Na Forum w Davos kanclerz Scholz wystąpił jako jeden z ważniejszych gości, będąc jedyną głową państwa z grona krajów uprzemysłowionych grupy G7 – podkreśla „Bild”, zaznaczając, że także w związku z tym oczekiwania uczestników konferencji wobec Scholza były wysokie.

„Ale zamiast jasnych wypowiedzi, kanclerz (ponownie!) zaprezentował Scholzomat (automatyczne, często powtarzane frazesy – PAP). Przez trzydzieści minut dręczył publiczność pustymi zdaniami i frazesami. Pochwalił swój rząd za zabezpieczenie dostaw energii w Niemczech zimą, mówił o ochronie klimatu i zapowiadał nowe umowy o wolnym handlu z Indiami i krajami Ameryki Południowej” – opisuje „Bild” i podkreśla, że tym wystąpieniem „nie udało mu się zjednać publiczności, która podziękowała mu jedynie grzecznymi oklaskami”.

„Żenująco” - według dziennika - wypadła również sesja pytań i odpowiedzi do kanclerza. Masih Alinejad, wygnana z Iranu obrończyni praw człowieka, zabrała głos jako pierwsza. Chciała dowiedzieć się od kanclerza, dlaczego Niemcy nie chcą uznać za organizację terrorystyczną Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, oskarżanej od lat o poważne naruszenia praw człowieka, tortury, porwania i zabójstwa. „Choć kanclerz krytycznie odniósł się do przemocy irańskiego reżimu wobec opozycji, w ogóle nie odniósł się do pytania Iranki. Stwierdził, że sprawą powinna zająć się Unia Europejska, oraz że zawsze ważne jest działanie razem” – pisze „Bild”.

Reklama

Scholz został następnie zapytany o powody wstrzymywania dostaw czołgów Leopard 2 na Ukrainę, mimo że są one tam pilnie potrzebne. Także w tym przypadku kanclerz nie udzielił jasnej odpowiedzi, w zamian „przez pięć minut opowiadał o tym, jak duże poparcie Kijów otrzymał od Niemiec do tej pory”. Mówił o ciągłym zaopatrywaniu Ukrainy przez Niemcy w ścisłej współpracy z partnerami w duże ilości uzbrojenia – opisuje „Bild”.

„Scholz mówił o systemach obrony powietrznej, artylerii i transporterach opancerzonych. Ale nie chciał rozmawiać o czołgach (...)” – podsumowuje „Bild”.