Wojna w Ukrainie i związany z nią napływ uchodźców do Polski, a także zakończenie covidowego trybu nauczania na uczelniach oraz drastyczny wzrost stóp procentowych, który uniemożliwia kupowanie mieszkań na kredyt, to czynniki, które w największym stopniu wpływają obecnie na rynek najmu.
Jak wylicza analityk PKO BP Wojciech Matysiak, od wybuchu wojny w Ukrainie wynajem mieszkania podrożał już o ok. 40 proc. - Oferta jest nieco większa niż w marcu czy kwietniu, jednak wciąż o ok. 40 proc. niższa niż przed wojną. W perspektywie najbliższych miesięcy spodziewam się utrzymania wysokich czynszów lub nawet dalszego ich wzrostu, przy jednoczesnym hamowaniu czy korekcie cen transakcyjnych - mówi. Jego zdaniem w perspektywie roku-dwóch lat wzrosty stawek za wynajem stracą jednak na dynamice.

Mieszkań może zabraknąć

- Mamy zdecydowanie więcej chętnych do najmu niż dostępnych zasobów: pokojów, mieszkań, a nawet domów - wskazuje Filip Dykas, założyciel Simpl.rent. Według niego w największych miastach nawet 30 proc. chętnych może nie znaleźć mieszkania, które odpowiadałoby ich potrzebom.
Reklama
- To dobry moment, by rozważyć wynajęcie swojego mieszkania - najemców nie zabraknie - zachęca.
Jak wskazuje PKO BP w swojej najnowszej analizie, obecnie na studiach stacjonarnych studiuje ok. 64 proc. ogółu studentów.