W ostatniej dekadzie kobiety stanowiły na uczelniach w Polsce 60 proc. studiujących (przy średniej unijnej 54 proc.) i aż dwie trzecie uzyskujących dyplomy. Jeszcze silniej zdominowały grono osób z tytułem magistra lub wyższym. Ich edukacja wymagała i wymaga coraz większych nakładów ze strony podatników - przytłaczająca większość Polek kształci się nadal w szkołach publicznych. Ów ogromny potencjał wiedzy i kompetencji był przez długi czas w Polsce trwoniony: miliony kobiet w ogóle nie podejmowały zatrudnienia lub były obecne na rynku pracy najkrócej w Europie. Jak wynika z raportów GUS, to się jednak właśnie dynamicznie zmienia.

Liczba pracujących Polek

Rok 2024 będzie zapewne pod tym względem przełomowy: po raz pierwszy w historii liczba pracujących Polek w grupie wiekowej od 15 do 89 lat będzie większa od populacji niepracujących. Wedle obliczeń Forsal.pl opartych na dostępnych (po części sygnalnych, a po części tylko regionalnych) danych GUS, w 2023 r. odsetek pracujących pań zbliżył się mocno do 50 procent. Był wprawdzie ciągle znacznie niższy niż wśród mężczyzn (64,2 proc.), ale trend jest jednoznaczny: od wielu kwartałów wskaźnik zatrudnienia mężczyzn niemal się nie zmienia lub rośnie tylko nieznacznie, natomiast u pań wzrosty są wyraźne, po 75 – 100 tys. osób na kwartał.

Reklama
  • W tradycjonalistycznej Małopolsce jeszcze dwa-trzy lata temu na 100 pracujących kobiet przypadało ponad 120 niepracujących. W trzecim kwartale 2023 r. liczba ta skurczyła się do 99 (u mężczyzn wynosi 64).
  • Podobne procesy zachodzą na Śląsku, gdzie do niedawna – głównie z uwagi na specyfikę tamtejszego przemysłu (przede wszystkim wydobywczego i ciężkiego) - pracujący mężczyźni zdecydowanie dominowali liczebnie nad pracującymi kobietami. Obecnie populacja pierwszych wynosi nieco ponad milion (i długofalowo nie rośnie lub rośnie bardzo wolno), a drugich ponad 900 tys. (i rośnie szybko).
  • Na Lubelszczyźnie w ciągu pół roku wskaźnik zatrudnienia kobiet wzrósł z 47 do blisko 50 proc. (w tym czasie mężczyzn spadł z 63 do 61,4).
  • W tym samym kierunku zmierza nasz główny bastion obrony tradycyjnego podziału ról, czyli Podkarpacie. W samym Rzeszowie odsetek pracujących pań już dawno przewyższył odsetek niepracujących.

Kobiety w polskim przemyśle

Dane GUS pokazują, że z każdym rokiem wykorzystujemy w Polsce w coraz większym stopniu dostępne zasoby rąk i mózgów do pracy.

Owszem, w rekordowym tempie rośnie liczba emerytek i emerytów, ale za sprawą kolejnych niżów jeszcze szybciej ubywa młodych w szkołach i na uczelniach. Za sprawą wzrostu zatrudnienia z minionej dekadzie z każdym rokiem obniżał się w populacji 15-89 lat odsetek zawodowo biernych (niepracujących i nie szukających pracy). W ostatnim kwartale 2013 roku było ich jeszcze ponad 14 mln i stanowili ponad 46 proc. ogółu Polek i Polaków w tym przedziale wiekowym, ale po pięciu latach liczba ta zmniejszyła się do 13,2 mln (44 proc.), zaś po dekadzie (na koniec 2023) do ok. 12,5 mln (co stanowi 42 proc. ogółu). Zarazem z 15,2 do prawie 16,9 mln wzrosła liczba pracujących. W gronie Polek i Polaków w wieku produkcyjnym (czyli od 18 do 59 i od 18 do 64 lat ) pracuje już blisko 80 proc., gdy przed dekadą pracowało niespełna dwie trzecie.

Również w gronie podmiotów zatrudniających od 10 osób wzwyż obserwujemy stały wzrost liczby pracujących. W 2010 r. (globalny kryzys finansowy) było to nieco ponad 8 mln osób (w tym 5,3 mln w sektorze przedsiębiorstw), w 2016 – 8,5 mln, w 2019 (tuż przed pandemią) 9,2 mln, zaś w trzecim kwartale 2023 – ponad 9,4 mln, z czego w sektorze przedsiębiorstw przeszło 6,5 mln (źródło: GUS, Przeciętne zatrudnienie i przeciętne miesięczne wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej i sektorze przedsiębiorstw – dane kwartalne wyrównane sezonowo).

