Leopardy 1, którymi pochwaliła się 5. Samodzielna Brygada Pancerna, w niczym nie przypominają tych maszyn, jakie od dwóch lat zaczęły trafiać na Ukrainę. Wtedy narzekań nie brakowało, a czołgi te musiano wykorzystywać w nietypowy sposób.
Przerobili niemiecki czołg. Teraz to pogromca Rosjan
Gdy Ukraina zaczęła dostawać duże ilości starych, wycofanych już z armii NATO czołgów Leopard 1, wielu żołnierzy kręciło na nie nosem. Nie dość, że duża ich część nie nadawała się do użytku i wymagała gruntownych napraw, w czym wydatnie pomagała Polska, to jeszcze na froncie nie można było ich stosować w sposób, do którego Ukraińcy się przyzwyczaili. Słaby pancerz tych maszyn dyskwalifikował je do walki na pierwszej linii i zdarzało się, iż te niemieckie maszyny przegrywały pojedynki nawet z T-62, a nie mówiąc już o starych T-72.
Borykając się z takimi problemami, żołnierze postanowili korzystać z tych maszyn w nieco inny sposób, a mianowicie jako broń wsparcia, ostrzeliwująca przeciwnika z drugiej linii, samemu nie będąc narażonym na bezpośrednie trafienie. I choć metoda ta przynosiła pewne efekty, to dopiero teraz Ukraińcy pokazali, jak powinien wyglądać stary, wysłużony Leopard 1, gdy tchnięto w niego nowe życie.
Przerobionymi czołgami pochwaliła się w mediach społecznościowych 5. Oddzielna Brygada Pancerna. Już na pierwszy rzut oka widać, jak poradzono sobie ze słabym pancerzem Leoparda 1. Cały przód maszyny oraz większość jej boków, obudowano pancerzem reaktywnym, którym osłonięto nawet wrażliwe dotąd połączenie wieży z korpusem.
Był złomem, stał się obiektem pożądania
Ale nie jest to jedyna modyfikacja. Stając przed koniecznością ciągłego uważania na ataki dronów, będącymi na ukraińskim froncie prawdziwą plagą, która pokonała nawet Abramsy, Ukraińcy postanowili wzmocnić górę pojazdu. Aby go jednak zbytnio nie obciążać, zamontowano na górze maszyny skomplikowaną konstrukcję, czyli cały system siatek antydronowych. I choć wydawać może się to zaskakujące, te dwie modyfikacje spowodowały, że ukraińscy czołgiści zupełnie innym okiem patrzą na maszyny, na które jeszcze całkiem niedawno złorzeczyli.
Teraz, gdy już nie muszą drżeć przed bezpośrednim starciem z rosyjskimi czołgami, są w stanie w pełni docenić zalety tej starej, niemieckiej produkcji.
„W szczególności wspomnieli o systemie kierowania ogniem z celownikiem nocnym, który pozwala mu skutecznie działać na dystansie 4 km i to w ciemności. Tak duży zasięg celowników w tych niemieckich czołgach wynika z faktu, że Leopard 1A5 wykorzystuje system sterowania EMES-18, będący wersją EMES-15 z Leoparda 2A4” – przytacza słowa ukraińskich czołgistów portal Defence Express.
Czołgi Leopard 1 do służby w niemieckiej armii weszły w 1965 roku jako czołg podstawowy drugiej generacji. Maszyna ta dysponuje armatą gładkolufową kalibru 105 mm, która z powodzeniem radzi sobie nawet dziś z rosyjskimi maszynami, a Ukraińcy zwracają uwagę na jeszcze jedną jej zaletę, oczywiście oprócz doskonałego i unowocześnionego systemu celowania. Jest nią szybkość. Czołg nie tylko w ciągu kilku sekund potrafi zerwać się do akcji, ale dzięki doskonałemu biegowi wstecznemu, po oddaniu strzałów błyskawicznie może się wycofać.