone z wyliczeń, wskazuje ekspert.
W tej chwili rząd czeka lub też już otrzymał ścieżkę dojścia do obniżenia deficytu. Jeśli się z nią nie zgodzimy musimy uzasadnić nasze stanowisko i tu jest pole do rozmów w sprawie obronności.
– W konsekwencji ścieżka dojścia do obniżenia deficytu może obejmować cztery kolejne ustawy budżetowe, a w szczególnej procedurze nawet rozciągnięta może zostać na siedem lat. Co roku będziemy również zmuszeni do przedstawiania KE realizacji założonych planów. Gdyby się okazało, że ich nie realizujemy, możemy liczyć się z karami finansowymi – tłumaczy Mariusz Zielonka.


W praktyce Polska, podobnie jak inni członkowie UE, jesienią 2024 r. opublikuje i prześle do analizy Komisji Europejskiej plan budżetowo-strukturalny na lata 2025-2028. Następnie plan ten będzie podlegał ocenie Komisji Europejskiej i opinii Rady UE. Nowe przepisy sprawiają, że zdanie Rady UE będzie prawnie wiążące.
Plan średniookresowy wyznaczy maksymalne tempo wzrostu wydatków do 2028 r. zapewniające bezpieczeństwo finansów publicznych, tj. ograniczenie w określonym horyzoncie deficytu do poziomu poniżej 3% PKB i odpowiednią redukcję długu lub utrzymanie deficytu i długu poniżej wartości referencyjnych (odpowiednio 3% dla deficytu i 60% PKB dla długu). Tempo to będzie wiążące dla kolejnych ustaw budżetowych.

Zapewne też jesienią poznamy ogólne parametry ekonomiczne, ale bez szczegółów dotyczących konkretnych programów. Przyszłoroczne wybory prezydenckie i obietnice wyborcze stawiają rząd w trudnej sytuacji – przedstawianie całej prawdy byłoby wszak politycznym samobójstwem. I nie zmienia tego fakt, iż cały ten bałagan z deficytem to efekt ostatnich ośmiu lat rządów PiS – wyborcy tego w większości nie uwzględnią.
Pewnie więc dopiero po wyborach prezydenckich 2025, poznamy całą prawdę – jak i w jakim tempie płacić będziemy za potrzebę szybkiego uzdrowienia finansów publicznych.
Procedura nadmiernego deficytu może oznaczać, że okres intensywniejszego zaciskania budżetowego pasa przed nami.
Z punktu widzenia rządzących będzie to poważny problem wizerunkowy, bo o ile unijne procedury nie robią specjalnego wrażenia na obywatelach, to odczuwalne obniżenie wydatków państwa np. na cele socjalne może przynieść poważną redukcję poparcia społecznego, ostrzegają eksperci.