Zdaniem rosnącej liczby pracodawców, z polskich mężczyzn wycisnęliśmy już na rynku pracy właściwie wszystko, co się da (nie pracują tylko uczniowie, emeryci i inwalidzi), więc przy przyhamowanym ostatnio napływie imigrantów zarobkowych (i odpływie Ukraińców na Zachód, głównie do Niemiec) to właśnie kobiety stanowią w naszym kraju największą, a często wręcz jedyną dużą „rezerwę demograficzną”. Eksperci od lat powtarzają, że to potencjał, którego nie wolno nam dłużej marnować.

Kilka lat temu zrozumieli to czołowi inwestorzy: zaczęli metodycznie aktywizować Polki do pracy w swoich zakładach. W efekcie np. w najnowszych fabrykach baterii i silników na Dolnym Śląsku kobiety stanowią około połowy kadr w działach produkcyjnych. Przyspieszona aktywizacja Polek trwa także w strefach ekonomicznych wokół Krakowa oraz w samym Krakowie – wykorzystaniem potencjału kobiet zainteresowana jest m.in. cała branża automotive oraz czołówka gigantów wyspecjalizowanych w globalnych usługach biznesowych (GBS), również w mocno męskim dotąd sektorze IT.

Z opublikowanego pod koniec zeszłego roku raportu Gi Group Holding („Automotive - Globalne Trendy HR 2024”) wynika, że„kobiety są kluczem do przyszłości tego sektora”. Wedle danych Komisji Europejskiej, udział pań w fabrykach motoryzacyjnych wzrósł z 16 proc. przed pandemią do ponad 20 proc. obecnie i nadal sukcesywnie rośnie. W najnowszych fabrykach w regionach o niskim bezrobociu odsetek ten dobija do 50 proc., a coraz częściej – jak w Polsce – przebija ów poziom. Wiele zależy nie tylko od odpowiednich warunków, ale też dobrych wzorców i narracji w popularnych mediach.

Pracodawcy we współpracy z lokalnymi pośredniakami oraz akceleratorami biznesu (w Małopolsce jest to m.in. Krakowski Park Technologiczny) starają się zmieniać ugruntowywany przez lata obraz pracy w zakładach produkcyjnych. Taki był cel m.in. realizowanego niedawno przez Urząd Pracy w Wieliczce programu „Ja w przemyśle”: „W obiegowej opinii praca w fabryce jawi się jako ciężka, wymagająca znacznego wysiłku fizycznego, słabo płatna i pozbawiona możliwości rozwoju osobistego, szczególnie w porównaniu do sektora usług, który od początku lat 90. znacznie się rozwinął. Tymczasem zmiany zachodzące w przemyśle stawiają pod znakiem zapytania te osądy. Dzisiejsze zakłady produkcyjne są liderami zmian technologicznych. Praca w nich nie ma nic wspólnego z zadaniami wykonywanymi kilka dekad temu w brudnych i hałaśliwych halach. Nie wymaga wielkiego, fizycznego wysiłku i coraz częściej opiera się na umiejętności obsługi zaawansowanych urządzeń i maszyn, wymagających wiedzy i wysokich kwalifikacji zawodowych. Roboty weszły na stałe do fabryk i biur, automatyzacja i sztuczna inteligencja całkowicie zmieniają sposób funkcjonowania firm i zatrudnionych w nich ludzi. Co więcej, są to miejsca pracy, w których możliwe jest planowanie długofalowej kariery, zakładającej osiąganie kolejnych szczebli awansu zawodowego, społecznego i finansowego”.

Dane GUS wskazują, że ten przekaz działa, zwłaszcza że kobiety, które zrezygnowały z utartych dotąd ścieżek kariery i pozatrudniały się w fabrykach, są dziś naturalnymi ambasadorkami pracy w nowoczesnym przemyśle. Przekonały się, że jest ona o wiele ciekawsza oraz bardziej intratna i perspektywiczna niż w większości usług czy handlu. Zarobki w salonie piękności, butiku czy lokalu gastronomicznym są średnio dwukrotnie niższe niż na podstawowym stanowisku w przemyśle 4.0, a warunki pracy w najnowszych fabrykach o niebo lepsze niż w większości mikrofirm.

Dlaczego tak wiele Polek nie pracuje?

Obiektywnie rzecz ujmując Polki mają wszelkie atuty, by zdominować rynek pracy – nie tylko z tego powodu, że jest ich więcej. Wprawdzie w grupach wiekowych od 0 do 39 lat panowie lekko liczebnie przeważają, ale w starszych przewaga pań z każdym rokiem rośnie. W przedziale 60-79 jest już 56 do 44, a w populacji powyżej 80 lat – 70 do 30.

Z udostępnionego przez GUS raportu „SDG 2023. Kobiety na drodze zrównoważonego rozwoju” wynika także, że:

  • Kobiety częściej niż mężczyźni korzystają z badań profilaktycznych, unikają palenia tytoniu i spożywania alkoholu. Rzadziej borykają się z problemem nadwagi i otyłości. Ich zachowania są zdecydowanie bardziej prozdrowotne, co przekłada się na ogólnie lepszą kondycję i wyraźnie (o 8 lat) dłuższe życie.
  • W Polsce kobiety bardziej aktywnie niż mężczyźni korzystają z systemu edukacji: rzadziej kończą przedwcześnie naukę, częściej osiągają wykształcenie wyższe i biorą udział w kształceniu w wieku dorosłym. W wieku szkolnym dziewczęta posiadają – w zależności od dziedziny – zbliżone lub nieco lepsze niż chłopcy umiejętności w nauce.
  • Polki chętniej niż mężczyźni podejmują naukę na studiach wyższych, częściej też kontynuują ją na studiach podyplomowych.

Mimo tych walorów i przewag kobiet, Polska pozostaje krajem, w którym mają one przywilej przechodzenia na emerytury wcześniej od mężczyzn – i to aż o 5 lat. W Unii Europejskiej równie niski wiek emerytalny kobiet zachowała tylko Austria, z tym że wśród pań urodzonych po 1963 r. wiek ten będzie z każdym kolejnym rokiem podnoszony (podobne było założenie reformy PO-PSL sprzed ponad 10 lat, a zniesionej po objęciu rządów przez PiS). Co ciekawe, przywileju tego bronią nawet czołowe działaczki (w tym posłanki) polskiej lewicy podkreślając, że są za równością wszędzie, ale nie tutaj.

Nic dziwnego, że wśród przyczyn swej bierności zawodowej zdecydowanie najwięcej - bo aż 53,2 proc. - Polek wskazuje emeryturę (u mężczyzn odsetek ten wynosi 48,4 proc.), na którą - mimo wyraźnie dłuższego życia i zdecydowanie lepszej kondycji zdrowotnej – 98 proc. z nich przechodzi w chwili ukończenia 60 lat lub zaraz potem. Kolejne 18,7 proc. Polek wyjaśnia swą bierność zawodową nauką lub uzupełnianiem kwalifikacji (u mężczyzn jest to 26,5 proc.), a 12,2 proc. – obowiązkami rodzinnymi (u mężczyzn 1,8 proc.). 7,1 proc. kobiet jako przyczynę bierności podaje niepełnosprawność lub chorobę (wśród mężczyzn jest to aż 16,1 proc.).

Skrajnie nierówne obciążenie obowiązkami domowymi, w tym opieką nad dziećmi i seniorami (rodzicami, teściami… - kobiety zajmują się tym średnio kilkanaście razy częściej od mężczyzn) przy jednoczesnym braku rozwiązań pomagających łączyć zgrabnie życie rodzinne z zawodowym (na poziomie państwa oraz w praktyce większości firm) jest zatem – obok wcześniejszego przechodzenia na emeryturę – głównym powodem częściowego marnotrawienia potencjału polskich kobiet, również tych dobrze wykształconych.

Najnowsze dane GUS świadczą jednak o ewolucyjnej zmianie tego stanu rzeczy. Przyczynia się do tego z jednej strony coraz większa świadomość kobiet idąca w parze z ich zawodowymi i ekonomicznymi aspiracjami (z dążeniem do finansowej niezależności na czele), a z drugiej – polityka rekrutacyjna coraz większej liczby pracodawców z sektorów i branż nie będących dotąd domeną pań, z przemysłem na czele. Firmy sygnalizują coraz większe trudności w znalezieniu odpowiednich (czytaj: kompetentnych, rzetelnych i wydajnych) pracowników i starają się sięgać po ostatnie istniejące zasoby. Pomagają im w tym zarówno najnowsze narzędzia technologiczne, jak i szybko zachodzące w polskim społeczeństwie zmiany mentalne.