Pandemia przebudowała międzynarodowy ład. Rządy narodowe zyskują poparcie
Bolesne pożegnania. Strach o siebie i o bliskich. Bankructwa firm i całych branż, a w konsekwencji kryzysy finansów publicznych. Problemy rodzinne, aż po przemoc domową, nasilające się depresje, konieczność zmiany wielu przyzwyczajeń. To zaledwie niektóre ze skutków pandemii, których doświadczyły setki milionów ludzi.
Dodajmy do tego następstwa, które odczujemy dopiero długofalowo – np. spadek jakości edukacji od szkół podstawowych po studia doktoranckie, wynikający z wdrażanych w pośpiechu form zdalnego nauczania. To nie tylko ryzyko większej liczby wypadków, zawinionych przez gorzej wykształconych inżynierów, ale i coraz większa podatność społeczeństw na manipulację i agresję informacyjną.
A nawet jeśli aktualną pandemię wreszcie uda się zdusić, to po niej pojawią się następne, przed czym wielokrotnie przestrzegła już Światowa Organizacja Zdrowia. Może za kolejną plagą będą stały przyczyny naturalne, a może będzie ona wynikiem ludzkiego błędu podczas badań nad bronią biologiczną (zakazaną przecież tylko na papierze). Albo celowego działania? Wysoce prawdopodobne. I to niejedyne novum w kanonach myślenia o bezpieczeństwie.
COVID-19 stał się czynnikiem przyspieszającym przebudowę ładu międzynarodowego. Dotychczasowy charakteryzował się stopniowo rosnącą rolą aktorów innych niż państwa narodowe; coraz więcej ludzi wiązało swoje poczucie bezpieczeństwa – a więc i polityczną lojalność – ze społecznościami lokalnymi, korporacjami, dla których pracowali, a także wspólnotami nieformalnymi
Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Komentarze (2)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze