Radosław Sikorski znów zaskoczył, tym razem wyznając, że zamierza nałożyć ograniczenia na rosyjskich dyplomatów, jacy nadal jeszcze pracują w Polsce. I choć nie jest ich wielu, gdyż personel ambasady został znacznie odchudzony po ataku Rosji na Ukrainę, to i tak podobnej decyzji mało kto się spodziewał.
Zakaz dla rosyjskich dyplomatów. Cel Radosława Sikorskiego
Jak zapowiedział Radosław Sikorski, restrykcje dotkną nie tylko personelu samej rosyjskiej ambasady, ale też poszczególnych konsulatów.
- Dyplomaci rosyjscy będą mogli się poruszać w ramach Mazowsza, a konsulowie tylko w województwach, w których urzędują – ostrzegł minister Sikorski.
Ograniczenia mają dotyczyć wszystkich rosyjskich dyplomatów, z wyłączeniem jedynie samego ambasadora. Jak się okazuje, podobne postępowanie to element w światowej dyplomacji bardzo rzadko spotykany.
- To się bardzo rzadko dzieje. Takie restrykcje stosuje kilka krajów, jak na przykład Korea Północna, Amerykanie też kiedyś stosowali wobec niektórych sowieckich placówek i wtedy też trzeba było uzyskiwać specjalne zezwolenia na podróżowanie poza bezpośrednie otoczenie. To jest mocny prztyczek – ocenia w rozmowie z Forsal.pl Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador Polski na Łotwie i w Armenii.
W jego ocenie ograniczenie możliwości poruszania się po kraju przeróżnym pracownikom ambasad i konsulatów może znacząco utrudnić życie rosyjskim dyplomatom i to niekoniecznie w pełnieniu przez nich ściśle dyplomatycznych obowiązków. Eksperci widzą drugie dno tego zakazu.
- To jest duże utrudnienie, bo istotą działalności dyplomaty jest kontaktowanie się z ludźmi w terenie. To jest uderzenie w działalność niemającą związku ze statusem dyplomatycznym. Kolejne utrudnienie w kontakcie z agenturą i agenturą wpływu – mówi ambasador Nowakowski.
Jak Rosja odpowie Polsce? Nie będzie wesoło
Strona rosyjska zareagowała bardzo szybko na samą zapowiedź wprowadzenia restrykcji, nie czekając nawet na oficjalny dokument w tej sprawie. Ustami swej rzeczniczki, Marii Zacharowej, rosyjskie MSZ zapowiedziało, że „Federacja Rosyjska odpowie w taki sposób, że rusofobicznemu polskiemu kierownictwu będzie bardzo przykro”. Jak to zwykle w dyplomacji bywa, można spodziewać się działań proporcjonalnych, czyli ograniczenia polskim dyplomatom możliwości podróżowania po Rosji, ale kto na tej wymianie uprzejmości więcej straci?
- To się skończy tym, że nasi dyplomaci też będą siedzieć w Moskwie. To jest większy kraj, więc per saldo nas to bardziej zaboli, bo jeżeli ograniczą dostęp tylko do okręgu moskiewskiego, to będzie to trudne – mówi ekspert.