Wojna, inflacja i pandemia — to nie był dobry czas na rodzenie dzieci

Jeszcze kilka lat temu sytuacja demograficzna Polski była wyraźnie lepsza. Wprowadzono 500+, wynagrodzenia i PKB rosły bardzo szybko, a dostępność mieszkaniowa była coraz lepsza. Dzietność w 2017 roku wyniosła niemal 1,5, a liczba urodzeń przekroczyła 400 tys.

Lata 2018-19 były czasem delikatnego pogorszenia tych wskaźników, choć z pewnością nie można było mówić o drastycznych spadkach. Te zaczęły się wraz z wybuchem pandemii COVID-19. Wzrost niepewności, zwolnienia i spadek płac — to pierwsze szoki, które wpłynęły na liczbę urodzeń oraz dzietność.

Reklama

Dzietność w Polsce spadła w 2020 roku do 1,38. Następny rok przyniósł kolejne fale zakażeń oraz wzrost inflacji. Potencjalna wojna Rosji z Ukrainą wywindowała ceny gazu w Europie, a zerwane łańcuchy dostaw odbijały się na cenach w sklepach na całym świecie. W 2021 roku współczynnik dzietności spadł do poziomu 1,32. Gorzej było tylko w latach 2002-2007 oraz 2011-2015.

Wojna na Ukrainie, inflacyjne rekordy, wzrost stóp procentowych, były kolejnymi czynnikami, które sprawiły, że dzietność w 2022 roku spadła do 1,26. Gorsza sytuacja była jedynie w latach 2002-2005. Liczba urodzeń była już o 100 tys. niższa niż w 2017 roku i wyniosła zaledwie 305 tys.

Liczba urodzeń spadałaby jeszcze szybciej bez cudzoziemek

Dla tych, którzy liczyli na odbicie w następnym roku, mamy złą wiadomość — było tylko gorzej. W 2023 roku urodziło się w Polsce 272,1 tys. dzieci. Dodatkowo, gdyby nie Ukrainki, ta liczba byłaby jeszcze niższa. Gdy w 2017 roku urodziło się w Polsce 403 tys. dzieci, to liczba urodzeń dzieci przez cudzoziemki była znikoma, bo mówimy o zaledwie 4 tys. dzieci. To 1 proc. urodzeń. W 2021 roku urodziło się w Polsce 331 tys. dzieci, z czego cudzoziemki urodziły 7 tys., co daje 2 proc. liczby urodzeń.

ikona lupy />
Forsal.pl

Rok 2022 przyniósł ponad dwukrotny wzrost liczby urodzeń cudzoziemek. Przyczyną była oczywiście wojna na Ukrainie i ucieczka z tego kraju przez setki tysięcy uchodźców. Urodziło się wtedy 305 tys. dzieci, z czego 15 tys. urodziły cudzoziemki. To już niemal 5 proc. całkowitej liczby urodzeń.

Jak wyglądało to w 2023 roku? Z danych udostępnionych przez Ministerstwo Cyfryzacji panu Rafałowi Mundremu wynika, że w 2023 roku Polki rodziły 257,3 tys. Biorąc pod uwagę fakt, że liczba urodzeń w Polsce wyniosła 272 tys., można przypuszczać, że cudzoziemki odpowiadały łącznie za ok. 15 tys. urodzeń. To ponad 5,5 proc. wszystkich urodzeń.

To był najgorszy miesiąc w historii pomiarów

Choć już wcześniej GUS podał szacunki nt. liczby urodzeń w 2023 roku, to dopiero teraz dostaliśmy oficjalne potwierdzenie tego, że grudzień był pierwszym miesiącem w historii pomiarów, gdy urodziło się mniej niż 20 tys. Różnica jest całkiem spora, bo mówimy o zaledwie 19 tys. urodzeń. Rok wcześniej było to 22,3 tys. Dotychczas najgorszym miesiącem w roku był kwiecień 2023 roku, gdy na świat przyszło 20,8 tys. dzieci.

Niepokojąco wygląda to także w zestawieniu z liczbą zgonów. Tych bowiem było w samym grudniu aż 37,5 tys., czyli blisko dwukrotnie więcej niż urodzeń. O ile mogliśmy oczekiwać, że grudzień będzie pod względem liczby urodzeń bardzo kiepski, to sama dynamika mogła nas negatywnie zaskoczyć.

Spadek liczby urodzeń przyspieszył

W ujęciu rocznym liczba urodzeń w grudniu była o 17,4% niższa. W ostatnich miesiącach spadek wynosił ok. 11%, więc mówimy o przyspieszeniu spadku. Nie jest to dobry prognostyk na pierwsze miesiące tego roku. W 2023 roku dzietność wyniosła prawdopodobnie ok. 1,17-1,18. Jest tym samym nie tylko najniższa w historii Polski, ale także jedną z najniższych na globie.

Warto w tym miejscu pamiętać, że nawet gdyby dzietność się utrzymała na tym samym poziomie lub delikatnie wzrosła, to dzieci nie rodziłoby się więcej. Wynika to ze spadającej liczby kobiet w wieku wysokiej płodności. Można więc powiedzieć, że spadek liczby urodzeń w ciągu najbliższej dekady wydaje się nieunikniony, ponieważ jest już wpisany w strukturę wieku w Polsce.