Niemal o 100 proc. w ciągu ostatnich 2 – 3 lat wzrosło zainteresowanie polskich studentów praktykami za granicą
Wynika to z danych AIESEC, organizującej praktyki w 110 krajach na świecie. Podobne wzrosty notuje wiele uczelnianych biur karier, które wysyłają studentów i absolwentów do pracy za granicę.
– Mamy dziś 20 chętnych na 1 miejsce, sześć razy więcej niż w 2004 r., kiedy ruszaliśmy z naszym programem – mówi Marta Cieślak z Instytutu Monitorowania Mediów, organizatora konkursu „Praktykuj za granicą”.
Tak duże zainteresowanie to efekt słabej konkurencji polskich firm w organizacji staży. Wiele z nich, wykorzystując trudną sytuację na rynku pracy, w dalszym ciągu proponuje młodym bezpłatne praktyki. Do wyjątków należą takie spółki, jak np. Adamed, Infosyss, ING Bank Śląski czy Shell, które płacą młodym od 1,5 do 3 tys. zł, a potem podpisują z nimi stale kontrakty.
Reklama
Jednak nawet one przegrywają z zagranicznymi firmami. Na przykład agencja reklamowa Burson-Marsteller z Brukseli płaci praktykantom 900 euro miesięcznie, pomaga znaleźć tanie lokum i dorzuca jeszcze bilet lotniczy w obie strony. Jeszcze wyższe wynagrodzenia są w Wielkiej Brytanii. – Niektóre instytucje finansowe płacą stażystom nawet 900 – 1000 funtów miesięcznie – mówi Paulina Rogala z krakowskiego oddziału AIESEC.
O polskich studentów szczególnie ostro walczą wielkie międzynarodowe koncerny. W Akademii Górniczo-Hutniczej i Szkole Głównej Handlowej pojawili się w tym roku przedstawiciele dużych firm z branży wydobywczej i lotniczej, którzy szukają najzdolniejszych uczniów. – Zapraszają ich na staże do Londynu i USA, oferując dobre wynagrodzenie – mówi Krzysztof Inglot z Work Service.
Staż za granicą z reguły otwiera drzwi do kariery w kraju. Z danych m.in. AIESEC wynika, że młodzi, którzy mogą pochwalić się doświadczeniem w zagranicznych firmach, 2 – 3 razy szybciej znajdują pracę w Polsce niż ich koledzy. Na przykład Anna Deneka, która miesiąc przepracowała w firmie PR Fleishman-Hillard w Wielkiej Brytanii, 3 tygodnie po wysłaniu CV dostała trzy propozycje pracy. – Liczyło się doświadczenie w międzynarodowym zespole – mówi Deneka. Niestety, skutkiem ubocznym staży bywa emigracja młodych.
Wygląda na to, że zagraniczne firmy znacznie lepiej niż polskie potrafią przewidzieć skutki starzenia się społeczeństwa. Zgodnie z prognozami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju do 2020 r. liczba studentów w Polsce spadnie nawet o 40 proc., a w zachodnich krajach UE nawet o 50 – 60 proc. Wygrają gospodarki, które będą miały większy potencjał młodych, wykształconych ludzi.