Sobotni kongres był drugim z cyklu kongresów programowych, który tym razem odbył się pod hasłem "Bezpieczna Polska", a dominującym wątkiem w wystąpieniach polityków Platformy była tocząca się od przeszło trzech tygodni wojna w Ukrainie. Gościem specjalnym, z którym działacze Platformy połączyli się za pośrednictwem internetu, był mer Kijowa Witalij Kliczko, który podziękował Polsce i Polakom za pomoc oraz wsparcie udzielane Ukrainie.

Scenariusz sobotniego kongresu, tak jak podczas pierwszego tego typu spotkania w styczniu, obejmował serię krótkich przemówień liderów PO, samorządowców, gości z zagranicy, a całość podsumował przewodniczący ugrupowania Donald Tusk.

Szef PO wystąpienie rozpoczął od nawiązania do sytuacji w Ukrainie. Tam - jak mówił - w obliczu wojny Ukraińcom udało się zbudować jedność, także polityków, którzy w przeszłości byli zaciętymi wrogami. W ten sam sposób - jak zauważył - postąpiły tamtejsze media. "Wszystkie telewizje ukraińskie połączyły się de facto w jedną stację, nadają w jednym tonie, jedne prawdziwe informacje, zagrzewają Ukraińców do wojny, budują autentyczną narodową jedność" - podkreślił Tusk.

Zwrócił przy tym uwagę na sytuację medialną w Polsce, gdzie TVP ostatnio angielski skrót Europejskiej Partii Ludowej - EPP rozwinęła jako "europejska partia Putina". "Powiedzieli to o partii, która jest naszą partią, której jestem europejskim szefem, której liderami są: Witalij Kliczko, Petro Poroszenko, Julia Tymoszenko, bo ich partie to także Europejska Partia Ludowa" - przypomniał b. premier.

Reklama

Dodał, że w Ukrainie nikomu by dziś do głowy nie przyszło, by użyć mediów - prywatnych lub publicznych - do skłócania własnego narodu w obliczu wojny i katastrofy. "Musimy z tym dotrzeć do głów rządzących, że nie ma bardziej efektywnej V kolumny Putina niż ci, którzy w Polsce i w Europie skłócają Polaków i Europejczyków, sieją nienawiść i pogardę" - zaznaczył Tusk.

Dodał, że nie jest to tylko apel jego samego, który - jak zauważył - jest najczęściej ofiarą tej "nienawistnej kampanii". "To jest też apel moich wszystkich ukraińskich przyjaciół - oni też potrzebują dzisiaj Polski zjednoczonej i Europy zjednoczonej" - przekonywał lider PO. "To jest ostatni moment, abyście zamknęli szczujnię, które chcą skłócić Polaków, które szkodzą Polsce, Ukrainie i Europie" - apelował do rządzących Tusk.

Odnosząc się do kwestii bezpieczeństwa Polski, Tusk wezwał do budowy "systemu obrony Polski", zarówno w wymiarze krajowym, jak i międzynarodowym. "Dzisiaj jest taki szczególny moment, jedyny, wyjątkowy, gdzie Polska może oczekiwać nie tylko fotografii z prezydentem amerykańskim, nie tylko poklepywania po plecach, że +jesteście wielcy, solidarni+. Tak, to wiemy, jak wielkim narodem są Polacy, jak kapitalnie sprawdzają się w takim czasie, jak dzisiaj, ale my dzisiaj potrzebujemy bardzo konkretnych i masywnych decyzji o obecności wojsk i struktury NATO-wskiej na terenie Polski" - wskazał Tusk.

Zaapelował do rządzących, by od partnerów na Zachodzie domagali się konkretów. "Tak, jak staliście się prozachodni w ostatnich tygodniach, to niech z tego nastawienia prozachodniego, proamerykańskiego wynikną konkrety, bo dzisiaj tego Polska potrzebuje jak tlenu" - przekonywał szef Platformy.

Skrytykował jednocześnie rządzących, za brak przygotowania Polski do wojny w Ukrainie, w tym na falę uchodźców z tego kraju. "Świat naprawdę oniemiał, kiedy zobaczył na co stać polski naród, ale polski naród oniemiał kiedy zobaczył na czym polega kompletna nieobecność i niemota polskiego rządu jeśli chodzi o tę kwestię. Mieli naprawdę ponad sto dni od wyraźnego sygnału, że będzie inwazja i wiedzieli bardzo dokładnie, że pierwszym, bezpośrednio dotykającym Polskę efektem tej inwazji będą setki tysięcy uchodźców. Przez te sto dni nie zrobili naprawdę nic" - stwierdził szef PO.

Ironizował, że w tym czasie Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało w Warszawie zjazd "proputinowaskich polityków", a jeden z tygodników związanych z władzą zrobił 11-stronnicowy wywiad z ambasadorem Rosji, by "rozpowszechniać rosyjski punkt widzenia na konflikt ukraińsko-rosyjski".

Zwrócił zarazem uwagę, że dla większości uchodźców z Ukrainy Polska będzie krajem docelowym, nie tranzytowym i pytał kiedy rząd zwróci się wreszcie do Unii Europejskiej o uruchomienie tzw. mechanizmu solidarności, co - jak przypomniał - uczyniła ostatnio Mołdawia. Chodzi - jak dodał - o zorganizowanie sprawnej relokacji dla wszystkich chętnych Ukraińców. "Na co czekacie? Mamy znowu tę samą powtórkę z jakiegoś bardzo ponurego spektaklu - nie mamy pieniędzy europejskich, których w tej chwili potrzebujemy stukotanie bardziej, a oni nadal nic" - powiedział lider PO.

Podkreślił, że gros pomocy na rzecz uchodźcom biorą dziś na siebie obywatelki i obywatele, organizacje pozarządowe i samorządy. "A władzy nie ma. Piłsudski na pewno by to dziś powiedział: +Naród wielki, tylko władza...+, no już nie będę kończył..." - ironizował Tusk.

Skrytykował też PKN Orlen i CBA, które - według niego - do tej pory nie odpowiedziały na prośbę prezydenta Płocka Andrzeja Nowakowskiego o przekazanie na potrzeby uchodźców z Ukrainy tamtejszych, należących do nich ośrodków. "Wojewoda mówi temu prezydentowi: masz umieścić swoich uchodźców na sali gimnastycznej, będą spali na podłodze, bo do dzisiaj nie ma decyzji, żeby uruchomić te ośrodki - orlenowski i CBA, stojące puste tak, aby ci uchodźcy mogli w jakiś ludzkich warunkach przeżyć" - powiedział b. premier.

Dodał, że tego typu sygnałów o zbyt małej pomocy władz jest więcej, m.in. z Dorohuska. "Nie może być powtórki z pandemii. Nie można rzucić jakiegoś ochłap i powiedzieć: radźcie sobie, tak, jak - zwracam się tutaj do rządu PiS - nie dajcie się poklepywać po plecach, tylko żądajcie bardzo konkretnej pomocy, jeśli chodzi o uchodźców, o armię i też przestańcie poklepywać Polki i Polaków: +świetnie sobie radzicie, brawo+, bo to nie o to chodzi, żebyście klaskali tym, którzy na co dzień niosą pomoc uchodźcom, tylko żebyście wzięli się do roboty" - podkreślił Tusk.

Nie szczędził też gorzkich słów Konfederacji, która zwołała kilka dni temu konferencję pod hasłem "Tak dla pomocy, nie dla przywilejów" dla uchodźców z Ukrainy. "Wiem, że to robią albo z jakiejś skrajnej głupoty, albo za pieniądze putinowskie, bo innego wyjaśnienia nie mam. Musimy zrobić wszystko - i do tego też potrzebne jest polskie państwo - żeby tego typu szczucie, tego typu propaganda nie zmieniła nastroju solidarności i ofiarności, z jakiego wszyscy tutaj w Polsce jesteśmy dumni, żeby im się nie powiodło, tej putinowskiej V kolumnie, żeby nikomu nie udało się naszczuć na siebie Polaków i Ukraińców" - przestrzegał szef Platformy.

