„Nie dlatego współpracujemy z danym krajem, że zgadzamy się z nim ideologicznie, ale dlatego, że kooperacja leży w naszym wspólnym interesie. Z Rosją też współpracujemy tylko w takich kwestiach, które są dla obu stron korzystne” – oznajmił Szijjarto.

I zaznaczył: „Nie bądźmy hipokrytami, nie popadajmy w błąd polityki zagranicznej, która kieruje się liberalną ideologią! Nikt nie musi odgrywać roli światowego policjanta, niech każdy kraj kontynuuje prowadzenie swojej polityki zagranicznej w sposób suwerenny!” - oświadczył.

Szijjarto przekonywał również, że w węgierskiej polityce wobec Ukrainy nie ma rosyjskiej składowej, a w relacjach z Rosją składowej ukraińskiej.

„Nie chcemy patrzeć na stosunki węgiersko-ukraińskie przez rosyjskie okulary, ani na stosunki węgiersko-rosyjskie przez okulary ukraińskie. Rosji nic do tego, że nie mamy zbyt serdecznych relacji z Ukrainą” – powiedział, powtarzając zarzut, że Ukraina narusza prawa mniejszości węgierskiej na swoim terytorium.

Reklama

Węgierski minister zaznaczył, że członkostwo w NATO wymaga spełnienia surowych kryteriów, a Ukraina ich obecnie nie spełnia. „Co będzie w przyszłości, wiedzą tylko wróżbici. W krótkiej perspektywie nikt nie liczy się z tym jako realnym scenariuszem” – powiedział.

Węgry za integralnością terytorialną Ukrainy

Na pytanie, czyj jest Krym, Szijjarto odparł, że doszło do nielegalnej aneksji ze strony Rosji. „W UE i NATO wszystkie państwa konsekwentnie reprezentują to stanowisko. Rząd Węgier zawsze opowiadał się za suwerennością i integralnością terytorialną Ukrainy” – dodał.

Wyraził nadzieję, że nie dojdzie do eskalacji kryzysu rosyjsko-ukraińskiego i manewrów militarnych ze strony NATO w regionie. „Gdyby w tym regionie doszło do jakichkolwiek manewrów militarnych, byłby to wielki problem. Należy za wszelką cenę znaleźć pokojowe rozwiązanie. Skoro o tym mowa, istnieje model – nazwijmy go węgierskim – który dobrze działa: dowiedliśmy, że także jako członkowie NATO i UE możemy utrzymywać dobre stosunki z Rosjanami” – powiedział.

Odnosząc się do współpracy z Chinami, podkreślił, że kraj ten stał się ważnym elementem światowej polityki, gospodarki i bezpieczeństwa.

„Mamy nowy porządek światowy. Każdy musi się do tego dostosować i wszyscy próbują wyciągnąć z tego jakieś korzyści. My w 2010 r. zainicjowaliśmy politykę otwarcia na Wschód, w ramach której z powodzeniem rywalizujemy o chińskie inwestycje” – oznajmił.

Pytany, czy nie ma ryzyka, że Węgry w zamian za profity staną się rzecznikiem chińskich interesów w Europie, nazwał to „sztucznym tworzeniem problemów”. Podkreślił, że zawarł mnóstwo porozumień z Chinami i ani razu chińska strona nie stawiała przy tym politycznych warunków. Wskazał też, że rośnie wymiana handlowa EU z Chinami, a dla USA Chiny są większym partnerem handlowym niż kraje europejskie.

Podkreślił, że trzeba przyciągać inwestycje i szukać możliwości eksportu, by Węgrom lepiej się żyło. „W moim rozumieniu celem polityki zagranicznej nie jest rozpowszechnianie po świecie wizji ideologicznej ani dowodzenie swojej racji, tylko twarda realizacja węgierskich interesów” - powiedział.

I zaznaczył: „Od kiedy podstawą polityki zagranicznej uczyniliśmy realizację interesów gospodarczych, węgierska gospodarka co roku bije rekordy inwestycji i eksportu. To dwie najważniejsze miarki współpracy gospodarczej z zagranicą. Można zatem się wymądrzać, analizować, ale w ostatecznym rezultacie liczą się liczby”.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)