Obok znanych i doskonale sprawujących się na wojnie z Rosją polskich armatohaubic Krab, jednym z filarów Wojska Polskiego powoli stają się ich koreańskie odpowiedniki – K9. Te jednak zaliczyły ostatnio pewną wpadkę.

Miały straszyć Rosjan, a stoją w garażu

A poinformowała o niej armia, która z tym koreańskim sprzętem ma do czynienia o kilka lat dłużej niż Polska. I gdy my pierwsze kontrakty na koreańskie K9 podpisywaliśmy w 2022 roku, to o trzy lata ubiegła nas Norwegia, zamawiając dla swego wojska 24 sztuki tego sprzętu oraz 6 pojazdów zaopatrzenia K10. Te ostatnie, niezbędne są do stałego dostarczania do K9 amunicji i zaopatrywania haubic, by mogły nieprzerwanie brać udział w akcjach bojowych. I właśnie teraz Norwegia musiał wycofać je z użytkowania.

A co się stało? Otóż, jak przyznaje norweskie wojsko, pojawił się problem z częściami zamiennymi do K9, które w norweskich warunkach zużywać miały się o wiele szybciej, niż zakładał producent.

- Główną przyczyną była rozbieżność między oczekiwanym a rzeczywistym zużyciem części. Dalsze zamówienia opieraliśmy na naszym doświadczeniu operacyjnym, terminach dostaw i poziomach zapasów – powiedział dziennikarzom Jofrid Egeland, rzecznik Norweskiej Agencji Materiałów Obronnych, cytowany przez portal defence-industry.eu.

Zanim jednak odpowiednia liczba części zamiennych dotrze z Korei, jako ich zapas służą właśnie zaopatrzeniowe K10. Wycofane z zadań bojowych, stały się magazynem zastępczych komponentów, a wszystko po to, aby na długie miesiące nie musieć wycofywać armatohaubic z normalnego użytkowania.

Armatohaubice wyremontują także w Polsce

Problemy Norwegów mogą być sygnałem dla polskiej armii, która do użytkowania K9 zabrała się dopiero w 2022 roku. Zgodnie z pierwszą z umów, jakie Polska podpisała z Koreą Południową, do naszego kraju trafić ma 212 tych armatohaubic, a z kolei umowa ramowa z 2022 roku stwierdzała, iż łącznie Polska zakupić ma 672 tego typu haubice. Nie wszystkie jednak będą tej samej wersji, a część stanowić mają egzemplarze spolonizowane. Polska, zgodnie z zapowiedziami przedstawiciel władz, nie powinna mieć też problemu z remontami oraz częściami zamiennymi.

Polonizacja K9 ma nieść bowiem za sobą transfer technologii, a jak tłumaczył w rozmowie z portalem TVP Info prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Krzysztof Trofniak, w grę wchodzić będzie też serwisowanie już zakupionych K9.

- W przyszłości strona polska będzie dążyć do coraz większej polonizacji K9, w tym produkcji kolejnych egzemplarzy w Polsce – mówił prezes.

Zapowiedzi brzmią optymistycznie, a nasz kraj stać ma się hubem remontowym dla armatohaubic K9 wszystkich tych europejskich krajów, jakie zdecydują się na ich zakup. Na razie, oprócz Polski i Norwegii, K9 użytkowane są przez Estonię i Finlandię.