Jak podał w piątek GUS, produkcja przemysłowa w maju spadła o 17 proc. rdr, a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosła o 10,1 proc.

Sawulski wskazał, że wynik ten był mniej więcej zbieżny z oczekiwaniami analityków. Zaznaczył jednak, że niepokojący jest fakt, że po odmrożeniu gospodarki produkcja odradza się dużo wolniej niż konsumpcja. Poza tym - jak stwierdził - wpływ na produkcję ma nadal bardzo niski popyt na polskie produkty z zagranicy.

Wskazał, że największe spadki odnotowały branże silnie zależne od eksportu, takie jak motoryzacja oraz przemysły odzieżowy i meblarski. Szczególnie niepokojące jest to, co dzieje się w branży motoryzacyjnej. Popyt na nowe samochody w Europie praktycznie stanął w miejscu, co bardzo silnie odbija się na wynikach przemysłu w Polsce.

"Motoryzacja drugi miesiąc z rzędu jest branżą o największym spadku produkcji, choć maj był pod tym względem nieco lepszy niż kwiecień (spadek o 58 proc. r/r, wobec 79 proc. w kwietniu). W maju dodatkowym czynnikiem osłabiającym wynik produkcji przemysłowej było zmniejszenie wydobycia w kopalniach, spowodowane ogniskami koronawirusa na Śląsku. Spadek produkcji w wydobywaniu węgla kamiennego i brunatnego wyniósł 27 proc. r/r" - mówił.

Reklama

Jego zdaniem, dane o zużyciu energii elektrycznej – które zazwyczaj dobrze oddają koniunkturę w przemyśle – nie wskazują na razie, żeby w czerwcu wynik produkcji przemysłowej mógł być znacząco lepszy niż w maju: do połowy czerwca całkowite zapotrzebowanie na energię elektryczną było podobne jak w poprzednich tygodniach. "Niewielkie odbicie nastąpiło dopiero po długim weekendzie obejmującym Boże Ciało, co jest pierwszym sygnałem dającym nadzieję na poprawę koniunktury w tej części gospodarki" - zauważa. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska