Gdy Rosjanom nie szczęści się gdzieś na froncie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w wypowiedziach rosyjskich polityków pojawia się argument użycia taktycznej broni jądrowej. Teraz jednak zmienili nieco ton i do swych rozważań wprowadzili pewien zagadkowy element.

Reklama

Rosyjska mini-broń nuklearna?

O konieczności zrewidowania doktryny o użyciu przez Rosję taktycznej broni jądrowej wspomniał we wtorek minister spraw zagranicznych, Siergiej Ławrow, powtarzając tym samym czerwcowe zapowiedzi Putina.

- Mamy własną doktrynę, w tym doktrynę użycia broni nuklearnej, która, nawiasem mówiąc, jest obecnie wyjaśniana – zasugerował Ławrow.

Nieco więcej światła na tę skądinąd enigmatyczną wypowiedź rzuciły prokremlowskie media sugerując, że w Rosji trwać mają prace nad nowym rodzajem broni nuklearnej, który ma wymykać ma się pojęciom o użyciu taktycznej broni jądrowej. Jej zaletą ma być ponoć rozmiar.

„Władimir Putin wyjaśnił, że dostosowanie odbywa się w kontekście dyskusji na temat możliwości obniżenia progu użycia broni nuklearnej. Według niego trwają prace nad wybuchowymi urządzeniami nuklearnymi o ultra małej mocy” – podaje Ria Nowosti.

Cóż takiego tajemniczego może kryć się pod sformułowaniem „urządzenia o ultra małej mocy”? Eksperci na razie nie są w stanie dać na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, jednak wskazują, że podobne pomysły już kiedyś próbowano wdrożyć w życie.

- Taka broń nuklearna bardzo małej mocy znana jest z historii, a w połowie ubiegłego wieku były nawet pociski artyleryjskie z ładunkami atomowymi. Chociaż może Rosjanie mają na myśli jakieś mini-ładunki z pogranicza broni nuklearnej i nie wykluczam, że takie środki są możliwe do produkowania – mówi Forsalowi generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Atomowe pociski artyleryjskie jednak się nie sprawdziły

Pojawia się jednak pytanie, czemu taką broń wycofano z użytku, skoro już kiedyś znajdowała się na wyposażeniu armii. Odpowiedź wydaje się prosta, a jest nią zasięg pocisku artyleryjskiego. Wybuchając w odległości zaledwie kilkudziesięciu kilometrów od własnych wojsk, pocisk taki, posiadając ładunek jądrowy, mógłby doprowadzić do skażenia również własnych jednostek, a nie tylko przeciwnika. Rosjanie jednak sięgnąć mogą po nowsze rozwiązanie techniczne.

- Moc tego ładunku może być mała, ale zasięg musi być większy, czyli jakiś dron czy rakieta i Rosja straszy właśnie tego typu bronią – mówi generał Koziej, oceniając jednocześnie, że poruszanie przez Rosjan tematu broni jądrowej traktuje raczej jak propagandową zagrywkę, a nie realną groźbę.

Rosyjska doktryna użycia broni jądrowej zakłada między innymi, że można ją zastosować w przypadku, gdyby zagrożone było samo istnienie Federacji Rosyjskiej, niekoniecznie spowodowane atakiem atomowym. Wiedząc zaś, że gdy tyko Kreml wspomni o broni jądrowej, to na Zachodzie od razu zaczyna się poruszenie, Rosja chętnie szermuje tym argumentem, grożąc nią na lewo i prawo. Dobrze wie bowiem, czego do tej pory mogła się po Zachodzie spodziewać.

- Rosja twierdzi, że niekoniecznie od razu zaatakuje obiekty przeciwnika, ale na przykład dokona wybuchu w powietrzu po to, aby dać sygnał ostrzegawczy, że jesteśmy na progu wojny atomowej. Liczy przy tym na to, że po drugiej stronie jest kolektywny organizm, który będzie miał problem w znalezieniu konsensusu, czy kontynuować wojnę, czy nie – zwraca uwagę generał.

Odpowiedź NATO na rosyjskie groźby

Teraz jednak, gdy państwa Zachodu już nieco okrzepły i zmalał strach przed rosyjskimi pogróżkami atomowymi, grożący może się srogo zawieść. Już przygotowywana jest bowiem odpowiedź na rosyjskie zagrożenie, a pierwszy ruch wykonały USA, zapowiadając rozmieszczenie na terenie Niemiec rakiet dalekiego zasięgu. Jednocześnie NATO nie deklaruje jasno, jaka będzie odpowiedź Sojuszu, gdy Rosja posunie się do jakiegoś nuklearnego przedsięwzięcia, ale nie pozostawia wątpliwości, iż takiego zachowania nie puści płazem. W ocenie generała Kozieja, to całkiem niezła taktyka, ale NATO powinno jednak solidniej się przygotować, gdyż dziś w Europie realnie nie ma środków, których mogłoby użyć, aby odpowiedzieć Rosji.

- Te amerykańskie bomby atomowe, które są w Europie, są już przestarzałe, niewystarczające, a ponadto są to tylko bomby lotnicze. Kolejny sposób na skuteczne działanie, to poszerzenie programu Nuclear Sharing i to jest druga odpowiedź, którą NATO powinno przygotować w ramach II Zimnej Wojny, aby była ona adekwatna do tych czasów – radzi Stanisław Koziej.