Ten fakt nie przeszkadzał prezydentowi Andrzejowi Dudzie, by celebrować zaprzysiężenie rządu z pompą. W swoim przemówieniu nie wydawał się dostrzegać fikcji nowego gabinetu – zamiast tego docenił to, jak wiele kobiet weszło w jego skład i ile tam młodych twarzy. Obserwując uroczystość, można było odnieść wrażenie, że tylko jej gospodarz czuje się komfortowo. Mateusz Morawiecki nie przemawiał, Jarosław Kaczyński nie dotarł (choć w rozmowie z PAP zdążył się pochwalić, że rząd „polityczno-ekspercki” to jego koncepcja), gości prawie nie było (poza kojarzonymi z obozem PiS Dagmarą Pawełczyk-Woicką z Krajowej Rady Sądownictwa i Julią Przyłębską z Trybunału Konstytucyjnego). Większość nowych ministrów miała nietęgie miny.

Cały artykuł przeczytasz w weekendowym wydaniu Magazynu Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP