Kwestia wzrostu gospodarczego, który nie odbywa się kosztem środowiska naturalnego i nie pogłębia nierówności, od lat jest przedmiotem dyskusji specjalistów i badaczy. Pierwsze próby jej współczesnego ujęcia sięgają lat 80. Pojawił się wówczas postulat mierzenia rozwoju gospodarczego z uwzględnieniem kosztów, jakie wywołuje on dla środowiska.
Obecnie jednym z najpopularniejszych narzędzi jest indeks ONZ. Z jednej strony ma weryfikować realizację zadań postawionych w 2015 r. w dokumencie „Cele Zrównoważonego Rozwoju 2030” (więcej o wpływie dokumentu ONZ na biznes na stronie 4). Z drugiej zaś stał się jedną z alternatywnych miar przeciwstawianych wskaźnikowi PKB (produkt krajowy brutto mierzy dobra i usługi, które państwo wytwarza w ciągu roku; nie pokazuje zaś obszarów związanych z pracą nieodpłatną, które również mają wpływ na jakość życia).
Ranking Zrównoważonego Rozwoju ONZ uwzględnia 165 krajów. Żaden nie uzyskał maksymalnej liczby 100 pkt. Zajmująca pierwsze miejsce Finlandia otrzymała 85,9 pkt; tuż za nią są Szwecja (85,61) i Dania (84,86). Kraje te zajęły też miejsca na podium w zeszłym roku (w innej kolejności: Szwecja, Dania, Finlandia).
Polska awansowała z 23. ubiegłorocznej pozycji na 15. miejsce, zdobywając 80,22 pkt. Ustępujemy m.in. Słowenii (9. miejsce), Estonii (10), Czechom (12) czy Chorwacji (14), ale jesteśmy wyżej od Szwajcarii (16. lokata), Wielkiej Brytanii (17), Kanady (21) czy USA (32).
Reklama
Z kolei na samym dole rankingu są państwa afrykańskie. Uplasowana na 165. miejscu Republika Środkowoafrykańska uzyskała 38,27 pkt.
Eksperci docenili w Polsce m.in. niskie wskaźniki ubóstwa, stosunkowo dobrej jakości edukację, rozwój przemysłu, a także dostęp do wody i ochronę przyrody na lądzie. Nie oznacza to jednak, że nie zauważyli, iż kraj nad Wisłą wciąż ma jeszcze sporo do zrobienia w wielu wymiarach. Najważniejsze to działania na rzecz poprawy sytuacji klimatycznej, a także powiązany z tym celem dostęp do czystej i taniej energii. Obecne uzależnienie od węgla w miksie energetycznym, w którym dziś stanowi on dominującą pozycję, jest polską piętą achillesową w spełnianiu kryteriów zrównoważonego wzrostu.
Kryteria dobrego życia
Obok rankingu ONZ istnieją inne węższe klasyfikacje. Przykładowo wskaźnik efektywności środowiskowej (EPI) – obejmujący 180 krajów i realizowany przez amerykańskie uczelnie Yale i Uniwersytet Columbia – bierze pod uwagę stan dbałości o środowisko naturalne. Uwzględnia m.in. jakość powietrza, zarządzanie odpadami i oczyszczanie ścieków, bioróżnorodność czy utrzymywanie zasobów morskich.
W tym zestawieniu Polska zajmuje 37. pozycję. Jako naszą mocną stronę eksperci wskazali dość ograniczone tempo wzrostu emisji dwutlenku węgla od 2007 r., a jako największą wadę – wciąż stosunkowo dużą emisję gazów cieplarnianych w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Czołówkę wyróżnionych w rankingu państw stanowiły kolejno: Dania, Luksemburg, Szwajcaria, Wielka Brytania i Francja. Zestawienie zamykały natomiast Afganistan, Mjanma oraz Liberia. Chiny zajęły dość odległe 120. miejsce, a Stany Zjednoczone 24. lokatę.
Część rankingów wskazuje, że nawet kraje uchodzące za środowiskowe potęgi wciąż mają wiele do nadrobienia, a uznawanie wysokich lokat za sukces może być mylące. By to zamanifestować, w rankingu Climate Change Performance Index mierzącym to, jak państwa dostosowują się do zmian klimatu, stworzonym przez niemiecką organizację pozarządową Germanwatch, zdecydowano się przez trzy kolejne coroczne edycje nie przyznawać nikomu trzech pierwszych miejsc, pokazując tym samym, że nawet najlepsi wciąż robią za mało. Dopiero dalej uplasowały się Szwecja, Wielka Brytania i Dania. Polska zajęła dość odległe 48. miejsce na 61. badanych krajów, wyprzedzając np. Węgry, Australię czy Kanadę. Ostatnią lokatę zajęły natomiast Stany Zjednoczone.
Postęp społeczny mierzą z kolei wskaźnik rozwoju społecznego (HDI) oraz OECD Better Life Index. W pierwszym z nich opracowywanym przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju uwzględnia się długość życia, trwanie edukacji i dochód narodowy per capita. Polska znajduje się w nim na 35. miejscu na 189 badanych państw. Najwyżej znajdują się natomiast Norwegia, Irlandia i Szwajcaria. Stany Zjednoczone zajmują 17. miejsce, Rosja 52., a Chiny 85.
Z kolei zestawienie OECD obejmuje jedynie najbardziej rozwinięte gospodarki na świecie i bierze pod uwagę wiele elementów mieszczących się w definicji zrównoważonego wzrostu, m.in.: edukację, warunki mieszkaniowe, zdrowie, jakość środowiska, zarobki, bezpieczeństwo. Polska w 2020 r. zajęła w nim 27. miejsce na 40 analizowanych państw, wyprzedzając z krajów UE Litwę, Portugalię, Węgry, Łotwę oraz Grecję. Najlepsze wyniki osiągnęliśmy w bezpieczeństwie, edukacji oraz zatrudnieniu. Najsłabiej wypadliśmy natomiast pod względem dochodów, środowiska oraz jakości wsparcia społecznego. Na szczycie rankingu uplasowały się Norwegia, Australia i Islandia.
Spory o indeksy
Warto pamiętać, że rankingi, choć stanowią cenny punkt odniesienia, informując o silnych i słabych punktach poszczególnych krajów i gospodarek, powinny pełnić jedynie funkcję pomocniczą w ocenie sytuacji. Często kierują się bowiem zmieniającą się metodologią wywołującą kontrowersje wśród badaczy.
Czasem rankingi, które obiegają media, nie są nawet efektem pracy całych organizacji, lecz poszczególnych badaczy. Jednym z takich wskaźników jest tzw. indeks niedoli (z ang. misery index), w którym prof. Steve Hanke, wykładowca ekonomii stosowanej na Johns Hopkins University w Baltimore (USA), uwzględnia inflację, bezrobocie i stopy procentowe pomniejszone o stopę wzrostu PKB przypadającego na mieszkańca. I choć miernik ten budzi zastrzeżenia u części ekonomistów ze względu na niedoskonałości uzyskiwania danych, to w istocie również dostarcza wiedzy o zmianach zachodzących w gospodarkach. Polska w odsłonie z 2020 r. zajmuje 130. miejsce na 156. badanych państw (zgodnie z przyjętą metodologią im niżej tym lepiej), wyprzedzając np. Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone czy Austrię, a ulegając państwom skandynawskim, Niemcom czy Holandii. ©℗
Ranking Zrównoważonego Rozwoju ONZ 2021: