Wypowiadając się w Ankarze przed członkami swojej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), Erdogan podkreślił, że zdaniem ugrupowania "podczas wyborów w Stambule (31 marca) doszło do zorganizowanej korupcji i totalnego bezprawia".

Powiedział również, że Turcja jest narażona na gospodarczy sabotaż, i zapowiedział odpieranie wszelkich ataków na krajową gospodarkę. "Co zrobimy? Od tej pory (w sprawie gospodarki - PAP) będziemy robić to, co zrobiliśmy z terrorystami" - oświadczył.

Erdogan odrzucił przy tym krytykę tureckich przedsiębiorców, wyrażających zaniepokojenie stanem gospodarki kraju. Zdaniem prezydenta wydając "osobliwe oświadczenia", przedsiębiorcy "popełnili błąd", zamiast "robić, co do nich zależy". "Każdy powinien znać swoje miejsce" - podkreślił.

"Gdy wydajecie oświadczenia, które równają się atakowi na decyzję komisji wyborczej, to pokazujecie, gdzie stoicie i jaką zajęliście pozycję" - powiedział.

Reklama

W wydanym wcześniej oświadczeniu turecki związek przedsiębiorców Tusiad wyraził przekonanie, że w czasie, gdy "należałoby się koncentrować na daleko idących reformach gospodarczych i demokratycznych, powrót do atmosfery wyborczej budzi niepokój".

Zamieszanie wokół wyniku wyborów burmistrza w Stambule budzi obawy inwestorów przed osłabieniem stabilności politycznej w Turcji i dalszą utratą wartości liry. Od końca 2018 roku Turcja przeżywa recesję, a inflacja utrzymuje się na wysokim poziomie ok. 20 proc. We wtorek rynki finansowe zareagowały na sytuację w Stambule spadkiem kursu liry o 1,3 proc., do najniższego poziomu od października ub.r.

W poniedziałek turecka Wysoka Komisja Wyborcza anulowała wybory burmistrza Stambułu i nakazała powtórzyć je 23 czerwca ze względu na domniemane powiązania niektórych członków komisji wyborczych z "organizacją terrorystyczną". Ogłosiła, że 43 członków komisji wyborczych utrzymywało kontakty z organizacją Fethullaha Gulena, oskarżanego przez rząd Turcji o zorganizowanie udaremnionego zamachu stanu w 2016 roku.

Wybory lokalne z 31 marca w Stambule niewielką przewagą wygrał kandydat opozycyjnej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP) Ekrem Imamoglu, zwyciężając z kandydatem rządzącej w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Binalim Yildirimem. Wcześniej politycy AKP sprawowali władzę w Stambule przez 25 lat. Turecka opozycja od dawna kwestionuje niezależność tego gremium.

Erdogan powiedział we wtorek, że Yildirim wystartuje w powtórzonych wyborach, podczas gdy ponowny start Imamoglu zapowiedział tego dnia szef jego partii, Kemal Kilicdaroglu.

W wystąpieniu w parlamencie skierowanym do posłów CHP Kilicdaroglu wyraził przekonanie, że Imamoglu zwycięży po raz drugi. Ocenił też, że Wysoka Komisja Wyborcza "niszczy prawo, system sądownictwa i sprawiedliwość" w Turcji.

Unieważnienie wyborów w Stambule spotkało się z krytyczną reakcją sojuszników Ankary na Zachodzie.

>>> Czytaj też: Węgierska prasa: Rusza planowanie szybkiej kolei Budapeszt-Warszawa