z Barbarą Jędrusiak rozmawia Paulina Nowosielska
ikona lupy />
Barbara Jędrusiak, dyrektorka Szkoły w Chmurze / Materiały prasowe / Fot. Piotr WoŹniakiewicz/Materiały prasowe
Od roku Szkoła w Chmurze jest na ustach wszystkich, których interesuje edukacja. Minister Czarnek nie krył, że ostatni pakiet zmian w prawie oświatowym był związany z waszą działalnością. Wiceprezydent Warszawy organizowała konferencje na wasz temat. Pojawił się też nowy wskaźnik przy naliczaniu subwencji oświatowej na ucznia w edukacji domowej. Czy to przekłada się na liczbę chętnych do nauki w Szkole w Chmurze?
Reklama

Rok szkolny kończymy z ponad 19 tys. uczniów w sześciu placówkach – podstawówkach i liceum, a zaczynaliśmy z 10 tys. I to bez promocji rekrutacji. Uczniowie dowiadywali się o niej od znajomych. W kolejnym roku szkolnym spodziewam się, że uczniów będzie nawet kilka razy więcej niż 1 września 2022 r. Już w ostatniej rekrutacji, od października do lutego, wprowadziliśmy pytania sprawdzające wiedzę rodziców o naszej szkole. Chcemy, by rodziny trafiały do nas z pełną świadomością, na czym polega edukacja domowa. Chcemy tworzyć społeczność ludzi odpowiedzialnych za siebie. To nie jest miejsce dla tych, co po prostu uciekają od systemu. To nie ma być „wolność od”, lecz wolność do stanowienia o sobie.

Skąd pewność, że uczniów będzie tak wielu?

Rekrutację zaczęliśmy trzy tygodnie temu i widzimy, ile wniosków spływa. Moje szacunki wynikają też z obserwacji, jak rośnie zainteresowanie edukacją domową. Byłoby jeszcze większe, gdyby nie obcięto na nią funduszy, w związku z czym musieliśmy uruchomić system składkowy. I gdyby nie ogólny niepokój odczuwany w naszym środowisku, czy nie pojawią się kolejne pomysły, jak ograniczać naszą działalność.

Finansowanie w waszym przypadku zmieniło się tak, że zamiast 0,8 kwoty naliczanej z subwencji oświatowej na jednego ucznia dostajecie teraz 0,2.

To zmiana radykalna, niczym nieuzasadniona.

Warszawa przedstawiła porównanie wydatków szkoły stacjonarnej i tej nastawionej na nauczanie domowe. W pierwszym przypadku przy 1250 uczniach, 156 nauczycielach, 36 osobach z administracji i obsługi roczne koszty wynagrodzeń i utrzymania budynku to niespełna 15,8 mln zł. Subwencja wynosi niecałe 10 mln zł. Czyli na minusie ok. 5,8 mln zł. W drugim przypadku roczne koszty to ok. 1,5–2 mln zł. Subwencja wynosi 8,5 mln zł. Co daje nadwyżkę 6,5–7 mln zł.

Ciekawe, że ustalona w rozporządzeniu przez ministra Czarnka kwota to ta, o którą zabiegała Warszawa przy wsparciu Unii Metropolii Polskich, w której stolica odgrywa ważną rolę. Moim zdaniem temat został przedyskutowany między resortem a miastem, czyli powstała swoista koalicja PO-PiS. Co do danych, o których pani mówi, to są wyssane z palca. Nie potrafię tego zrozumieć, bo przygotowując je, biuro edukacji miasta było tuż po kontroli u nas. Widzieli wszystkie nasze wydatki. Jednak nie pokazali realnych liczb, sugerowali, że wynajmujemy niewielkie powierzchnie. Mówili, że zatrudniamy kilkunastu nauczycieli, podczas gdy w tym czasie mieliśmy ich już kilkuset. Taka symulacja odniosła skutek, zadziałała na wyobraźnię. Zwłaszcza polityków.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU DGP