Szanowny panie, hmm… sędzio? Prokuratorze? Jak się mam do pana zwracać? Przez ponad 20 lat był pan sędzią, ale jest pan prokuratorem w stanie spoczynku. W historii też zapisał się pan jako – jak dotąd jedyny – po 1989 r. prokurator generalny, który nie był jednocześnie ministrem sprawiedliwości. Kim się pan bardziej czuje?

Emerytem (śmiech). Jeśli mielibyśmy już operować tytułami, to jestem prokuratorem generalnym w stanie spoczynku, urzędu sędziego się zrzekłem przed objęciem funkcji PG. Natomiast nie dostrzegałem aż tak wielkiej różnicy pomiędzy tymi dwoma zawodami, oba wymagają po prostu sporej wiedzy prawniczej i poczucia odpowiedzialności za podjęte decyzje. Myślę, że się spełniałem w jednym i drugim, choć drugi raz do tej samej rzeki już bym nie wchodził. Ani w jednym, ani w drugim przypadku. Na szczęście nie muszę.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