Według raportu Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD), łączna liczba mieszkań sprzedanych przez deweloperów w całym 2021 r. wyniosła ok. 165 tys. lokali, co stanowi historyczny rekord. W sześciu największych miastach, według analizy JLL, sprzedano natomiast 69 tys. mieszkań (więcej, 72 tys. sprzedano tylko w 2017 r.). Wzrost cen mieszkań w sześciu największych miastach wyniósł średnio 17 proc. rdr.

W raporcie zauważono, że ograniczeniem jest podaż mieszkań. Oferta lokali do kupienia (na etapie budowy lub gotowych jednostek) spadła w sześciu miastach do najniższego poziomu od przeszło dekady. Na koniec 2021 r. klienci mogli wybierać mieszkania z puli 37,4 tys. mieszkań, mniejszej o ponad 20 proc. niż rok wcześniej.

"Liczba mieszkań do kupienia w największych miastach spadła tak bardzo, że pomimo wzrostu cen o 17 proc. łączna wartość wszystkich mieszkań oferowanych na sprzedaż spadła rdr o ponad 8 proc. W Warszawie, gdzie oferta spadła do skrajnie małej, wynoszącej 10 tys. jednostek, średnia cena mieszkań wprowadzanych do oferty w IV kw. 2021 była wyższa względem tych wprowadzanych do oferty w IV kw. 2020 aż o 33 proc." - zaznaczył PZFD.

Według szacunków związku, w ub.r. sprzedano też kilkanaście tysięcy tzw. lokali inwestycyjnych, które są przeznaczone głównie na wynajem, ale formalnie nie są mieszkaniami, a lokalami użytkowymi. Wśród nich są tzw. aparthotele w miejscowościach turystycznych, tzw. mikrokawalerki w dużych miastach czy lokale na wynajem kupowane przez osoby indywidualne i fundusze inwestycyjne. "Zakupy funduszy inwestycyjnych, choć często spektakularne medialnie, odpowiadają za niewielki procent krajowej sprzedaży" - podkreślono w raporcie.

Reklama

PZFD prognozuje, że w całym 2022 r. mieszkania zdrożeją o 7-10 proc., przy czym wzrost ich cen będzie się utrzymywał powyżej inflacji. Analiza uwzględnia prognozy inflacyjne i dalszy wzrost stóp procentowych (nawet do 4 proc. stopy bazowej). Jak zaznaczono, nie wiadomo natomiast, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie i jaki będzie to miało wpływ na rynek mieszkaniowy.

Oceniono, że ten rok będzie należał do miast powiatowych, w których będzie rosła oferta nowych mieszkań i gdzie będzie realizowana większość transakcji. Ceny lokali na mniejszych rynkach będą rosły na skutek inflacji i zmiany przepisów, które przekładają się na koszty wytworzenia mieszkania. W dużych miastach dalszy wzrost cen - według PZFD - będzie wynikiem braku działek, przedłużających się procedur administracyjnych (zwłaszcza w zakresie decyzji środowiskowych), sceptyczności urzędników i przepisów (m.in. wprowadzenia Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego, wzrostu obciążeń podatkowych, wyższych wymogów efektywności energetycznej). "Na pewno nie uda się powtórzyć liczbowego wyniku z 2021 r., ponieważ deweloperzy nie mają wystarczającej liczby mieszkań na sprzedaż" - zauważono.

"Konieczne są zmiany przepisów pozwalające na zwiększenie dostępności gruntów celem ograniczenia wzrostu cen mieszkań. Ministerstwo Rozwoju zapowiedziało ułatwienia w przekształcaniu gruntów pousługowych w mieszkaniowe, co stało się dramatycznie pilne. Konieczne jest również rozwiązanie kwestii ograniczeń w budowie balkonów, tarasów i kondygnacji podziemnych" - napisano w raporcie.