Pomimo stanowiska francuskiej lewicy, której przedstawiciele m.in. we władzach samorządowych chcą przyjmować uchodźców z Afganistanu, prezydent Emmanuel Macron oraz politycy prawicy ostrzegają przed falą migracji w związku z przejęciem władzy w Afganistanie przez talibów.

Macron sygnalizuje konieczność przyjęcia zagrożonych represjami Afgańczyków, przewidując jednocześnie „znaczące ruchy ludności”. Jego zdaniem Europa nie powinna brać sama odpowiedzialności za obecną sytuację w Afganistanie i za kwestie osób proszących o azyl – pisze francuski dziennik.

We Francji trwa też debata nad definicją „imigranta” oraz „uchodźcy”.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel wspomina o „kontrolowanym” przyjmowaniu „szczególnie wrażliwych” uchodźców, podobnie, jak prezydent Macron. Europa chce uniknąć niekontrolowanej fali migracji – zauważa „Le Figaro”.

Reklama

Paryż i Berlin przygotowują „inicjatywę europejską” skierowaną do krajów tranzytowych.

Eurodeputowany i szef koalicji Zielonych Yannick Jadot wyraził zdumienie tym, że prezydent kraju „oświadcza, że kobiety, mężczyźni i dzieci, którzy uciekają z piekła talibów, są przede wszystkim zagrożeniem, nielegalnymi migrantami”.

Opinię tę podzielił m.in. deputowany skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Adrien Quatennens, oceniając, że poniedziałkowe przemówienie prezydenta „negatywnie zaskoczyło Francję”.

Postawę Macrona potępili też przedstawiciele Partii Socjalistycznej. „Aby zakwalifikować jako nieuregulowane przepływy migracyjne istoty ludzkie uciekające przed faszyzmem talibów, nastolatki, które będą ofiarami gwałtów i przymusowych małżeństw, dziennikarki, sędzie lub burmistrzynie, które zostaną zwolnione ze swoich stanowisk, bo są kobietami. Wstyd” - zareagowała była socjalistyczna minister Laurence Rossignol.

„Taka polityka hańbi nasz kraj” – ocenił z kolei socjalista Benoit Hamon.