Oto trzy zmiany, które Neale sugeruje wprowadzić (nie tylko) kobietom na (nie tylko) kierowniczych stanowiskach, aby ich praca była efektywna, a nie efektownie wyciskająca wszystkie soki.

Po pierwsze: Myśl! To nie jest marnowanie czasu

Dotyczy to zwłaszcza osób, których praca zaczyna się już przy układaniu strategii, misji i wizji w danym przedsiębiorstwie czy instytucji. Przywykliśmy do widoku menedżerek i menedżerów, wpadających na spotkanie minutę spóźnionych, dławiących się kawą na wynos i mających dla wszystkich tylko 30 minut, bo zaraz pędzą na następne spotkanie.

Reklama

Neale przekonuje, że to błąd. Stawianie „działania” ponad „myślenie” to fałszywa dychotomia – aby to pierwsze było skuteczne, konieczny jest czas na to drugie. Coachka sugeruje, aby urefleksyjnić proporcje pomiędzy tymi dwoma obszarami i poświęcić drugiemu chociaż 10 proc. więcej czasu. Pozwoli to zachować szerszy obraz – siebie samej jako liderki, swojego miejsca w strukturze organizacji i wkładu, jaki chcemy w nią wnieść.

Po drugie: Deleguj pracę i improwizuj

Jak pisze Neale, szczególnie w przypadku kobiet na stanowiskach kierowniczych widoczny jest trend: aby być postrzegane jako równe mężczyznom, starają się pracować jak najwięcej. Paradoksalnie może to sprawić, że szereg rzeczy, które robią, nie zostaną dostrzeżone, ponieważ nie mają nic ze spektakularności.

Coachka radzi, aby ustalać priorytety – na tym spotkaniu muszę być obecna i się do niego dobrze przygotować, na inne mogę oddelegować pracownika lub pracownicę. A na jeszcze innym – dobrze, żebym była, ale nie muszę się „spinać” i dam radę improwizować. Zaufanie swoim podwładnym i własnej kreatywności może być doskonałym sposobem, żeby codzienna praca przytłaczała nas nieco mniej.

Po trzecie: Wpisz czas na refleksję w grafik

Jako trzecią metodę sprawienia, aby nasza praca była efektywna, ale nie ciężka, coachka proponuje coś, co dla osób ze skłonnością do pracoholizmu może stanowić małą rewolucję. Sugeruje, aby do swojego tygodniowego rozkładu zajęć wpisać czas na metarefleksję. Osobom, które przeraża sama wizja, że miałyby siedzieć i z pozoru nic nie robić, proponuje, żeby na dobry początek było to chociaż 10-30 minut w tygodniu.

Aby zwiększyć efektywność tych rozmyślań, Neale podsuwa kilka tipów. Proponuje, aby nie usuwać z kalendarza odwołanych spotkań, ale ten czas, w którym miały się odbyć, przeznaczyć właśnie na refleksję. Radzi też, aby przynajmniej na początku wypisać sobie listę rzeczy, które chcemy przemyśleć, np. „moje relacje z szefami innych działów”, „jak sprawić, żeby prezes miał bardziej otwarte uszy na moje propozycje” itp. Jak przekonuje coachka, zastosowanie się do wszystkich przedstawionych przez nią wskazówek sprawi, że nasza praca będzie zarówno bardziej efektywna, jak i satysfakcjonująca.