Kolizja z udziałem rowerzysty

Rowerzyści na drodze budzą wiele emocji. Bo choć z jednej strony coraz więcej osób używa roweru jako środka transportu, a infrastruktura rowerowa coraz bardziej się rozwija, to jednak z drugiej, znajomość przepisów, kultura jazdy i relacje z kierowcami samochodów, pozostawiają wiele do życzenia. Dodatkowym źródłem problemów są motorowery elektryczne, które „udają” rowery i poruszają się po ścieżkach rowerowych z dużą prędkością. I choć oczywiście wiele sytuacji na drogach może być źródłem stresu, czy budzić złość i niepokój, to jednak największe problemy zaczynają się wtedy, gdy dochodzi do kolizji z udziałem rowerzysty i jest on jej sprawcą. O ile zasady odpowiedzialności kierowców są na gruncie obowiązujących przepisów jasne, o tyle w przypadku rowerzystów bywają problematyczne. Po pierwsze dlatego, że rowerzyści nie mają obowiązku ubezpieczenia OC, a po drugie dlatego, że wobec braku tablicy rejestracyjnej, trudno jest zidentyfikować sprawcę kolizji. Temat obowiązkowego ubezpieczenia OC dla rowerzystów cyklicznie powraca w debacie publicznej. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miały powstać przepisy narzucające taki obowiązek. Posiadanie ubezpieczenia OC nie jest obowiązkowe nawet w przypadku rowerzystów poruszających się rowerami elektrycznymi, które z założenia umożliwiają szybszą jazdę. Dlaczego tak jest?

Rowerzysta odpowiada za szkodę całym swoim majątkiem

Jak wskazał TSUE w wyroku z 12 października 2023 r. (sygn. akt C-286/22), dyrektywa europejska w sprawie odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdów mechanicznych nie zawiera wskazówek mających na celu ustalenie, czy siła mechaniczna powinna odgrywać wyłączną rolę w napędzaniu „pojazdu”. Odnosi się ona do „ubezpieczenia komunikacyjnego”, które to wyrażenie oznacza tradycyjnie w języku potocznym ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdów mechanicznych, takich jak motocykle, samochody i samochody ciężarowe, które są poruszane wyłącznie za pomocą siły mechanicznej. Celem dyrektywy jest ochrona poszkodowanych w wypadkach drogowych spowodowanych przez pojazdy mechaniczne. Ten cel nie wymaga, aby rowery ze wspomaganiem elektrycznym wchodziły w zakres pojęcia „pojazdu”, bowiem urządzenia, które nie są napędzane wyłącznie siłą mechaniczną, takie jak rower ze wspomaganiem elektrycznym, który może przyśpieszyć bez użycia pedałów do prędkości 20 km/h, nie odznaczają się charakterem, z którym wiązałoby się powodowanie u osób trzecich uszkodzeń ciała lub szkód majątkowych porównywalnych do szkód, które mogą powodować motocykle, samochody, samochody ciężarowe lub inne pojazdy napędzane wyłącznie siłą mechaniczną, jako że tego rodzaju pojazdy mogą poruszać się za znacznie większą prędkością.

W takich sytuacjach należy pamiętać o tym, że brak obowiązkowego ubezpieczenia nie sprawia, że rowerzysta nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Po pierwsze, może on posiadać dobrowolne ubezpieczenie OC na użytek prywatny, a po drugie, jeśli nawet rowerzysta nie posiada ubezpieczenia, to poszkodowany na ogólnych zasadach może dochodzić odszkodowania na drodze postępowania sądowego. Rowerzysta podlega bowiem w tym zakresie regulacjom ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny, w tym art. 415 k.c. i następnym, z których wynika zaś, że kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.

Podstawa prawna

art. 415 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (j.t. Dz.U. z 2024 r. poz. 1061)