Jak zwrócili uwagę analitycy BIEC w czwartkowej informacji, wskaźnik WPI sygnalizuje wzrost presji inflacyjnej od lipca 2020 r. "Wojna w Ukrainie jedynie zintensyfikowała jego tempo wzrostu" - stwierdzono.

Wskazano, że WPI, prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, wzrósł w kwietniu br. o 2 punkty w stosunku do wartości sprzed miesiąca. "Podobną skalę wzrostu wskaźnika odnotowano wiosną ubiegłego roku w okresie marzec-maj" - stwierdzono.

W ocenie ekspertów pierwotne przyczyny przyspieszonego wzrostu cen wynikają z wzajemnie wspierającej się polityki rządu i banku centralnego, która pobudza konsumpcję a ogranicza oszczędności i inwestycje. "W szczególności zaś w rozdętych programach socjalnych, obniżeniu wieku emerytalnego, wprowadzaniu nowych i podwyższaniu dotychczasowych podatków, w działaniach NBP skierowanych na deprecjację złotego z jednoczesnym lekceważeniem wczesnych sygnałów presji inflacyjnej" - stwierdzono.

Analitycy BIEC zwrócili uwagę, że działo się to już co najmniej dwa lata przed wybuchem wojny w Ukrainie. "Na całym świecie inflacja przyspieszyła, jednak u nas uległa ona utrwaleniu jeszcze przed wybuchem wojny, a im dłużej trwa, tym trudniej będzie ją zwalczyć" - zaznaczono. Zdaniem ekspertów ustabilizowanie inflacji w okolicach górnej granicy celu inflacyjnego NBP zajmie lata - "nawet zakładając bardzo optymistyczny scenariusz szybkiego zakończenia wojny".

Reklama

Największy wpływ na wzrost wskaźnika miały, jak wskazano, wyższe niż przed miesiącem rentowności 10-letnich obligacji skarbu państwa. Zwrócono uwagę, że w ostatnim czasie oprocentowanie ich wzrosło powyżej 6 proc., co odzwierciedla trudności ze zbyciem polskich papierów dłużnych i wzrost kosztów obsługi długu. "Czynnik ten działa na inflację w znacznie dłuższej perspektywie niż zmiany kursu walutowego, czy zmiany cen surowców lub oczekiwań inflacyjnych uczestników rynku" - wyjaśniono.

Jak wskazano, ponownie nasiliły się oczekiwania inflacyjne zarówno wśród konsumentów jak i producentów dóbr. "Wśród konsumentów już od wielu miesięcy ponad 90 proc. badanych spodziewa się w najbliższym czasie wzrostu cen" - zaznaczono. Dodano, że w ostatnim miesiącu w tej grupie respondentów, nastąpił istotny wzrost odsetka osób, które uważają, że ceny będą rosły szybciej niż dotychczas (wzrost z 28 proc. w lutym br. do blisko 47 proc. w badaniu z marca br.).

Według BIEC nasiliły się też oczekiwania inflacyjne przedstawicieli przedsiębiorstw przemysłowych - zauważono. Przewaga firm zamierzających w najbliższym czasie podnosić ceny nad odsetkiem firm planujących je obniżyć sięga obecnie 35 punktów proc. BIEC prognozuje, że zjawisko to będzie się nasilać. Przyznano, że jest to m.in. efekt wzrostu cen surowców i osłabienia złotego. "Ceny producentów rosną od blisko dwóch lat i jeszcze przed wybuchem wojny ich średnioroczny wzrost przekroczył 10 proc." - podsumowano. (PAP)

autorka: Magdalena Jarco