Jaka będzie inflacja za marzec? Główny Urząd Statystyczny opublikuje jej wstępny szacunek w najbliższy piątek. Poniżej 2,5 proc.? Poniżej 2 proc.?

Prognozujemy, że inflacja wyniesie około 2,2 proc.

Czy ten spadek poniżej celu Narodowego Banku Polskiego, czyli 2,5 proc. to powód do zadowolenia? Wiemy, że w kolejnych miesiącach inflacja będzie wyższa.

Reklama

Jak najbardziej. Będzie bowiem czynnikiem poprawiającym dochody rozporządzalne gospodarstw domowych i tym samym wspierającym odbicie popytu wewnętrznego. To pokazuje, że procesy cenowe w naszej gospodarce są przede wszystkim zależne od czynników zewnętrznych.

W Polsce jesteśmy biorcami, a nie dawcami cen

Inflacja „niebazowa”, czyli ceny żywności i energii być może tak, ale też inflacja bazowa?

Po części również inflacja bazowa. Jako gospodarka jesteśmy raczej biorcami, niż dawcami cen. Szczególnie w sektorze dóbr widać, że decydujące są globalne procesy cenowe. Dlatego obawy dotyczące silnego zakotwiczenia inflacji powyżej celu w ostatnich kwartałach wydawały mi się mocno nieuzasadnione.

W najbliższych kwartałach inflacja będzie podlegać czynnikom regulacyjnym – mamy podwyżkę VAT na żywność, później kończy się „tarcza energetyczna” – ale nie będzie to miało fundamentalnego wpływu na inflację. Ten fundamentalny proces cenowy będzie ograniczony. Spodziewam się, że inflacja bazowa zejdzie w II półroczu w okolice 4,5 proc. Do tego dojdzie presja ze strony czynników niebazowych. Chociaż podwyżka VAT od kwietnia będzie podbijać roczną dynamikę cen żywności, to generalnie trendy idą raczej w kierunku deflacyjnym.

Czy to oznacza, że ogólny wskaźnik inflacji będzie jeszcze niżej od Pana prognozy inflacji bazowej?

Tak. Spodziewam się, że na koniec roku będzie to nawet poniżej 4 proc., przy założeniu dość „miękkich” podwyżek cen energii. Jakie będą one faktycznie, dowiemy się być może już w kolejnym tygodniu. Przedstawiciele rządu zapowiadali, że decyzja zostanie podjęta na przełomie marca i kwietnia.

Globalne spadki cen żywności nie zostały u nas jeszcze zdyskontowane

Zapytam jeszcze o VAT na żywność. Czy „wojna handlowa” może spowodować, że nie będzie pełnego przełożenia wyższej stawki podatku na ceny w sklepach?

W pierwszym uderzeniu dynamika cen żywności podskoczy moim zdaniem o ponad 4 pkt proc. Natomiast cały czas oczekuję, że w kolejnych miesiącach ceny żywności będą zaskakiwały zachowaniem poniżej sezonowego wzorca.

Na jakiej podstawie Pan to mówi?

Na świecie ceny żywności idą w dół. Moim zdaniem te czynniki globalne nie zostały jeszcze zdyskontowane. Do tego dochodzi zachowanie walczących o udziały w rynku retailerów. Ponadto mamy niższe ceny gazu, co będzie przekładać się na niższe ceny nawozów. Swoje robi też napływ importowanej żywności. Wreszcie mamy bardzo wysoką bazę odniesienia. W szczytowym momencie ceny żywności szły w górę o ponad 20 proc. w skali roku. Indeks krajowych cen żywności w poprzednich latach rósł bardzo dynamicznie. I te wzrosty były trochę na wyrost – gdy w górę szły ceny gazu, nawozów, energii, producenci podnosili swoje stawki mocniej, niż uzasadniały to koszty.

Perspektywy obniżek stóp procentowych w Polsce i na świecie

Jak przy takiej ocenie sytuacji inflacyjnej widzi Pan perspektywy stóp procentowych w Polsce?

Myślę, że w horyzoncie końca bieżącego roku stopy będą stopniowo redukowane. Wiadomo, że silny impuls ze strony czynników regulacyjnych (wyższy VAT na żywność i podwyżki cen energii) to nie są komfortowe warunki do obniżania stóp. Choćby dlatego, że mogą się pojawić tzw. efekty drugiej rundy. Dlatego Rada Polityki Pieniężnej będzie raczej czekać z decyzjami i sprawdzać, czy dezinflacyjny scenariusz nadal będzie się materializować w II półroczu.

Warto tu przypomnieć, że z projekcji inflacji wynika, że – bez względu na to, jaki wariant się przyjmie, czy z tarczą antyinflacyjną, czy bez niej – inflacja w 2026 r. schodzi do celu. A przy szybszym wycofaniu tarcz inflacja schodzi do celu nawet szybciej, bo ogranicza popyt wewnętrzny.

