Wiceprezes PFR wskazał, że o ile w pierwszych miesiącach po wprowadzeniu PPK w firmach zatrudniających powyżej 250 pracowników część osób zrezygnowała z powszechnego systemu oszczędzania na emerytury, to obecnie trend ten się odwrócił. "Od marca do maja tego roku do PPK przystąpiło kilkadziesiąt tysięcy nowych osób" - powiedział Marczuk.
Dodał, że obecnie liczba uczestników PPK przekroczyła 1,1 mln i jest taka jak pod koniec 2019 roku. "Wydaje mi się, że kryzys w jakiś sposób przewartościował podejście Polaków do oszczędności" - powiedział. Wyjaśnił, że przez ostanie 20-30 lat wielu Polaków żyło w przekonaniu, że wzrost gospodarczy będzie zjawiskiem trwałym, że właściwie nic złego nie może się w tej materii stać. Tymczasem - jak powiedział - pandemia pokazała, że w życiu gospodarki, w naszym życiu mogą być ostre zakręty, i żeby je pokonać, trzeba mieć pieniądze na tzw. czarną godzinę.
Zaznaczył, że dzięki digitalizacji systemu każdy z uczestników PPK ma dostęp do swojego konta i widzi, jak skuteczny jest to instrument. "To wspiera oszczędzanie, bo ludzie na bieżąco mogą zobaczyć, jak szybko rośnie ich kapitał w PPK, przy stosunkowo niewielkich wpłatach własnych" - mówi. A jeśli tak się dzieje, to kolejne osoby, za przykładem uczestników PPK, przekonują się do oszczędzania - dodał.
Marczuk wskazał, że wartość aktywów PPK przekroczyła właśnie 1,4 mld zł, a w maju średni wypracowany zysk za zarządzanie funduszami zdefiniowanej daty wyniósł od 1,5 proc. (dla funduszy, których uczestnik ukończy 60 lat w 2025 r.) do 2,6 proc. w przypadku funduszy, których uczestnicy osiągną wiek emerytalny w latach 2050-2055.
Jego zdaniem atrakcyjność PPK tkwi w współpłaceniu - oprócz wpłat pracownika, dodatkowe pieniądze odprowadzają pracodawcy, a także budżet państwa. "Te dodatkowe wpłaty sprawiają, że oszczędności w PPK rosną zdecydowanie szybciej, jeśli nie najszybciej, niż te, które lokowane są w innych instrumentach finansowych" - przekonywał.
Przyznał, że wprawdzie w kwietniu, w wyniku spadków na giełdzie, wiele funduszy odnotowało spadek aktywów, ale obecnie giełda odzyskuje siły i WIG 20 jest na poziomie niewiele niższym niż przed pandemią na początku marca. Podkreślił, że PPK to instrument nastawiony na długoterminowe oszczędzanie i w perspektywie czasu takie załamania na rynku jest niwelowane przez wzrostu w późniejszym terminie.
W opinii Marczuka fundusze zdefiniowanej daty są bezpieczne, a osoby, które niedługo przechodzą na emeryturę, są specjalnie chronione, ponieważ ich pieniądze lokowane są w bezpieczne papiery wartościowe.
Pytany o to, czy ze względu na zwiększone wydatki budżetowe spowodowane kryzysem, dopłaty do PPK ze strony państwa mogą zostać np. zawieszone, Marczuk powiedział, że nie ma takiej możliwości. "To jest twarde zobowiązanie ustawowe, nie ma w ogóle takiego tematu" - podkreślił.
Pracownicze Plany Kapitałowe to dobrowolny i powszechny system długoterminowego oszczędzania. Do programu może przystąpić każdy zatrudniony, który podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. Oszczędności tworzone będą wspólnie przez pracowników, pracodawców oraz państwo.
Zgodnie z ustawą, która weszła w życie w styczniu 2019 r., od 1 lipca 2019 roku jako pierwsze do systemu weszły największe przedsiębiorstwa, zatrudniające co najmniej 250 osób.
Do PPK zostają automatycznie zapisani pracownicy w wieku od 18 do 55 lat. Pozostali, którzy przekroczyli 55. rok życia, mogą przystąpić do PPK na własny wniosek. Wszyscy mają prawo w dowolnym momencie zrezygnować z udziału w PPK, a także w dowolnym momencie do nich przystąpić.
Tzw. podstawowe wpłaty do PPK, finansowane przez pracowników i pracodawców, wynoszą: 2 proc. wynagrodzenia brutto, które zapłaci pracownik (przy czym osoby zarabiające mniej niż 120 proc. minimalnego wynagrodzenia mogą wnioskować o obniżenie składki do 0,5 proc.); 1,5 proc. wynagrodzenia brutto pracownika, które ma wpłacać pracodawca.
Dopłata z Funduszu Pracy wynosi 20 zł miesięcznie, co w skali roku daje 240 zł. Dodatkowo, w pierwszym roku pracownicy otrzymują także tzw. wpłatę powitalną w wysokości 250 zł.