Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła w czwartek wyniki po kontroli realizacji zadań z Funduszu Sprawiedliwości. W ocenie NIK, środki z Funduszu wydatkowane są w sposób niegospodarny i niecelowy, co sprzyja powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości dotyczą ponad 280 mln zł.

Zarzuty NIK odpierał w czwartek podczas konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Jego zdaniem raport NIK jest "szokującym dowodem". "Ale nie jest on dowodem nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, to zatrważający dowód braku elementarnej rzetelności NIK. Szkoda, że prezes NIK wykorzystuje tę instytucję do walki politycznej i do próby obrony przed prokuratorskimi zarzutami" - mówił.

Jako kompromitujący określił zarzut NIK, zgodnie z którym resort sprawiedliwości nie starał się o zwiększenie środków na funkcjonowanie Funduszu Sprawiedliwości. "Staraliśmy się. Tylko w 2019 r. ówczesny minister finansów Marian Banaś nie wyraził na to zgody. Ten sam Marian Banaś, który teraz w swoim raporcie krytykuje za to MS" - wskazał Romanowski.

Według niego absurdalnym i bulwersującym jest inny zarzut NIK, według którego pozbawia się osoby pokrzywdzone przestępstwem bezpłatnej pomocy z Funduszu Sprawiedliwości. "Oświadczam, że dopóki będę odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości każda osoba otrzyma pomoc jeżeli jest pokrzywdzona przez przestępstwo, niezależnie od tego gdzie pracuje, jakie ma poglądy i jakie ma zarobki" - powiedział wiceminister.

Reklama

Wskazał przy tym, że NIK nie uwzględniła wyjaśnień i opinii MS. "Smutnym paradoksem jest to, że osoba, na której mogą ciążyć zarzuty popełnienia przestępstwa, atakuje Funduszu Sprawiedliwości, które pomaga ofiarom przestępstw" - dodał.

Odpowiadając na zarzut NIK o nieprawidłowościach dotyczących 280 mln zł powiedział, że kwota ta obejmuje przede wszystkim wydatki na Ochotnicze Straże Pożarne. "One dotyczą szpitali. Uważamy, że pośrednią pomocą dla pokrzywdzonych przestępstwem jest właśnie wyposażanie strażaków ochotników w sprzęt i wyposażanie szpitali w sprzęt, który ma ratować życie i zdrowie osób, które są ofiarami wypadków komunikacyjnych czy innych przestępstw" - mówił wiceminister.

Jego zdaniem, nie są to działania arbitralne. "Jeżeli chodzi o OSP, to każdorazowo ich podstawą jest opinia komendanta powiatowego PSP, który opiniuje czy ten wydatek jest zasadny. Jeżeli chodzi o szpitale to jest ponad 120 opinii lekarzy wojewódzkich, specjalistów" - dodał.

Z przedstawionego w czwartek przez NIK raportu wynika, że działanie ministra sprawiedliwości skutkowało niegospodarnym, niecelowym wydatkowaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości i sprzyjało powstawaniu mechanizmów korupcjogennych.

Jak przekazała NIK, "łączna wartość efektów finansowych kontroli, czyli kwot środków wydatkowanych niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie, wyniosła ponad 280 mln zł. Według Izby, kluczowy wniosek wynikający z przeprowadzonej przez nas kontroli to fakt, że w badanym okresie Fundusz Sprawiedliwości stracił charakter funduszu celowego. "W obowiązującym obecnie stanie prawnym w związku z brakiem legalnej definicji przeciwdziałania przestępczości i przyjętą przez ministra sprawiedliwości bardzo szeroką praktyką interpretowania tego terminu tak naprawdę z tego Funduszu można finansować wszystkie dowolne kategorie zadań" - powiedział na konferencji prasowej Paweł Gibuła, doradca ekonomiczny, koordynator kontroli NIK.

W związku z tymi wynikami NIK złożyła do prokuratury pięć zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa. Prezes NIK zwrócił się też do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie niekonstytucyjności rozporządzenia ws. Funduszu Sprawiedliwości. O rezultacie kontroli poinformowano też m.in. prezydenta, premiera i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i szefa CBA.