Rosjanie i Białorusini nie zamierzają czekać do zakończenia wojny na Ukrainie i rozpoczęli przygotowania do zorganizowania największych od lat ćwiczeń wojskowych, Zapad 2025. Białorusini postanowili uchylić rąbka tajemnicy, kiedy one się odbędą i zaproponować Polsce pewien układ.
Sprytny plan Białorusinów. Ich wojsko chce wjechać do Polski
Pod koniec ubiegłego tygodnia strona białoruska oficjalnie potwierdziła, iż organizacja wspólnych rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad 2025 weszła w nową fazę. W rozmowie z mediami białoruski generał, Walerij Rawenko przyznał, że ćwiczenia odbędą się tuż po wakacjach, a udział w nich wziąć ma 13 tysięcy żołnierzy z obydwu krajów.
- Powiadomiliśmy naszych sąsiadów za pośrednictwem sieci komunikacyjnej OBWE, że jesteśmy gotowi zorganizować wydarzenia w ramach regionalnych środków budowy zaufania i bezpieczeństwa zgodnie z Dokumentem Wiedeńskim 2011 – powiedział Rawenko.
Na samej, suchej informacji o fakcie, iż nad polską i litewską granicę ściągną dodatkowe wojska rosyjskie się nie skończyło, a białoruski generał zaproponował stronie polskiej współpracę. W jego ocenie miałaby ona polegać na wpuszczeniu wojskowych obydwu stron do swych krajów, celem przeprowadzenia inspekcji w przygranicznych jednostkach wojskowych. Białorusini mierzą dość głęboko w polskie terytorium.
- Jesteśmy gotowi do procesu negocjacyjnego, gotowi do procesu wizytowania jednostek wojskowych – czyli wymiany informacji – i do przeprowadzania wzajemnych inspekcji. Zarówno na terenie Białorusi, jak i na terenie Polski, na głębokości 80 km – powiedział wojskowy.
Atak na Ukrainę też zaczął się od tych ćwiczeń
Wiadomość ta spotkała się z żywym zainteresowaniem po NATO-owskiej stronie granicy, a branżowe portale militarne przypominają, iż podobne ćwiczenia z 2021 roku były wstępem do ataku na Ukrainę. Przed podobnym scenariuszem ostrzegał również ukraiński prezydent, Wołodymyr Zełenski, a tymczasem Rosja stanowczo zaprzeczała jakoby miała jakiekolwiek plany atakowania państw NATO.
I choć zarówno ostrzeżenia, jak i zaprzeczenia stron zrzucić można na karb toczącego się konfliktu i interesów obydwu stron, to białoruska propozycja wydaje się być wyjątkowo sprytna. Chcieliby legalnie zwiedzać Polskę na głębokość 80 kilometrów i to w czasie, gdy na granicy trwają inwestycje związane z budową Tarczy Wschód, mającej powstrzymać ewentualne agresywne plany naszych sąsiadów. A tam z pewnością znajdzie się wiele elementów, które wojskowi, niekoniecznie przyjaźni Polsce, chcieliby zobaczyć na własne oczy.
Białorusini chcą podejrzeć Polską Tarczę Wschód
O postępach w budowie Tarczy Wschód mówił w miniony piątek w Sejmie wiceminister obrony narodowej, Cezary Tomczyk. Zaznaczył on, iż budowa tego typu systemu umocnień to największy projekt inżynieryjny tego typu w Europie od dekad, który ma wesprzeć funkcję odstraszania polskich sił zbrojnych. Zakłada on budowę różnego rodzaju instalacji wojskowych i umocnień wzdłuż granic z Rosją i Białorusią. Instalacje te mają z jednej strony wesprzeć możliwości polskich i sojuszniczych wojsk, a z drugiej utrudnić ewentualnemu napastnikowi wtargnięcie w głąb kraju.
Projekt przewiduje umocnienie ok. 800 km granicy, i ma kosztować ok. 10 mld zł. Inwestycja ma zostać zakończona w 2028 roku - wtedy ma zostać przekazana pod zarząd komponentowi obrony pogranicza. Nic zatem dziwnego, że przed postawieniem na polskiej granicy przynajmniej kilkunastu tysięcy żołnierzy, Białorusini oraz Rosjanie nie odmówiliby takiego prezentu, jakim byłoby wpuszczenie ich, aby mogli sobie popatrzeć, gdzie powstają nowe drogi, zapory, rowy przeciwczołgowe, czy bunkry.