Siły Powietrzne cierpią na brak samolotów
Od II Wojny Światowej, to lotnictwo decyduje o tym, kto wygrywa wojnę. Doświadczenia z wojny na Ukrainie są na to dowodem, ponieważ to właśnie masowe bombardowanie ukraińskich pozycji przy użyciu bomb szybujących sprawia, że Rosjanom udaje się zdobyć nawet te dobrze ufortyfikowane miejscowości.
Polska zakupiła w ostatnim czasie kilkadziesiąt myśliwców. 31 stycznia 2020 roku za kwotę 4,6 mld dol. zamówiliśmy 32 samoloty F-35A, które mają zameldować się u nas w komplecie do 2030 roku. Wiemy, że już 3 z 32 samolotów przeszły pierwsze loty i przynajmniej dwa znajdują się w bazie Gwardii Narodowej w Ebbing. Tam posłużą do szkolenia naszych pierwszych pilotów. Na razie w USA są dwaj. Producentem samolotów jest Lockheed Martin, a montaż końcowy odbywa się w zakładach w Fort Smith.
16 września zakupiliśmy z kolei 48 samolotów FA-50. Za pierwsze 12 (w wersji FA-50GF) zapłaciliśmy 705 mln dol., a maszyny dotarły do nas w okresie od lipca do listopada 2023 roku. Z kolei pozostałe 36 FA-50PL dotrze do nas w latach 2025-2028. Wiemy, że już przynajmniej kilka sztuk jest w zaawansowanej produkcji. Koszt 36 FA-50PL wyniósł 2,3 mld dol. Wszystkie samoloty wyprodukuje Korea Aerospace Industries (KAI).
Nie licząc idących na emeryturę samolotów MiG-29 oraz Su-22, w Siłach Powietrznych zostaje jeszcze 48 F-16C/D Block 52+. Te samoloty są obecnie w połowie swojego cyklu życia. Zakupiliśmy je 18 kwietnia 2003 roku za kwotę 3,25 mld dol i otrzymaliśmy w latach 2006-2008. Ich producentem jest spółka Lockheed Martin. Samoloty po kilkunastu latach służby czekają na MLU (ang. mid-life upgrade). Wszystko wskazuje na to, że w tym roku podpisana zostanie umowa na ich zmodernizowanie do wersji F-16V. Amerykanie wyrazili na to zgodę w 2024 roku.
Daje to łącznie 128 wielozadaniowych samolotów bojowych, choć wliczanie w grono WSB lekkich szkolno-bojowych FA-50 budzi liczne głosy krytyki (szczególnie w odniesieniu do wariantu FA-50GF, którego możliwości bojowe są bardzo ograniczone). Nawet jednak z tak optymistycznym założeniem, brakuje nam 32 maszyn, ponieważ Siły Powietrze określają swoje potrzeby na 160 samolotów. Zakup dwóch dodatkowych eskadr jest inwestycją, która powinna być zrealizowana już lata temu. O ile jednak o samolotach bojowych mówi się często, to prawdziwy kryzys zdolności mamy obecnie w lotnictwie transportowym.
Zdolności transportowe Sił Powietrznych RP
Polskie lotnictwo transportowe opiera się obecnie na trzech rodzinach maszyn. Jeśli chodzi o lekkie samoloty transportowe, to w Siłach Powietrznych znajdziemy 24 M28 Bryza, które zaczęły docierać do nas na początku tego wieku. Zaprojektowano i wykonano je w zakładach PZL Mielec.
Drugą odnogą są pochodzące ze słonecznej Hiszpanii C-295M CASA. To już większe maszyny, które zaliczyć można do średnich samolotów transportowych. Pierwsze 8 sztuk zamówiliśmy w 2001 roku, a w latach 2006-2012 dokupiliśmy dodatkowe 9 samolotów. Łącznie dało to 17 egzemplarzy, ale niestety jeden straciliśmy w katastrofie lotniczej. Mówimy więc o 16 samolotach C-295M, które przyjęto do służby w latach 2003-2013.
