Szef MEiN - w opublikowanym w piątek wywiadzie dla "Kuriera Lubelskiego" - był pytany o polski system edukacji w sytuacji wojny w Ukrainie i przyjazdu około 700 tys. dzieci z tego kraju.

Minister edukacji przypomniał, że na potrzeby szkół podstawowych i ponadpodstawowych tworzone są specjalne oddziały przygotowawcze.

"Szacujemy, że w ten sposób będzie to wyglądać do końca roku szkolnego. To przede wszystkim okres, gdy uczniowie intensywnie uczyć się będą języka polskiego i ewentualnie tych przedmiotów, które mogą być w danej szkole dodatkowo nauczane, zgodnie z uwarunkowaniami poszczególnych szkół. To jest minimum sześć godzin języka polskiego i pozostałe godziny do dyspozycji nauczycieli" - podkreślił Czarnek.

Dodał jednocześnie, że "może to być równie dobrze dwadzieścia godzin języka polskiego, bo chodzi o to, by przygotować dzieci do wejścia do polskiego systemu na stałe, jeśli oczywiście tu zostaną".

Reklama

Szef MEiN odniósł się także do projektu posłów PiS, który ma wprowadzić rozwiązania znane z ustawy "Lex Czarnek", czyli wzmocnienie uprawnień kuratorów w zakresie odwoływania dyrektorów szkół i współpracy z tymi placówkami organów pozarządowych.

Minister edukacji przypomniał, że nad tymi rozwiązaniami pracują teraz posłowie z Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Jak wskazał, w zawetowanej przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawie dużo przepisów było autorstwa tych właśnie posłów i - jak przyznał Czarnek - "to oni byli głównie zawiedzeni, oczywiście obok nas, tym wetem".

"I dlatego po tym, gdy usłyszeli, że tu nie o przepisy chodzi, tylko o moment uchwalenia tej ustawy, bo przepisy są bardzo dobre, przystąpili natychmiast do pracy. Teraz prace nad ustawą przebiegają w ścisłym kontakcie z urzędnikami z kancelarii prezydenta, więc mam nadzieję, że jeszcze przed wakacjami ta ustawa zostanie uchwalona i podpisana przez Prezydenta" - powiedział Czarnek.

Minister edukacji był też pytany o wzrost średniego wynagrodzenia nauczycieli od 1 maja o 4,4 proc. i opinie związków zawodowych, które występowały o to, by zachować wskaźniki inflacyjne przy regulacjach płac.

"Gdyby związki zawodowe rzeczywiście chciały chronić interesy nauczycieli, to już dawno mielibyśmy uchwaloną ustawę, która zmieniałaby status zawodowy nauczyciela, zdecydowanie go polepszając" - odpowiedział Czarnek.

"Pamiętajmy, że proponowałem 36 proc. podwyżki wynagrodzeń zasadniczych, ale związki zawodowe dzisiaj, niestety wszystkie, nie są od tego, żeby chronić nauczycieli, tylko garstki tych, których reprezentują i ich interesów. Akurat tym jest bardzo dobrze, bo to są nauczyciele z nadgodzinami, z dużym stażem, którzy zarabiają 7-8 tys. zł" - dodał minister.

Zdaniem szefa MEiN są to grupy, które chronią związki zawodowe. "Więc niech nie twierdzą, że zależy im na przyszłości zawodu nauczyciela. Bo gdyby tak było, to przystałyby na nasze propozycje, które były bardzo szerokie. I mówię to o wszystkich związkach - od ZNP po Solidarność" - zaznaczył.

Czarnek był też pytany o słowa prof. Magdaleny Środy, która twierdzi - jak przytoczono w wywiadzie - że "Ukrainki przekraczając ukraińsko-polską granicę trafiają do państwa fundamentalistycznego, dyskryminującego kobiety, którego władza ma charakter autorytarny i nacjonalistyczny". Ukrainki - zdaniem prof. Środy - "mają być w Polsce narażone na kilka form dyskryminacji – narodowej, płciowej, religijnej i społecznej".

"To, co mówi pani Środa, jest działalnością skrajnie antypolską, skrajnie antypaństwową i nie wiem nawet, czy nie śmierdzącą rosyjską agenturą" - ocenił Czarnek dodając, że "coś takiego mogą pisać rosyjskie trolle w mediach społecznościowych, a to pisze pani, która uważa się za profesora i za etyka".

"To jest po prostu niebywały skandal. Kobiety ukraińskie, przekraczając polską granicę, są niestety narażone na słuchanie i czytanie takich nieodpowiedzialnych głupot. I to jest zasadnicze zagrożenie dla nich" - stwierdził minister.