Według sondażu IBRiS dla "Wydarzeń" Polsat News, gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższą niedzielę na Zjednoczoną Prawicę głos oddałoby 34 proc. badanych, zaś na Koalicję Obywatelską - 20 proc. Z sondażu wynika też, że dzięki wzrostowi o 3,1 pkt proc. KO wyprzedza Polskę 2050 Szymona Hołowni, na którą chciałoby zagłosować 15,5 proc. respondentów.

Rzecznik rządu zapytany w czwartek w Polsat News o wyniki tego sondażu oraz o to, czy wzrosty notowań KO można interpretować "efektem Tuska" zaznaczył, że "po tygodniu czy dwóch, ciężko wyciągać tak daleko idące wnioski". "To co teraz zrobił Donald Tusk to kilka spotkań - teraz zapowiedział bodajże na przyszły tydzień urlop - w związku z tym trudno powiedzieć czy to jest efekt Donalda Tuska, czy po prostu chwilowa zmiana w sondażach. Tak daleko bym nie szedł, natomiast oczywiście nie wolno bagatelizować z naszej strony możliwości konsolidacyjnych opozycji" - zaznaczył Müller.

Na uwagę, że wynik Prawa i Sprawiedliwości "od dłuższego czasu nie daje samodzielnej większości" odpowiedział: "Oczywiście jesteśmy na granicy kilku punktów procentowych, które o tym decydują, ale dlatego trzeba włożyć dalszą pracę i pokazywać kolejne zmiany w Polsce".

Podkreślił, że po to jest Polski Ład. "Żeby obniżyć podatki dla 18 milionów obywateli, duży fundusz Polski Ład jeżeli chodzi o inwestycje - od inwestycji takich jak wodno-kanalizacyjne, boiska szkolne, budowa nowych szkół czy przedszkoli" - powiedział.

Reklama

Zaznaczył jednocześnie, że Polski Ład jest dopiero wdrażany. "Mieliśmy dobre, kilkugodzinne spotkanie z premierem Gowinem, z jego współpracownikami. Dopracowujemy kilka korekt w projekcie. Jestem przekonany, że w przyszłym tygodniu znajdziemy odpowiedni konsensus, żeby przedstawić projekt do konsultacji, dalszych ewentualnych uwag i przyjęcia przez Radę Ministrów na przełomie lipca i sierpnia" - powiedział.

Na pytanie o to, jak reaguje na opinię, że "efektem Tuska" jest także to, że Prawo i Sprawiedliwość zaczęło walkę z nepotyzmem w swoich szeregach wskazał, że "to nie Donald Tusk jest katalizatorem" tych zmian, a "co najwyżej próbuje to wykorzystać pod swoje cele polityczne".

Dopytywany o to, jak ta walka będzie wyglądać zaznaczył, że przede wszystkim zostanie przyjęta ustawa, w której będzie zawarty "jasny, klarowny zakaz łączenia funkcji jeżeli ktoś z rodziny pełni ważną funkcję publiczną". Zaznaczył ,że rozmowy w tej sprawie były już prowadzone m.in. z Pawłem Kukizem.

"Czyli nie tylko kwestia pewnej dobrej woli, która wynika z tej uchwały, którą wprowadziliśmy - ona jest realizowana, ale ma charakter dobrowolny w gruncie rzeczy. Natomiast chcemy wprowadzić przepisy, które będą to regulowały wprost" - powiedział.

Podczas sobotniego kongresu PiS przyjęto uchwałę, która przewiduje, że współmałżonkowie, dzieci, rodzeństwo oraz rodzice posłów i senatorów PiS nie mogą zasiadać w radach nadzorczych państwowych spółek. Zakaz dotyczy też zatrudniania w spółkach SP członków najbliższej rodziny posłów i senatorów PiS.