Największe możliwości dają nam samoloty C-130 Hercules. Stan ich floty jest jednak nie najlepszy. Pierwsze pięć używanych sztuk C-130E po U.S. Air Force otrzymaliśmy w latach 2009-2012. Jeden z nich w zeszłym roku trafił do muzeum. W 2021 roku otrzymaliśmy od USA gwarancję otrzymania kolejnych pięciu samolotów tym razem C-130H. W 2022 roku przybyły pierwsze dwa (w lipcu i październiku), a w grudniu 2023 roku dołączyła do nich trzecia maszyna.
Tajemnicą nie jest fakt, że ich stan jest bardzo kiepski, ponieważ otrzymaliśmy maszyny po sporych przejściach. Co warto przypomnieć, początkowo pierwsze pięć sztuk C-130E miało być jedynie pomostem, a po kilku latach mieliśmy zdecydować się na docelowe rozwiązanie. Lata mijały, a nowych kontraktów nie podpisano. Dziś zostaliśmy z 24 Bryzami, 16 C-295M oraz siedmioma C-130 Hercules. Nowe informacje pokazują, że realnie sytuacja jest znacznie gorsza.
Problemy lotnictwa transportowego
W styczniowym wydaniu renomowanego branżowego miesięcznika Nowa Technika Wojskowa (1/2025) opublikowany został wywiad z gen. dyw. pil. Ireneuszem Nowakiem, Inspektorem Sił Powietrznych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych oraz płk. Sebastianem Paluchem, szefem Oddziału Sprzętu Wojsk Lotniczych w Inspektoracie Sił Powietrznych.
Rozmowa odbyła się pod koniec listopada i dostarcza mnóstwo istotnych informacji o kondycji i planach Sił Powietrznych. Generał Nowak stwierdza w wywiadzie, że aktualnie w eksploatacji znajdują się jedynie trzy samoloty C-130 Hercules. Są to dwa C-130E (z których jeden ma skończyć swoją służbę w I kwartale 2025 roku), oraz jeden C-130H (dostarczony w grudniu 2023 roku).
Żeby zrozumieć skalę problemów, porównajmy naszą flotę, do sił, jakimi dysponują nasi sojusznicy. Dla niezorientowanych w tym, o jak dużych maszynach mówimy, warto przytoczyć kilka liczb. Samoloty M28 Bryza mogą wziąć na pokład 2 tony ładunku. W przypadku C-295M CASA to 9 25 tony, a w C-130 weźmie 19 ton kg. Używane C-130 są więc największymi polskimi samolotami transportowymi, miimo że daleko im do ciężkich maszyn tego typu.
Mamy więc 16 C-295M CASA i 7 (w tym 3 sprawne) C-130E/H Hercules. Włosi posiadają z kolei 7 C-27J Alenia (odpowiednik naszych C-295M CASA) i 13 nowszych wersji Herculesa, czyli C-130J Super Hercules. Warto jednak mieć na uwadze, że Włosi nie należą do państw, które mocno stoją pod względem floty transportowej. Spójrzmy na przykład na Hiszpanów, gdzie znajdziemy 13 samolotów C-295M CASA i 17 Airbus A400M Atlas. Ten drugi posiada możliwość zabrania 37 ton ładunku, czyli niemal 2-krotność osiągów Herculesa i 4-krotność M-295M. Francuzi z Kolei mają 16 C-130 Hercules i 24 A400M. Niemcy z kolei korzystają z 3 C-130 Hercules oraz... 45 A400M. A warto pamiętać, że na dostawy czeka jeszcze 8 egzemplarzy.
Z kolei Brytyjczycy obok 22 A400M mogą pochwalić się 8 sztukami C-17 Globemaster, które wezmą na pokład... 77,5 tony ładunku. Choć nie ma sensu porównywać się do USA, to warto znać także potencjał najpotężniejszej armii świata. W U.S. Air Force znajdziemy ponad 300 C-130 Hercules, 222 (!) C-17 Globemaster III oraz 52 C-5 Galaxy. Nazwa jest w tym przypadku bardzo celna, bo osiągi C-5 są iście kosmiczne. Samolot ten może wziąć na pokład oszałamiające 127,5 tony ładunku.
