Użycie w trwającej kampanii wyborczej materiału syntetycznego – deepfake'u – stworzonego przez generatywną sztuczną inteligencję (AI), to precedens na skalę światową. Takie osiągnięcie może sobie przypisać PO. W materiale zostały przeplecione sejmowe wypowiedzi Mateusza Morawieckiego i lektora, który – głosem Morawieckiego – odczytuje treść e-maili, mających być autorstwa premiera, a które poznaliśmy po włamaniu na skrzynkę ministra Dworczyka. W spocie tym nie zaznaczono faktu stworzenia materiału przez AI.

Decydując się na takie wykorzystanie deepfake’u, PO potencjalnie otworzyła puszkę Pandory. To działanie podważające zaufanie do polityki oraz nowych technologii. Podobne do tego, którym niedawno „popisał się” były już minister zdrowia. Ujawnienie przez niego poufnych danych z recepty wystawionej lekarzowi krytykującemu rząd mocno podkopało zaufanie do cyfryzacji systemów państwowych (mimo dymisji ministra wciąż nie podjęto działań zmierzających do odbudowy tego zaufania).

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP I NA E-DGP

Dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant cyberbezpieczeństwa, fellow Genewskiej Akademii Międzynarodowego Prawa Humanitarnego, autor książki „Filozofia cyberbezpieczeństwa”
Reklama