Depozyty walutowe - pochodna wzrostu ryzyka geopolitycznego

Zmianę nastawienia najlepiej widać wśród klientów indywidualnych. We wrześniu 13,6 proc. depozytów gospodarstw domowych to były oszczędności w walutach. Tu 10-proc. udział został przekroczony dopiero w grudniu 2020 r. Poniżej tego poziomu był od początku 2008 r. Lokaty w walutach, pomimo niskiego oprocentowania, były popularne zwłaszcza w okresie wysokiej inflacji w latach 90. W końcówce 1996 r. (wcześniejsze dane nie są dostępne) jedna czwarta ogólnej wartości depozytów ludności to były lokaty walutowe. Z danych Europejskiego Banku Centralnego wynika, że obecnie na takim poziomie są Węgry, a w takich krajach jak Rumunia, Chorwacja czy Bułgaria ten poziom jest jeszcze wyższy. W dwóch ostatnich krajach nieodległa jest perspektywa przyjęcia euro.

Według przedstawicieli krajowych banków większe zainteresowanie depozytami w innych walutach to pochodna wzrostu ryzyka geopolitycznego oraz sytuacji naszej gospodarki. W tym ostatnim przypadku znaczenie ma przede wszystkim kilkunastoprocentowa inflacja oraz słabość złotego.

Reklama

Zainteresowanie depozytami walutowymi rośnie

- Widzimy zwiększone zainteresowanie depozytami walutowymi, w szczególności w euro i dolarach. W naszej ocenie jest to spowodowane niestabilną sytuacją i konfliktem zbrojnym w Ukrainie, a także dużą zmiennością otoczenia makroekonomicznego w Polsce. Zainteresowanie produktami walutowymi obserwujemy niezależnie od segmentu klienta - przedstawia sytuację Przemysław Dukiel, szef działu bankowości codziennej w Santander Bank Polska.

Większy popyt na lokaty walutowe potwierdza Maciej Stefański, dyrektor podobnego departamentu w mBanku. - Kurs złotego jest w ostatnim czasie bardzo zmienny, więc z perspektywy klientów bezpieczniej trzymać oszczędności w dolarach czy euro. Część klientów może kupować waluty z powodu wysokiej inflacji w Polsce.

Tendencję dostrzegają również instytucje spoza sektora bankowego. - W ostatnim okresie zarówno nasi użytkownicy indywidualni, jak i firmowi częściej wymieniają złote przede wszystkim na dolary amerykańskie, franki szwajcarskie czy euro. Zwiększone zainteresowanie obcymi walutami może uzasadniać powszechna w czasach największych zawirowań ucieczka kapitału do tzw. bezpiecznych przystani, jak na rynku walutowym określa się dolara i franka - wskazuje Robert Błaszczyk, dyrektor departamentu klienta strategicznego w firmie Cinkciarz.pl, działającej na rynku wymiany walut.

Wzrost wartości dolara to pochodna podwyżek stóp procentowych FED

Nie we wszystkich instytucjach mówi się jednak o przyroście depozytów walutowych. Wzrostu nie widzi BNP Paribas Bank Polska. Z kolei Paweł Jurek, rzecznik Banku Pekao, przyznaje, że nastąpił on w momencie wybuchu wojny w Ukrainie, później jednak sytuacja się ustabilizowała, a stan lokat walutowych jest obecnie tylko minimalnie wyższy niż na początku roku. Zaznacza, że wzrosła wartość takich produktów w przeliczeniu na krajową walutę. Wyjaśnia to jednak osłabieniem złotego. W ciągu ostatnich 12 miesięcy dolar zyskał wobec złotego prawie 20 proc. Euro umocniło się o 2 proc.

Wzrost wartości dolara to pochodna podwyżek stóp procentowych dokonywanych przez Rezerwę Federalną. Na podnoszenie stóp procentowych decydowały się jednak również inne ważne banki: w strefie euro główna stopa wzrosła w ubiegłym tygodniu do 2 proc. Rynek spodziewa się, że Bank Anglii dziś podniesie swoją główną stopę do 3 proc.

Zdaniem Macieja Stefańskiego z mBanku podwyżki stóp procentowych dokonywane przez główne banki centralne nie zwiększają popytu na depozyty w walutach, ponieważ banki nadal utrzymują niskie oprocentowanie tego typu produktów.

Narodowy Bank Polski publikuje statystyki oprocentowania produktów denominowanych w euro. We wrześniu przeciętne oprocentowanie środków gospodarstw domowych na rachunkach w tej walucie wyniosło prawie 0,5 proc. Jeszcze dwa miesiące wcześniej niewiele przekraczało 0,1 proc. Depozyty na okres od sześciu miesięcy do roku miały średnią stawkę 1,25 proc., najwyższą od stycznia 2013 r. ©℗