Na rozpoczętej wczoraj konferencji WWDC 2023 – czyli najważniejszego dla Apple wydarzenia przeznaczonego dla deweloperów, firma zaprezentowała kilka nowości. Wiadomo m.in. jak będzie wyglądał iOS 17, który jesienią trafi na iPhony, co zobaczymy w iPadOS 17 i jak zmieni się obsługa Apple Watch pod kontrolą watchOS 10.

Najciekawsze było jednak chyba zaprezentowanie zupełnie nowej kategorii urządzenia, czyli gogli VR i AR do rozszerzonej rzeczywistości. I to z kilku powodów.

Może nie pierwsi, ale najlepsi

Reklama

Po pierwsze – o VR mówi się już od kilku lat, niektóre firmy, np. HTC, zupełnie przestawiły swojej priorytety, skupiając się właśnie na niej, a niemal zupełnie porzucając smartfony. W rozszerzoną rzeczywistość wciąż jeszcze wierzy Meta, która pokazała kilka dni temu zestaw Quest 3 VR, choć akurat zainteresowanie wirtualnym metaverse zdecydowanie słabnie. Reality Labs, czyli oddział firmy zajmujący się metaverse, zanotował w kwietniu stratę operacyjną w wysokości 3,99 mld USD. I wydaje się, że zamiast VR firma bardziej interesuje się będącą teraz na topie sztuczną inteligencją.

ikona lupy />
Apple Vision Pro / Materiały prasowe

Z tej perspektywy pokazanie wczoraj Apple Vision Pro może się wydawać dość ryzykowne. Apple nie jest ani pierwsze, ani specjalnie innowacyjne. Tyle, że firma już nie raz udowodniła, że to w niczym jej nie przeszkadza. Woli nawet puścić konkurencję przodem, pozwolić się jej wykrwawić i dopiero potem wkroczyć może z nie najbardziej innowacyjnym, za to z najbardziej dopracowanym urządzeniem. Tak było z iPhonem, tak było z Apple Wachem i każde z nich osiągnęło gigantyczny sukces.

Okulary premium

Czym więc dokładnie jest Apple Vision Pro? Pod względem technicznym – okulary mają dwa wyświetlacze micro-LED o rozdzielczości 23 milionów pikseli, co przekłada się na wrażenia oglądania obrazu w 4K. Obudowa wykonana jest z aluminium i szkła. Widzimy obraz 3D z wirtualnym interfejsem, który możemy swobodnie skalować. Poruszamy się po nim z wykorzystaniem głosu, dłoni i… oczu. Tak, Vision Pro śledzą nasz wzrok, więc jeśli chcemy np. zaznaczyć jakiś obiekt, wystarczy na niego dłużej spojrzeć. Google miksują obraz rzeczywisty z wirtualnym, przy czym możliwe jest wygaszenie rzeczywistej kamery i przejście w trzeci wymiar.

ikona lupy />
Apple Vision Pro / Materiały prasowe

Nasz obraz to nie zdjęcie (w goglach nie ma wewnętrznej kamery), ale zeskanowany model 3D, który uzyskuje się za pomocą specjalnych sensorów. Odpowiadają one również za czytanie naszej mimiki.

Dźwięk przestrzenny ma być na najwyższym poziomie. A jeśli ktoś ma wadę wzroku, może zamówić specjalne soczewki korekcyjne, które przygotuje firma Zeiss.

W goglach będzie można np. oglądać filmy (współpraca z Disney+). Bateria jest podłączona specjalnym kablem i ma starczać na dwie godziny pracy, ale oczywiście w każdej chwili można urządzenie podpiąć do adaptera. Ich zastosowanie? To głównie oglądanie filmów z Apple TV, zdjęć, rozmowy przez FaceTime, granie.

Cena z kosmosu. Choć to może być bez znaczenia

I tu dochodzimy do rzeczy bardzo ważnych, o ile nie najważniejszych. Ceny i dostępności. Wiadomo, że Apple bardzo wysoko wycenia swoje urządzenia. Więc spodziewano się tego również w przypadku gogli. Ale nikt nie spodziewał się, że będzie to tak dużo, dokładnie – 3499 dol. W USA za tyle można kupić np. MacBooka Pro w najmocniejszej wersji. U nas kosztuje on ponad 20 tys. zł.

Rynki finansowe nie zareagowały dobrze na prezentację gogli. W momencie ich prezentacji akcje spadły o 2-3 proc. – do poziomu 180 dolarów.

ikona lupy />
ShutterStock

Pozostaje jeszcze kwestia dostępności. Nawet jeżeli Apple Vision Pro będą u nas sprzedawane, to nie obsłużymy ich za pomocą języka polskiego, Siri wciąż go nie wspiera. Oczywiście można mówić po angielsku bądź w jakimś innym języku, więc teoretycznie przeszkód nie ma. Ale jednak jest to jakieś ograniczenie w sprzęcie kosztującym gigantyczne pieniądze.

Firma ma jednak jeszcze trochę czasu, Apple Vision Pro mają zostać wprowadzone do sprzedaży w styczniu przyszłego roku.