Wiceminister edukacji Joanna Mucha przedstawiła we wtorek na konferencji prasowej pierwsze wnioski z audytu w Instytucie Rozwoju Języka Polskiego im. św. Maksymiliana Marii Kolbego.

"Sprawa wygląda bardzo poważnie" - oceniła wiceminister. "W moim przekonaniu instytut Kolbego był de facto przepompownią kasy (...) do środowisk związanych z PiS" – powiedziała wiceminister. Podała, że działo się to "na dużą skalę". "Z dużym prawdopodobieństwem zakładam, że bardzo duża część z tych pieniędzy została spożytkowana nie na cele statutowe, tylko zwyczajnie przejedzona" – dodała.

Kto był dotowany?

Reklama

Przedstawiła kilka przykładów. Podała, że Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie im. Jana Olszewskiego w 36 konkursach otrzymała łącznie 9,5 mln zł, Fundacja Wolność i Demokracja w 37 wnioskach dostała łącznie 9,5 mln zł, Stowarzyszenie Wspólnota Polska w 36 wnioskach otrzymało dofinansowanie w wysokości 10,5 mln zł, Stowarzyszenie Parafiada im. św. Józefa Kalasancjusza – 5 wniosków, prawie 1 mln zł, Stowarzyszenie Klasztor Węgrów centrum Dialogu Kultur – 4 wnioski, prawie 850 tys. zł, Fundacja Rozwoju KUL – 6 wniosków, 881 tys. zł, Towarzystwo Naukowe KUL – 5 wniosków, ponad 1,5 mln zł.

"Mogłabym tę listę naprawdę długo jeszcze odczytywać. Zwrócilibyście państwo uwagę na to, że wszystkie te czytane przeze mnie fundacje, organizacje i stowarzyszenia, ich nazwy brzmią w taki sposób, że w sposób absolutnie jednoznaczny kojarzone są ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. I tak rzeczywiście jest. Jeśli w tym zastawieniu zdarzają się fundacje, które nie są związane z Prawem i Sprawiedliwością to są to absolutne wyjątki" - powiedziała Mucha. Zapowiedziała, że całe zestawienie zostanie opublikowane na stronie MEN.

Przytoczyła też kilka wniosków, na które pozyskiwano środki z Instytutu Kolbego oraz kwoty: "Dar i tajemnica" - Klasztor Węgrów (15 tys. zł), "Pamięć i tożsamość" - Klasztor Węgrów (ok. 200 tys. zł), "Pamięć i tożsamość 3" - klasztor Węgrów (240 tys. zł), konkurs teologiczno-katechetyczny w Wilnie (286 tys. zł), cykl kursów języka polskiego i kultury polskiej w Argentynie, Peru, Brazylii, Wenezueli (prawie 1 mln zł), imprezy okolicznościowe w Wielkiej Brytanii (341 tys. zł).

Wszystko dzięki sygnalistom

Wiceminister edukacji mówiła, że z informacji uzyskanych od sygnalistów, których - jak mówiła - było więcej niż się spodziewała, wynika m.in., że były nieprawidłowości przy przyznawaniu pieniędzy, przeprowadzaniu konkursów (konkursy były w taki sposób zaprojektowane, że nie precyzowały trybu rozliczania się z przyznanych środków, nie precyzowały dokumentów potrzebnych do rozliczenia otrzymanych środków), komisje konkursowe nie miały przyjętych regulaminów pracy, nie protokołowano też ich posiedzeń, komisje nie weryfikowały kosztorysów projektów, oferentom nie udostępniono kart ocen, nie było procedury odwoławczej, przyznawano dotacje dwuletnie, choć instytut nie ma takiego uprawienia (może przyznawać tylko dotacje roczne). Jak mówiła, jeżeli wniosek nie zmieścił się w konkursie to odsyłano go do naboru wniosków w trybie ciągłym.

"Cytat od mojego sygnalisty: +Do mojego instytutu zgłaszali się przedstawiciele partii rządzącej lub osoby z nią związane z sugestiami, które wnioski mają poparcie polityczne. Następnie komisja takie wnioski bez względu na błędy formalne lub merytoryczne oceniała pozytywnie+" - powiedziała Mucha. Dodała, od sygnalistów ma też informacje o antydatowaniu dokumentów, fikcyjnych zatrudnieniach w Instytucie, "niebotycznych kwotach" na podróże służbowe.

Poinformowała także, że nie zorganizowano konkursu stypendialnego, choć obliguje instytut do tego ustawa i rozporządzenie.

Mucha poinformowała o wszczęciu 9 stycznia br. przez MEN kontroli w trybie uproszonym kilku przedsięwzięć: "Wspieranie dzieci i młodzieży polonijnej oraz polskiej mieszkającej za granicami Polski 2023", "Wspieranie edukacji polonijnej poza granicami Polski 2023" oraz przeprowadzenia I Światowego Kongresu Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą. Dodała, że zakładane jest rozszerzenie kontroli w trakcie jej trwania w miarę pozyskiwania kolejnych informacji.

