Wysokość płacy minimalnej jest ustalana przez polityków, a nie przez wolny rynek, dlatego nie zawsze odpowiada tempu rozwoju gospodarki, w tym wzrostu produktywności pracowników. To zaś często prowadzi do zaburzeń na rynku pracy, a w konsekwencji na innych procesach gospodarczych – np. na podbitej sztucznie inflacji (np. gdy producenci zmuszeni są podnieść cenę swojego towaru, skoro ponieśli wyższy koszt jego wytworzenia).

Od Nowego Roku, decyzją rządu Mateusza Morawieckiego z września, minimalne wynagrodzenie za pracę wzrośnie o 17,8 proc. – z obecnych 3600 zł do 4242 zł. Godzinowa stawka minimalna urośnie zaś z 23,50 zł do 27,70 zł. Drugi etap rewaloryzacji czeka nas od 1 lipca, gdy minimalne świadczenia będą wynosić już 4300 zł oraz 28,10 zł.

Podwyżka o 17,8 proc. to największy procentowy wzrost od 2008 roku, gdy świadczenie zostało ustawowo podwyższone o ponad 20 proc. (z 936 zł do 1126 zł).

Reklama

Płaca minimalna w Polsce na tle Europy

Przy obecnym kursie euro (4,33), już za niecały miesiąc najniższa etatowa pensja wynosić więc będzie w Polsce równowartość 980 EUR. Jak zauważa w rozmowie z DGP główny ekonomista zrzeszenia Pracodawcy RP, Kamil Sobolewski, w europejskim rankingu płacy minimalnej w jednym roku przeskoczymy Portugalię, Litwę, Maltę, Cypr i Grecję. Polska płaca minimalna będzie 9. najwyższą w Europie, wyprzedzać nas będą tylko Niemcy, Francja, kraje Beneluksu, Hiszpania oraz Słowenia.

Co więcej, w relacji do wynagrodzenia średniego nasze wynagrodzenie minimalne będzie zapewne drugie – po Grecji - najwyższe w Europie i osiągnie ok. 55 proc.

- Dla ilustracji, ostatni znaczący wzrost płacy minimalnej w relacji do średniej zajął 10 lat: między 2007 a 2016 rokiem płaca minimalna została zwiększona z ok. 33 proc. średniej do około 43 proc. średniej. Od tamtej pory oscylowała w granicach 42-45 proc. średniej, w 2022 roku wyniosła ponownie niecałe 43 proc. średniej – przypomina Sobolewski.

Jego zdaniem, tak niewielka różnica między minimalną a średnią pensją zagraża przede wszystkim małym firmom, które mają niską wartość dodaną, niską rentowność, zatrudniają pracowników o niskich kwalifikacjach. Dla nich wzrost płacy minimalnej to nie tylko wzrost kosztu pracowników, ale też wzrost składek zusowskich właściciela firmy.

Czy wzrost płacy minimalnej zwiększy bezrobocie?

Ustawowy wzrost pensji minimalnej jest w teorii działaniem mającym poprawić sytuację najgorzej zarabiających. Czasem działa jednak kontrproduktywnie – przedsiębiorcy, których nie stać już na płacenie wyższej pensji, po prostu likwidują etat. Dotyczy to zarówno tych najsłabiej zarabiających, jak i pracowników na nieco wyższych szczeblach drabiny płacowej, którzy również oczekują wzrostu pensji. W efekcie ustawowe dociążanie pracodawców może prowadzić do wzrostu bezrobocia.

Ekonomiści oceniają jednak, że polska gospodarka jest obecnie na fali wznoszącej, a rynek pracy należy do pracownika – to o nich zabiegają pracodawcy, a nie odwrotnie.

- Firmy ciągle borykają się z pozyskaniem doświadczonych pracowników, a liczba nieobsadzonych etatów rośnie. Jeśli w jakiejś firmie dojdzie do redukcji zatrudnienia, co wydaje się możliwym scenariuszem szczególnie w najmniejszych firmach, to ci pracownicy powinni znaleźć prace w innych obszarach – tłumaczy główny ekonomista Banku Millennium, Grzegorz Maliszewski.

Płaca minimalna a szara strefa

Alternatywą dla zwolnień, w przypadku zbyt dużego wzrostu płacy minimalnej, bywa czasem przejście do szarej strefy – pracownik otrzymuje wtedy swoje dotychczasowe, niższe od oficjalnie wymaganego, wynagrodzenie, ale przynajmniej ma pracę.

W obecnej sytuacji gospodarczej wystąpienie tego zjawiska na masową skalę również jest jednak mało prawdopodobne.

- Duże firmy zasadniczo nie mają ani chęci, ani realnej możliwości skutecznego przeniesienia istotnej części pracowników do szarej strefy – ocenia główny ekonomista Pracodawców RP.

- Wśród małych firm zjawisko może się zdecydowanie nasilić, ale będzie ograniczane przez etykę przedsiębiorców, postawy pracowników, o ile nie będą chcieli tak pracować, ograniczenia poufności takich zachowań czy działania instytucji publicznych. Rewolucji zatem nie zobaczymy – dodaje Sobolewski.

Podobnie sytuację oceniają przedstawiciele małych firm usługowych, które – ze względu na wysoki udział kosztów osobowych w ogóle ich wydatków – będą najbardziej dotknięte podwyżką minimalnej. Marcin Kokot, właściciel firmy Bryliant z Wrocławia, z branży serwisu sprzątającego, mówi, że w jego branży szara strefa działa od dawna i od stycznia sytuacja niewiele się zmieni.

- Moja firma sprzątająca dostarcza głównie usługi premium i specjalistyczne. Próg wejścia do tego segmentu jest wysoki, więc szara strefa tu nie występuje i nie stanowi dla nas realnej konkurencji ani problemu – zapewnia w rozmowie z DGP Kokot.