Tusk przekonywał, że wojna w Ukrainie jest "wojną o fundamentalne wartości". "To jest naprawdę wojna dwóch światów, musimy zdać sobie z tego sprawę, że my Polacy znaleźliśmy się praktycznie na froncie wojny o przyszłość naszej cywilizacji. Nie tylko to jest kwestią naszego bezpieczeństwa, nie tylko niepodległości Ukrainy" - mówił b. premier.

Jak dodał, to jest konfrontacja "o to jaka cywilizacja, jaki świat zwycięży - czy ten, który ma za nic prawa człowieka, różnorodność i mniejszości, praworządność, wolność mediów, demokrację, ten, który jest gotów użyć przemocy w każdej sytuacji, czyli Rosja Putina". Powtórzył zarazem swój postulat "deputinizacji" Europy i całego Zachodu.

Poinformował, że od premiera Mateusza Morawieckiego otrzymał zaproszenie na najbliższy poniedziałek, na godz. 10 na spotkanie z udziałem opozycji. "I będę w poniedziałek o godzinie 10, po to, żeby otwarcie i uczciwie mówić o tym, co jest potrzebne dla bezpieczeństwa Polski, polskiej rodziny, dla rozwiązania korzystnego też dla Ukraińców w kwestii uchodźców" - zaznaczył lider Platformy Obywatelskiej. Kluczowe - jak dodał - jest to, aby "odpowiedzią ze strony władzy była także uczciwa deklaracja politycznej jedności".

Zapowiedział, że w najbliższym tygodniu znów udaje się do Brukseli, by zabiegać o pieniądze dla Polski.

Tusk zwrócił uwagę, że Ukraińcy o demokrację, prozachodniość i perspektywę europejską muszą dzisiaj walczyć z bronią w ręku. "My możemy to zrobić przy pomocy kartki wyborczej, ale nikt za nas tego nie zrobi. Chcecie żyć w Polsce europejskiej i praworządnej? Chcecie żyć w takim państwie, o jakim marzą i walczą dzisiaj Ukraińcy? Musicie wziąć sprawy w swoje ręce" - zachęcał lider PO.

Jak dodał, naszych wewnętrznych spraw nie załatwi za nas ani Bruksela, ani Waszyngton. "Będziemy robili wszystko, aby Polacy byli zjednoczeni jak nigdy dotąd wobec Rosji i wojny w Ukrainie, a w sprawach ważnych dla Polski tu wewnątrz my musimy własnymi umysłami, rękami i sercami doprowadzić do tego, żeby Polska była znowu jednoznacznie europejska, praworządna i demokratyczna" - podkreślił b. premier.

Na koniec zacytował pierwsze wersy hymnów Polski i Ukrainy, które brzmią niemal identycznie: "Jeszcze nie zginęła Ukraina", "Jeszcze Polska nie zginęła". "Jeśli będziemy zjednoczeni - z Ukrainą, między sobą, jako Zachód, zwyciężymy" - zaznaczył lider Platformy.

Sobotni kongres otworzył również Tusk, po czym przekazał głos Witalijowi Kliczce. Następnie nastąpiła seria wystąpień polityków PO. Prezydenci: Warszawy Rafał Trzaskowski, Łodzi Hanna Zdanowska i Wałbrzycha Roman Szełemej opowiadali o tym jak wygląda pomoc uchodźcom w ich miastach i o tym jakie są ich oczekiwania i potrzeby. Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz upomniała się - podobnie jak Tusk - o uruchomienia unijnego mechanizmu relokacji uchodźców; b. szef MON Tomasz Siemoniak i b. szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz nakreślili wizję koniecznego wzmocnienia polskiej armii; b. szef MSZ Radosław Sikorski wezwał do zawieszenia Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. B. ambasador RP w Kanadzie Marcin Bosacki przekonywał natomiast, że polska dyplomacja potrzebuje odpolitycznienia i profesjonalizacji.

Podczas kongresu wyemitowane zostały też krótkie wystąpienia gości zagranicznych, m.in. b. sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena oraz b. dowódcy generalnego armii USA w Europie gen. Bena Hodgesa.