NIK zbada sprawę kompleksowo

Podała także, że przygotowywane jest wystąpienie do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kompleksowej kontroli Instytutu Kolbego.

"Na tyle, na ile będzie to możliwe, zobowiązuję się przed państwem, że doprowadzimy do zwrotu tych pieniędzy, które zostały w sposób nieuczciwy przekazane do beneficjentów" – powiedziała wiceminister. Zapowiedziała rozliczenie osób odpowiedzialnych za niegospodarność, brak nadzoru, przekraczanie uprawień i niedopełnienie obowiązków.

"Przede wszystkim zastopujemy w trybie natychmiastowym przekazywanie tych kwot do Instytutu Kolbego, które były przekazywane przez ten ostatni rok i poprzedni rok (...)" – zapowiedziała.

"Rozliczymy też absolutny brak nadzoru nad instytutem ze strony (...) poprzedniego kierownictwa MEN. Tu nadzoru nie było żadnego, proszę państwa, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że ten nadzór w moim przekonaniu sprawowany był po to, żeby dopychać wydawanie tych publicznych środków, a nie po to, by to wydawanie środków było gospodarne, celowe i wszystkie te przymiotniki, które wiążą się z dobrym wydawaniem środków publicznych" – wskazała.

"Zapraszam wszystkie uczciwe osoby z Instytutu do tego, by w roli sygnalistów pojawiły się w ministerstwie i do tego, żeby kolejne informacje na temat funkcjonowania Instytutu do nas, do mnie bezpośrednio, przyniosły" - powiedziała minister.

"Pochodzę z Płońska. Jak państwo pewnie wiecie, mój tata był budowniczym kościoła w Płońsku. Tak się składa, że ten kościół jest pod wezwaniem Maksymiliana Marii Kolbego. Spędziłam właściwie całe swoje dzieciństwo na budowie (...) tego kościoła. Od naprawdę bardzo wczesnego dzieciństwa osoba Maksymiliana Marii Kolbego była dla mnie bardzo ważna. Dzisiaj, jak widzę ludzi, którzy się owijają w Maksymiliana Marię Kolbego po to, żeby w moim przekonaniu kraść, to uważam, że jest to po prostu obrzydliwe (...). Nie ma miejsca w życiu publicznym na to, żeby zasłaniać się świętymi po to, żeby doprowadzać po prostu do grabienia publicznych pieniędzy" - powiedziała Mucha.

Historia instytutu

Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. św. Maksymiliana Marii Kolbego powołano do życia ustawą z października 2022 r. w celu wspierania rozwoju języka polskiego za granicą. Zgodnie z ustawą instytut może ustanawiać i finansować stypendia dla osób należących do Polonii, Polaków zamieszkałych za granicą i dla osób nieposiadających polskiego pochodzenia. W ustawie przewidziano również możliwość wsparcia przez instytut przedsięwzięć na rzecz wspierania rozwoju języka polskiego za granicą w formie dotacji celowej na finansowanie lub dofinansowanie realizacji określonych zadań.

Organami instytutu są dyrektor i rada instytutu. Dyrektora powołuje minister edukacji po zasięgnięciu opinii ministra spraw zagranicznych i ministra kultury i dziedzictwa narodowego. W skład rady instytutu wchodzą: jedna osoba powołana przez premiera, jedna osoba powołana przez szefa MSZ, jedna osoba powołana przez szefa MKiDN i nie więcej niż sześć osób powołanych przez ministra edukacji. Kadencja Rady Instytutu trwa cztery lata. Mucha wskazała, że w ub.r. ustawę znowelizowano wprowadzając trzyletnią kadencję dyrektora i wicedyrektora instytutu.

Podała, że w radzie są dwa wakaty, które zostaną szybko przez ministerstwo uzupełnione.

Przypominała też, że zgodnie z ustawą o Instytucie, finansowanie działalności wynosi rocznie maksymalnie do 92 mln zł. Pieniądze pochodzą z dotacji podmiotowej z budżetu państwa, przekazywanej przez ministra edukacji. "Tam jest takie jego magiczne słowo: +maksymalnie+, które daje nam dużo możliwości działalności. Maksymalnie 92 mln zł. Ustawa nie określa minimalnej kwoty" - powiedziała wiceminister edukacji.

Możliwa nowelizacja ustawy

Pytana, czy brana jest pod uwagę nowelizacja ustawy o Instytucie Kolbego, odpowiedziała: "Myślę, że tak. Nie ma jeszcze podjętej decyzji ostatecznej, ale myślę, że jest to bardzo prawdopodobne".

Odpowiadając na pytania dziennikarzy podała też, że na początku dyrektor Instytutu Kolbego zarabiał 19,5 tys. zł brutto, od lutego 2023 r. - 34 tys. 829 zł brutto, a jego zastępca zarabiał 33 tys. 436 zł brutto.

PAP wystąpiła o komentarz do Instytutu Rozwoju Języka Polskiego im. św. Maksymiliana Marii Kolbego. Do czasu nadania tej depeszy nie otrzymała go. (PAP)

Autorki: Danuta Starzyńska-Rosiecka, Paulina Kurek