Brak aktywności inwestorów nie przeszkodził jednak indeksom w niewielkich wzrostach, które były widoczne na GPW przed południem. Dzięki akcjom m.in. Biotonu oraz banku PKO BP, indeks WIG20 oscylował w okolicy 2600 punktów. Spadki utrzymujące się na innych rynkach europejskich za sprawą słabej postawy firm energetycznych po piątkowym mocnym spadku cen ropy, wpłynęły jednak na systematyczne osuwanie indeksów na warszawskim parkiecie po południu.

Niewielkie obroty, które utrzymywały się na GPW także w drugiej części dnia w połączeniu z zachowaniem amerykańskich kontraktów, które zapowiadały spadki na początku sesji na Wall Street sprowadziły indeksy na dzienne minima. Ostatecznie dzięki lepszym danym z amerykańskiego rynku nieruchomości, które dotyczyły sprzedaży domów na rynku wtórnym w lipcu (wzrost o 3,1%), sesja na GPW zakończyła się niewielkimi spadkami. Indeks WIG20 stracił na zamknięciu 0,49%, indeksy mWIG40 wzrósł o 0,26%, a sWIG80 stracił 0,26%.

Poniedziałkowa sesja, która zakończyła się niewielkimi zniżkami wyraźnie pokazała, że warunkiem do kontynuacji wzrostów są większe obroty. Z pewnością na znikomą aktywność inwestorów wpłynął brak sesji na giełdzie w Londynie. Jedno jest jednak pewne, dopiero powrót zagranicznego kapitału oraz większe zaangażowanie krajowych inwestorów dadzą szansę na wzrosty na GPW. Koniec miesiąca i związany z tym proces „window dressing” teoretycznie powinien sprzyjać bykom, ale w obecnej sytuacji jest to mocno wątpliwe.

Maciej Dyja
Gold Finance

Reklama