Wojsko planuje duże zakupy. Jakie samoloty chcemy zakupić?
Jak przyznają w wywiadzie dla NTW przedstawiciele Sił Powietrznych, problem jest dostrzegany i wojsko planuje kolejne zakupy. W ramach programu Drop pozyskać mamy następców samolotów C-130 Hercules. Zakup nastąpi prawdopodobnie po 2030 roku i mówimy o ośmiu sztukach. Za większy priorytet przedstawiciele Sił Powietrznych uważają za to zakup MRTT oraz ciężkich samolotów transportowych.
Jeśli chodzi o zakup ciężkich samolotów transportowych, to mowa o maszynach wyposażonych w szeroki kadłub i rampę załadowczo-desantową. Wojskowi zaznaczają, że zainteresowanie budzą jedynie nowo zbudowane samoloty, więc najbardziej prawdopodobny wydaje się zakup A400M Atlas. Według Inspektoratu Wsparcia Sił Powietrznych obecne plany zakładają zakup czterech maszyn jeszcze przed 2030 rokiem.
Docelowo powinniśmy posiadać eskadrę maszyn tej klasy — czytamy w Nowej Technice Wojskowej. Tak duże zapotrzebowanie wynika m.in. z planów rozrostu liczebności Wojska Polskiego do 300 tys. żołnierzy. Zdolności transportowe uzupełniać mają także MRTT (Multi Role Tanker Transport), czyli samoloty realizujące zadania powietrznych tankowców, maszyn transportowych jak i ewakuacji medycznej.
Pierwsze dwa samoloty zakupić mielibyśmy jeszcze przed 2030 rokiem, a kolejne dwie maszyny po 2030 roku. Jak jednak zaznaczają przedstawiciele Sił Powietrznych, zakupy te nie znalazły się jeszcze w Planie Modernizacji Technicznej, więc ich zakup nie został jeszcze przesądzony. W ramach rozwiązania pomostowego rozważany jest leasing odpowiedniej liczby zakontraktowanych godzin tankowania w powietrzu.
Powyższe przykłady dobitnie pokazują, że braki w sprzęcie nie dotyczą jedynie Marynarki Wojennej (gdzie od niemal trzech dekad marynarze czekają na zamówienie nowych okrętów podwodnych), czy Wojsk Lądowych (dla których nie zamówiliśmy nadal bojowych wozów piechoty w zastępstwo za 50-letnie BWP-1), ale także Sił Powietrznych.
Polska zakupi A400M Atlas?
Informacje o planowanych zakupach zbiegły się w czasie z innym ciekawym doniesieniem. Niemiecka prasa, powołując się na wypowiedź niemieckiego ministra obrony Borisa Pistoriusa, twierdzi, że nasz kraj zainteresowany jest kupnem samolotów A400M Atlas. W czasie wizyty w fabryce koncernu Airbus w Remie polityk przekonywał, że jest bardzo konkretne zainteresowanie, zwłaszcza ze strony Polski.
W związku ze zmniejszeniem zamówień na te samoloty przez Francję i Hiszpanię, Airbus mierzy się z widmem masowych zwolnień i ograniczenia produkcji. Hiszpanie postanowili zmniejszyć zamówienie o 10 sztuk, a Francja o 13 samolotów. Produkcja obecnie zakupionych maszyn zakończyć ma się już w 2027 roku.
Jednym z ratunków mógłby być potencjalny zakup A400M przez Polskę. Zdaniem niemieckich dziennikarzy, mowa o mniej niż 10 sztukach. Potencjalną konkurencją dla europejskiej konstrukcji mógłby być brazylijski Embraer C-390 Millennium. Samolot ten zdobywa w ostatnich latach coraz więcej klientów. W 2023 roku C-390 zakupiła Austria, a w 2024 roku Czechy, Holandia, Słowacja i Szwecja. Na który z tych samolotów zdecyduje się Polska? O tym przekonamy się prawdopodobnie w ciągu kilku lat.