O kolejnym po Wielkiej Rezygnacji i „cichej rezygnacji” zjawisku na rynku pracy dla CNBC pisze Jessica Dickler.

Czym jest „coffee badging” czyli „kawa w biurze”?

„Kawa w biurze”, w języku angielskim występująca jako idiom „coffee badging”, to nic innego, jak pojawianie się w miejscu pracy w celach bardziej towarzyskich niż jakichkolwiek innych. Zwrot ten opisuje sytuację, w której pracownik „wpada”, żeby napić się kawy ze współpracownikami, pójść z nimi na lunch czy nawet wziąć udział w jakimś spotkaniu służbowym, a w rzeczywistości – żeby się pokazać. Po czym wraca pracować do domu.

Jak wynika z sondażu Instytutu Gallupa z 2023 roku, w USA obecnie tylko jedna trzecia zatrudnionych osób jest zaangażowana w swoją pracę i związana emocjonalnie z firmą. 50 proc. pracownic i pracowników wycofało swoje zaangażowanie, co zdaniem Dickler znajduje odzwierciedlenie w takich zjawiskach jak „cicha rezygnacja” czy „kawa w biurze”. Jeśli chodzi o to ostatnie, według ankiety przeprowadzonej przez firmę Owl Labs, sprawa dotyczy 58 proc. osób pracujących w trybie hybrydowym.

Czy pracownicy wiedzą, co czynią?

Jeśli spojrzymy na sprawę szerzej, opisane wyżej kwestie będą tylko odpryskiem dużo szerszego zjawiska – nowego paradygmatu w myśleniu o relacji pomiędzy człowiekiem a pracą. Biznes może się martwić – cicho rezygnujący, wpadający na kawę do biura pracownicy odpuszczają sobie jakąś część własnej produktywności, co specjaliści z Instytutu Gallupa wycenili na stratę 1,9 biliona (!) dolarów rocznie tylko w samych Stanach Zjednoczonych.

Pracownicy jednak zdaje się, że wiedzą, co robią. Próbują ratować swoje przemęczone korporacyjnym życiem organizmy, które wyewoluowały przecież do funkcjonowania w zupełnie innym rygorze. Psycholog biznesu Robert Hall wyjaśnia, że omawiane trendy mają źródło w dwóch nakładających się na siebie zjawiskach – ludzie czują się przemęczeni pracą na wysokich obrotach, wykonywaną w gąszczu alarmów telefonów, maili i powiadomień na Slacku. Z kolei technologia umożliwia im utrzymanie zdrowego dystansu pomiędzy sobą a pracą. Pandemia COVID-19 pokazała, że tę intelektualną najczęściej da się wykonywać zdalnie. Czemu więc nie poprawić swojego dobrostanu?

Praca zdalna nie podlega negocjacjom

Jak pisze Dickler, na kwestię należy spojrzeć jeszcze szerzej. W firmach, które skupiają się na zapewnieniu pracownikom mentoringu i ścieżki rozwoju, problem nie występuje. Wydaje się to oczywiste – jeśli mój pracodawca dużo mi daje, odwdzięczam się mu tym samym. A jednak najwidoczniej nie jest to regułą – według szerokiego badania firmy Randstad „Workmonitoring 2024”, przeprowadzonego na 27 000 pracowników z całego świata, choć 56 proc. z nich uważa się za osoby ambitne, to 47 proc. – w ogóle nie koncentruje się na rozwoju kariery zawodowej.

Badanie pokazało, że pracownicy są bardziej skupieni na tym, żeby utrzymać zdrowe relacje oraz proporcje pomiędzy pracą a życiem prywatnym, większość ceni sobie elastyczne godziny pracy i wsparcie psychiczne od pracodawcy i… nie chcą spędzać za dużo czasu w biurze. 37 proc. z nich rozważyłoby zwolnienie się, gdyby zostali poproszeni o częstszą pracę stacjonarną. Dla 39 proc. praca zdalna nie podlega negocjacjom.