Jednak poza ogólną poprawą atmosfery i końcem „szczucia na Niemca” czy wieszczenia powstania nad Wisłą kolejnej Rzeszy warto przypomnieć, że choć Prawo i Sprawiedliwość zwracało na to uwagę w sposób karykaturalny, Rzeczpospolita i Republika Federalna Niemiec mają różne interesy. Czasem mniej, czasem bardziej zbieżne.

Dobrym przykładem są tu reparacje wojenne. PiS rękami „jeszcze wiceministra” Arkadiusza Mularczyka wprowadziło je do relacji polsko-niemieckich niczym przysłowiową kozę i teraz będzie czas ją wyprowadzić. Powiedzmy sobie wprost – nie ma żadnej szansy, by rząd w Berlinie zapłacił Polakom – trzymając się nomenklatury Konfederacji – „pierdyliardy euro”. To się nie wydarzy. I chyba nie wierzy w to nawet Mularczyk.