I jeszcze jeden element: nawet bez zmian stóp polityka pieniężna w ostatnich miesiącach stawała się coraz bardziej restrykcyjna. Realne stopy procentowe szły w górę. Złoty umacniał się. Przy wysokiej inflacji można było mieć obawy, czy stopa referencyjna jest na odpowiednio wysokim poziomie. Ale teraz widać, że tak było. Akcja kredytowa znacząco osłabła, zwłaszcza w segmencie korporacyjnym. To wszystko są czynniki zwiększające prawdopodobieństwo obniżek stóp.

O ile?

Przynajmniej o 1,25 pkt proc. do końca 2025 r. Uważam jednak, że będzie się to odbywać stopniowo w 25 punktowych krokach.

To był tydzień banków centralnych. Japończycy skończyli z ujemnymi stopami, Szwajcarzy zaskakująco obniżyli, Czesi obniżyli zgodnie z oczekiwaniami, a Turcy nieoczekiwanie mocno podnieśli. Najważniejszy był chyba Fed, który stóp nie zmienił, ale upewniał rynek, że w tym roku będą trzy obniżki…

Japonia była zawsze w awangardzie ultraluźnej polityki, utrzymując luźny kurs również w ostatnich latach. Jego zmiana to osobny temat. Dla nas najważniejsze jest to, co dzieje się w eurolandzie. Perspektywy pozostają wysoce niepewne. Choć kondycja sektor usług jest stabilna, na czym obecnie korzystają kraje południa eurolandu, to problematyczna jest kondycja budownictwa i przemysłu. Problemy dotykają przede wszystkim gospodarki niemieckiej, z której w ostatnich miesiącach napływały przeważnie negatywne niespodzianki. Biorąc pod uwagę osłabienie procesów cenowych, EBC ma coraz więcej argumentów, aby luzować politykę. Obniżki stóp w Eurolandzie nastąpią zapewne w II kwartale.

Choć decyzja SNB rzeczywiście zaskoczyła, to jest uzasadniona. W Szwajcarii inflacja jest zaskakująco niska – nie tylko łączny indeks, ale i ceny bazowe. Ponownie wraca tam problem, że inflacja jest za niska, a nie za wysoka. SNB może więc jeszcze ciąć stopy.

Amerykańska Rezerwa Federalna dość jasno zapowiada obniżki. I stawia wyśrubowane warunki inflacji i rynkowi pracy, by do łagodzenia polityki pieniężnej nie doszło. Stopa Fedu na poziomie przekraczającym 5 proc. jest realnie wysoka. Dla części branż – w tym nieruchomości - jest to co najmniej… wymagające.

Niespodziankąbardzo niska inflacja w sprzedaży detalicznej

Wróćmy do kraju. W mijającym tygodniu mieliśmy szereg ciekawych informacji o gospodarce w lutym. Na pierwszy plan wybija się chyba prawie 10-proc. wzrost średniej płacy w ujęciu realnym, co powinno pomóc konsumpcji. Jest też pewne ożywienie w sprzedaży detalicznej, która urosła w skali roku o ponad 6 proc., najwięcej od wiosny 2022 r., gdy sprzedaż podbijał napływ uchodźców z Ukrainy.

Wzrost realnej płacy w tej skali nie był dla mnie zaskoczeniem. Dane faktycznie okazały się nieco wyższe od prognoz. Wynik ten można tłumaczyć trudnym do oszacowania wpływem „czynników regulacyjnych”, przede wszystkim związanym z podwyżką płacy minimalnej na początku roku. Niemniej, zważywszy dobrą kondycję rynku pracy, trudno mówić o znaczącej niespodziance. W mojej ocenie rynek pracy bardziej zaskakiwał w ubiegłym roku, kiedy głęboka redukcja popytu wewnętrznego właściwie nie miała wpływu na poziom zatrudnienia. Konsekwencją przyrostu płac będzie wzrost popytu konsumpcyjnego w kolejnych kwartałach. Mocne dane o sprzedaży detalicznej są potwierdzeniem, że to momentum odzyskuje siłę. Dla mnie największą niespodzianką z ostatnich dni jest bardzo niska inflacja w sprzedaży detalicznej.

Różnica między sprzedażą detaliczną w ujęciu nominalnym i realnym to 0,6 pp w skali roku.

Uwagę zwraca niska miesięczna dynamika z wyłączeniem cen paliw. Najważniejsze, że te niskie dynamiki są rozłożone na wszystkie kategorie, a niektóre z nich notują ujemne wartości. Jest to kolejne potwierdzenie dezinflacyjnego scenariusza.