"Europejski Mechanizm Stabilności (ESM) to instrument ostatniego ratunku, który stworzyliśmy po ostatnim kryzysie. Mogą po niego sięgać kraje, które nie mają dostępu do rynków finansowych. Na razie nie ma takiego problemu - każdy kraj ma dostęp do rynków (żeby zwiększyć zadłużenie - PAP)" - powiedział w czwartek dziennikarzom zastrzegający sobie anonimowość dyplomata jednego z północnych krajów UE.

Temat reakcji na kryzys był omawiany na wtorkowym posiedzeniu ministrów finansów państw strefy euro, ale nie było zgody co do wypuszczenia wspólnych papierów dłużnych nazywanych koronaobligacjami. W założeniu miałyby one pokrywać potrzeby pożyczkowe krajów zmuszonych wspierać gospodarki w obliczu rozpoczynającego się kryzysu. Eurogrupa zgodziła się jedynie na wykorzystanie specjalnej linii kredytowej (ECCL) w ramach ESM do walki z wpływem pandemii koronawirusa na gospodarkę UE.

Zdaniem Holandii, Niemiec i kilku innych krajów północnej Europy EMS, który jest funduszem ratunkowym strefy euro, nie powinien być uruchamiany już teraz, gdy nie wiadomo jeszcze, jak głęboki będzie kryzys.

"Musimy mieć w zanadrzu pełną moc reagowania i korzystać z dostępnych narzędzi w odpowiedniej kolejności. Mamy środki krajowe, potem to, co zaproponowała Komisja Europejska, pieniądze z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, a ostatnią deską ratunku jest ESM" - zaznaczył dyplomata.

Reklama

Komisja Europejska zaproponowała inicjatywę inwestycyjną w odpowiedzi na koronawirusa (Corona Response Investment Initiative), za pomocą której ma być zmobilizowane 37 mld euro na wsparcie pilnych działań państw członkowskich. Dla porównania maksymalne zdolności pożyczkowe ESM wynoszą 500 mld euro.

Kwestia reagowania na kryzys wywołany przez koronawirusa ma być jednym z tematów czwartkowego wideoszczytu szefów państw i rządów UE, ale według źródeł nie będą oni wchodzili w techniczne aspekty, tylko zlecą dalsze prace eurogrupie. Ministrowie finansów państw eurolandu w poszerzonym składzie o kraje, które nie należą do obszaru wspólnej waluty mają się spotkać w przyszłym tygodniu.

Szef eurogrupy Mario Centeno w liście skierowanym w środę do przewodniczącego Rady Europejskiej Charles'a Michela zwrócił uwagę, że rozwój wydarzeń w gospodarce potwierdza, że koronawirus i restrykcje wprowadzone w reakcji na pandemię mają daleko idący wpływ na podaż i popyt.

W związku z tym - jak zaznaczył - eurogrupa zgodziła się na działania, które mają służyć pobudzaniu gospodarki. Łączna kwota środków fiskalnych na ten cel wzrosła dwukrotnie w ostatnich dnia, do blisko 2 proc. PKB strefy euro. Z kolei systemy wsparcia płynności dla firm i pracowników zostały zwiększone do ponad 13 proc. PKB eurolandu. Jeszcze kilka dni temu mowa była o wsparciu płynności kwotą odpowiadającą 10 proc. PKB.

W UE pojawiają się głosy, że w następnym wieloletnim budżecie unijnym na lata 2021-2027 powinien być silny instrument reagowania na kryzysy. Na razie nie ma jednak zmiany stanowiska tzw. oszczędnych krajów, które domagają się ograniczenia wspólnej kasy do 1 proc. PKB państw członkowskich. Jeśli takie myślenie zwyciężyłoby, oznaczałoby to konieczność przesunięć i - co niewykluczone - dalszych cięć w tradycyjnych politykach, ważnych dla Polski.

>>> Polecamy: Kanadyjski parlament przyjął pakiet pomocowy wart 82 mld CAD